środa, 1 lipca 2015

DZIEŃ 94, 95 -ŚWINKA PEPPA... WSZYSTKO PRZEZ NIĄ...

 
 
Uff,upał dziś był niemiłosierny, a podobno to dopiero początek :) W taki dzień przydałby się taki gość jak na zdjęciu :) pamiętacie jak jeszcze niedawno cieszyliśmy się, że wiosna idzie, z pierwszych promyków słońca, z pączków na drzewach? Czas tak szybko leci, że wiosna już za nami i lato w pełni, upalne lato, a potem znów jesień, zima...Wróćmy jednak do lata...
Jedni kochają takie dni, inni trochę mniej. Ja należę do tej drugiej grupy (i mój synek chyba też). Nie mogę włączyć wentylatora, bo mały się go boi, naleję mu wody do basenu, to nasypie tam pasku, albo odwrotnie, naleje wody do piasku i tapla się potem w tym błocie. Dzisiaj przebierałam go cztery razy, a wszystko to wina świnki Peppy, która ogląda co rano. Potem chodzi i chrumka jak mały Dżordż, no i jego ulubioną zabawą również jest taplanie się w kałuży.Te kałuże to jeszcze bym jakoś zniosła, ale to bieganie z czystymi ubraniami (bo taplać się chce, ale nie chce być brudny) trochę mnie męczy ;) Czas jednak szybko leci... za szybko i ani się obejrzę, jak i mój mały synuś wyfrunie z gniazdka:( tak jak jego siostry. Na przykład dziś - najstarsza powiedziała"wychodzę"i nie ma jej po teraz, a średnia przyjechała z tabunem koleżanek oznajmić mi, że dziś nocuje u jednej z nich, a jutro one nocują u niej. Dobrze, że zdążyłam ją złapać, żeby przynajmniej porządnie się umyła, bo w wieku jedenastu lat nie ma się na to czasu. Dopiero później zauważyłam, że nie zabrała ani szczotki do włosów, ani do zębów. Kiedy nadszedł wieczór, synek zasnął, a mąż poszedł kosić trawę, w domu zastała cisza jak makiem zasiał. Dawno nie było tu tak spokojnie. Mogłam się zrelaksować w wannie, napisać posta o testowaniu elektrycznej maszynki do golenia - damskiej ELEKTRYCZNA MASZYNKA DO GOLENIA-DAMSKA , a teraz spokojnie opisać dzisiejszy dzień. Ostatnio moja córka miała komers, a ja na blogu za cztery dni będę obchodziła"studniówkę", co również potwierdza, że czas zdecydowanie za szybko pędzi do przodu. Jeszcze nie tak dawno, bagatela osiemnaście lat temu miałam swoją prawdziwą studniówkę, a teraz stara dupa ze mnie :( i sukienka ze studniówki dawno przerobiona na strój karnawałowy dla Sandry :(

Wiecie co jeszcze dziś robiłam? Zabrałam się za szafę męża, bo on zawsze mówi "te ubrania są jeszcze czyste,to jest jeszcze dobre", a potem okazuje się, że pół szafy jest brudnych jeansów i tyle samo poplamionych koszul, które on uważał za "jeszcze dobre". Teraz wiem po kim ma to Sandra. Dobrze , że dziś się za to zabrałam, bo nazbierało się trzy pralki jego ubrań i pewnie gdyby on mi je szykował to musiałabym prać na dwa dni przed wyjazdem nad morze. Teraz z prawej strony ma ubrania, które nazywają się "nie rusz" , a z lewej te do chodzenia:). Jutro zabieram się za szafę Sandry.
 
Wasi mężowie też robią Wam takie numery, jak tylko spuścicie ich ubrania z oka?

7 komentarzy :

  1. Och ja dziś przeleżałam cały dzień na leżaku w ogrodzie a syn biegał to tu i tam. Niech synuś się tapla w tym błocie.
    Nie wiem ja Ty ale ja jak byłam mała też lubiłam błotko. Robiło się tamy na środku chodnika albo przejścia a woda spływała tworząc fajne miejsce do chlapania ;)
    A co do męża to nie ma takich sytuacji. Mówię robię pranie i potrzebuję ciuchy i zaraz mi wszystko przynosi albo regularnie wrzuca w kosz na brudne rzeczy ;)
    Zostawiam Cię na kilka dni bo jutro jadę do mamusi nad morze z synkiem a męża zostawiam ;P
    Po powrocie postaram się nadrobić zaległości :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Nad morze,tak beze mnie? Mogłaś poczekać do 15.07 :) Co do męża to tak go nauczyła jego mamusia,bo wszystko robiła za niego,no i mówiąc szczerze o czystość też średnio dbała,albo na wodzie oszczędzała ;) Też lubiłam błoto ,tylko przebierać się tak często nie lubiłam,bo jak to mówią"brudne dziecko to szczęśliwe dziecko" :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie brudne to szczęśliwe, widzę to po swoim synusiu ;) Wróciłam i nadrabiam zaległości w czytaniu :)

      Usuń
  3. Dziś jeszcze większy gorąc niż wczoraj, nawet ja uwielbiająca upalne dni już ledwie żyję :D

    OdpowiedzUsuń
  4. ja pamiętam jak za łebka się taplaliśmy w podeszczowej kałuży, tak strasznie usyfionej, pełnej kamyków. wspomnienia bezcenne ;)
    mój M na szczęście nie chomikuje brudów w szafie, od razu po sobie wynosi do prania :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja nie mam jeszcze męża :P Oj nie lubię upalnych dni :(

    OdpowiedzUsuń
  6. U mnie nie jest tak źle :) małą muszę codziennie przebierać bo ciągle się brudzi a potem kupa prania czeka na mnie

    OdpowiedzUsuń

Cieszę się, że tu jesteś. Twoja obecność jest moją motywacją. Zapraszam.

Szablon dla Bloggera stworzony przez Blokotka