poniedziałek, 28 grudnia 2015

DZIEŃ 275,276 - IMPREZA...


Zdjęcie pochodzi ze strony hopaj.pl
Wybaczcie mi mój brak aktywności,obiecuję,że już od jutra,znów będę pisać posty,komentować blogi itp. Po prostu wyszło tak,że wczoraj miało być spokojne spotkanie rodzinne,a wyszła impreza,i to taka,po której dochodziłam do siebie dzisiejszy cały dzień. Chociaż z tego co mi wiadomo,i tak czułam się najlepiej ze wszystkich :) Wszystko zaczęło się od tego,że kupiłam jedno wino,tak,żeby pierwszy raz w tym gronie(kuzynki męża) wypić sobie po lampce. Tym razem panowie robili za obsługę,i byli tak w tym dobrzy,że po jednym winie pojawiły się jeszcze cztery,a nas trójka :( Kiedyś ,dawno temu nauczyłam się,że alkohol mi nie służy,a jak już piję,to muszę jeść,i zrobić sobie co najmniej godzinną przerwę. I tego się trzymam. I dlatego nie wymiotowałam,a dzisiejszy kac,był do zniesienia. Moje towarzyszki w nieco innej formie zakończyły wieczór :) Mężowie mają co wspominać, i z czego się nabijać, a my wiemy, że Sylwestra mamy na trzeźwo, ale w tym samym gronie :) Wszyscy znamy się siedem lat (dowiedzieliśmy się o swoim istnieniu na starej, dobrej Naszej Klasie) i wczoraj, pierwszy raz imprezowaliśmy, więc chyba nie jest tak źle. Dziś czułam się dziwnie, taka, jakaś rozbita, i dopiero spacer w deszczu doprowadził mnie do normalnego stanu. Po południu odwiedził mnie, mój kuzyn z żoną, ale tym razem było już na trzeźwo. Fajnie tak usiąść i pogadać, pośmiać się, fajnie mieć rodzinę :) I nawet jeżeli nie widujemy się codziennie, to poczucie, że jest, dodaje skrzydeł :)

Jutro też czekają mnie odwiedziny, przyjaciółki, ale najpierw wizyta w znienawidzonym miejscu, w szpitalu onkologicznym(z mężem). Dzisiejsza noc na 100% będzie nieprzespana, zawsze tak mam, kiedy kolejnego dnia mąż ma dostać wyniki badań z tomografu. Martwię się jak diabli, ale mam nadzieję, że będzie ok. I tak dotarłam do końca dwudniowej historii, która zamyka się z momentem napisów końcowych " M jak miłość".

Jak tam u Was? Jak spędziliście ostatnie dni?

15 komentarzy :

  1. No to poszaleliście, mnie zawsze po winie boli głowa :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Odpowiedzi
    1. Dobrze,że to raz na kilka lat,bo częściej bym nie dała rady.

      Usuń
  3. ja alkoholu nienaiwdze nie smakuje mi i nie pije :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mój mąż też nie pije wcale,a ja raz na kilka lat,bo to samopoczucie po imprezie nie jest warte tego picia.

      Usuń
  4. Kurcze, ja alkoholu nie piję w ogóle. Wszyscy się dziwią i wydziwiają, a ja po prostu nie mogę tego smaku ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Powiem Ci,że ja też,jedynie raz na kilka lat,bo źle się po nim czuję. Mój mąż od trzynastu lat również nie pije.

      Usuń
  5. Hi hi hi :) czasem tak dobrze odchorować alkohol ;) Teraz są takie specyfiki po których kaca nie ma ;) Mnie po winku boli żołądek, więc tego trunku unikam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Już nawet nie pamiętałam jak to jest,ale już mam odświeżoną pamięć na długo.

      Usuń
  6. U mnie także Święta przebiegły szybko i w gronie rodzinnym, a od wczoraj : WITAJ PRACO :P

    OdpowiedzUsuń
  7. dawno nie pisałyśmy, nie rozmawiałyśmy. nawet smska napisałam i cicho sza..

    OdpowiedzUsuń

Cieszę się, że tu jesteś. Twoja obecność jest moją motywacją. Zapraszam.

Szablon dla Bloggera stworzony przez Blokotka