piątek, 22 maja 2015

DZIEŃ 48 - JUŻ WIEM...

 

Już wiem dlaczego nie robię nigdy babeczek. Robiłam dziś, są pyszne, ale ta robota z nimi, te papierowe mini foremki wyginające się na wszystkie strony i ciasto, które do nich nie chce trafić... o matko, masakra. Jednak z dumą przyznam się, że dla swojego dziecka poświęciłam się i zrobiłam ich około 80 szt. :) Jutro córka odprawia urodziny, które ma w niedzielę i jeżeli dzieciaki znów będą wymyślać, ciapkać itp. to się wkurzę.


A oto część moich babeczek, wszystkie nie zmieściły się na zdjęciu. Dekoracją zajmę się jutr,o bo dziś już sił brak. Tort jak widać również własnoręcznie zakupiłam, jak i pozostałe zaopatrzenie. Środkowe zdjęcie to mój koszyk z zakupami w Auchan. Później doszła do tego jeszcze pizza i coś tam jeszcze ,ale już nie pamiętam :) Pozostaje tylko wysprzątać dom, co szczerze mówiąc mija się trochę z celem, bo po takiej imprezie i tak będzie to samo, jednak dla mojego lepszego samopoczucia posprzątam. Zwłaszcza, że moje dziecko zaprosiło na noc koleżankę i nawet raczyło mnie o tym dziś poinformować. Dobrze, że mój tata zajmuje się indykami, bo ostatnio z moim brakiem czasu byłoby po nich. Pytałam córki jaki prezent chciałaby dostać i wiecie co wymyśliła? W grze jakieś dodatkowe bonusy czy coś, za 30 zł. To nie majątek, ale taką głupotę wymyślić? No cóż trzeba było nie pytać tylko kupić i nie byłoby problemu.

Wracając do mojego taty, to jest on po prostu niezastąpiony .Ci co czytają bloga, wiedzą, że miałam dziś termin zdjęcia szwów po zabiegu, o godzinie 14tej. Na spokojnie więc siedziałam sobie w piżamie do jedenastej, potem ubraliśmy się z synkiem i wyszliśmy na dwór, a tu sms "proszę najpóźniej do godziny 12, 30 zgłosić się w Klinice Św.Łukasza". Dzwonię tam, że nie mam helikoptera żeby w ciągu 45 min. pokonać trasę, którą pokonuje się w godzinę i że wizytę miałam o czternastej. Pani w rejestracji zdziwiona, jak to możliwe skoro lekarz jest do trzynastej. Jeszcze wczoraj dzwonili do mnie potwierdzić godzinę, a dziś takie szopki. I tu tata uratował sytuację, bo zabrał synka, dał mu jeść, a ja szybko kluczyki w rękę, kosmetyczkę pod pachę i do samochodu. Potem pałeczkę w pilnowaniu małego przejęła moja najstarsza pociecha, kiedy tylko wróciła ze szkoły. Jak na złość wszystkie światła na drodze były czerwone, a przez dziesięć kilometrów wlokła się przede mną betoniara, której za nic nie można było wyprzedzić. Jeszcze wcześniej myślałam, że pojadę na skróty, taką wąską drogą, a tam Tir. Nie pozostało mi nic innego jak zawrócić. Trasa do kliniki wiedzie przez centrum Bielska, a tam co kawałek skrzyżowanie, światła albo korek. Dojechałam spóźniona (i jeszcze wjechałam pod zakaz), a na miejscu co się okazało? Że muszę czekać, bo pan doktor ma pacjentów, trzech jeszcze przede mną. Spokojnie w łazience zdążyłam zrobić makijaż zanim nadeszła moja kolej. I tu spotkała mnie miła niespodzianka - nie musiałam płacić za wyciąganie szwów :) Pani w rejestracji była oburzona, ale co mi tam, polecenie lekarza musiała wykonać ;) Dowiedziałam się również, że z czasem znów może czekać mnie zabieg, ale czym będę starsza tym lepiej, bo skóra robi się coraz bardziej wiotka i jest możliwość częstszych zabiegów. No to mnie doktor pocieszył. Z jednej strony to dobrze, ale z drugiej źle usłyszeć, że się starzeje i moja skóra"flaczeje". W drodze powrotnej, już na spokojnie odwidziałam Auchan, zrobiłam zakupy i dowiedziałam się, że na mój nowy telefon nie ma etui. Coś mi tu ściemniają. Musze to sprawdzić. Za to dziś od tygodnia mogłam umyć całe oczy, bez obaw, że coś mi się odklei, za coś pociągnę itp. Ogólnie po zdjęciu szwów odczułam ulgę, bo nic już nie boli i nie ciągnie, a kiedy jeszcze umyłam te okolice to czuję się jak nowo narodzona. I tak sobie myślę, że po co ja się na ten zabieg decydowałam, jak mój mąż wczoraj stwierdził, że "jakąś gołą bez tej plamy mam twarz, że się przyzwyczaił'. Nigdy nie zrozumiem logiki mężczyzn, nigdy! Nie powiedział mi tego przed zabiegiem, tylko po .A teraz uciekam czytać Greya, którego zaniedbałam mocno, a co za tym idzie? Moja wyobraźnia słabiej pracuje i pożycie małżeńskie wisi na włosku ;)



7 komentarzy :

  1. Najważniejsze, że zdążyłaś ze wszystkim:) Powodzenia na imprezce urodzinowej, ja jutro się goszczę na 40-stce u szwagierki,niestety moja kolej na bycie kierowcą.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No wiesz,u mnie zawsze jestem kierowcą,bo tylko ja mam prawko.Paradoks jest taki,że mąż nie pije wcale ale i nie jeździ.Baw się dobrze :)

      Usuń
  2. co to u Was takie marne pożycie małżeńskie ostatnio? najpierw Baśka, teraz Ty, chłopy Wam pouciekają!
    ja jestem z tych dziwnych bab, co lubią robić rzeczy za którymi inni nie przepadaj, więc tak, lubię robić babeczki ;) lubię nawet prasować ;) tylko kurde jeszcze deski do prasowania nie mam, a to juz 10 rok po ślubie leci ;)
    tort kupny? jak mnie się nie chciało robić torta córze na urodziny, kupiłam jej lodowy ;) też dzieciaki zadowolone.
    wczoraj też troche ogarniałam, żeby dzisiaj mieć mniej do roboty i szybciej zacząć weekend ;) mąż się gdzieś na KSW wybierał, planowane juz ponad miesiąc, a od kilku dni wie, że coś tam nie wypaliło, i teraz nie wiem czy bedzie siedział w domu, czy maja jakiś plan awaryjny. wszystko wyjdzie w swoim czasie,
    wiesz że te wszystkie pielęgniarki tak fukają? dzwoniłam na komóre do gina sie umawiać na zakładanie spirali, jak przyszłam do przychodni panie mnie poinformowały że nie jestem zapisana więc jest to wizyta prywatna. se pomyślałam phi. jak tylko lekarz przyjechał zabrał mnie do gabinetu i tyle mnie panie w rejestracji widziały ;) dobrze że to lekarz podejmuje ostateczne decyzje ;)
    faceci tacy są, za nimi nie nadążysz. mój sie darł że ciągle coś mi przychodzi do domu, ale jak zaczeło przychodzić coś z czego i on skorzysta, już jest inna gadka ;)

    dobra koniec paplaniny, wybiła siódma, trzeba zaczynać poranne rytuały ;) buźki

    OdpowiedzUsuń
  3. Hej. Od jakiegoś czasu Cię podczytuję. I to chyba skłoniło mnie do prowadzenia bloga. Mam nadzieję, że podołam, tak jak i Ty dajesz radę.
    Pozdrawiam mTestomaniaczka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czy daję radę?Do końca nie jestem przekonana.Owszem mam stałych czytelników,ale w tysiącach ich liczyć nie można.Niektóre blogi mają wiele,wiele więcej wyświetleń dziennie.Ja po prostu piszę co czuję :) a za Ciebie trzymam kciuki :)

      Usuń
  4. Ach nie wiem co tak nudą powiało w pożyciu.Czy to stres,czy za dużo.Mam nadzieję,że lada moment to minie.Mąż kręci się koło mnie ale ja jakoś niezbyt chętna jestem,nie wiem co jest grane.O torcie lodowym myślałam,ale wszystkie dzieci zasmarkane więc wolę nie ryzykować.Potem powiedzą,że przeze mnie dzieci się pochorowały.Ile godzin Ty pracujesz?Od poniedziałku do soboty po 8H?

    OdpowiedzUsuń

Cieszę się, że tu jesteś. Twoja obecność jest moją motywacją. Zapraszam.

Szablon dla Bloggera stworzony przez Blokotka