sobota, 23 grudnia 2017

"DWADZIEŚCIA MINUT DO SZCZĘŚCIA" - KATARZYNA MAK... + KONKURS...






Romantyczna opowieść, pełna niespodzianek i tajemnic w tle, z piękną, klimatyczną okładką - to właśnie "Dwadzieścia minut do szczęścia" Katarzyny Mak. Romansów przeczytałam już wiele i trudno zaskoczyć mnie fabułą. Czy młodej, debiutującej autorce się to udało, jeżeli czasem pisarki znane na całym świecie tego nie potrafiły?



Michalina Zawadzka to młoda dziewczyna, wychowywana przez nieżyjącą już w chwili obecnej od dwóch lat babcię, która chroniła ją przed wszystkim co złe. Być może dlatego Michalina nie do końca działa adekwatnie do sytuacji, chociaż ja powiedziałabym raczej, że jest po prostu kobietą. Dziewczyna nie miała łatwego dzieciństwa, a dorosłość też ją przerasta. W chwili kiedy ją poznajemy, jest totalnie "spłukana". Wierzy, że jej ciągły pech i nieporadność, to wina przekazanych jej przez rodziców genów, których śmierć wiąże się z tragicznymi wydarzeniami,  co dodatkowo powoduje masę kompleksów i brak pewności siebie. Bohaterka kończy właśnie studia, a do upragnionego dylomu potrzeba jej tylko "papierka" z praktyk w gospodarstwie ekologicznym. Jak się okaże, praktyki te zdecydowanie odmienią jej życie nie tylko w sferze udukacyjnej.

Przyznam szczerze, że powieść mnie zaskoczyła, bo nie spodziewałam się po debiucie czegoś tak klimatycznego, przyjemnego w odbiorze i mądrego, a dodatkowo zaskakującego. Owszem, są potknięcia i widoczne w niektórych momentach zafascynowanie innymi, znanymi powieściami, ale są to bardzo drobne detale, bo całość złożona jest w oryginalną treść, wnoszącą w literaturę romantyczną wiele świeżości. Jedyne co mi przeszkadzało, to zbyt prosty i lakoniczny język literacki, co wiąże się z niedokładnym przedstawieniem pewnych sytuacji. Sceny seksu, które odgrywają tutaj ważną rolę mogłyby być również bardziej rozbudowane, bo czytając je w "Dwadzieścia minut do szczęścia" miałam wrażenie jakby były one "szybkim numerkiem". Zdaję sobie jednak sprawę z tego, że Katarzyna Mak ma olbrzymi potencjał i kolejne książki będą już bez zarzutu.

"Dwadzieścia minut do szczęścia" to idealna lektura na wieczór. Nie jest zbyt obszerna, co pozwala nam przeczytać ją na "jeden raz", dając przy tym czytelnikowi sporą dawkę emocji i wspaniale spędzonych chwil z bohaterami. Dodam jeszcze kilka słów własnie o bohaterach, bo są oni zdecydowanie na plus. Każdy z nich ma swój indywidualny charakter i jest jakiś, więc nie zlewają się w jedną, bezkształtną masę. Opisy i dialogi również nie są przesadzone ani w jedną, ani w drugą stronę, więc nuda nikomu nie grozi. Niewątpliwą zaletą jest też prawdziwe ukazanie nam spraw niezwykle poważnych jak sieroctwo, pedofilia, brak pewności siebie, homoseksualizm i miłość, która potrafi wyzwolić nawet łzy, zaklęte bardzo dawno, dawno temu, takie łzy, które dają oczyszczenie i ulgę.

Polecam powieść z czystym sumieniem, gdyż każdy znajdzie tu niewątpliwie coś dla siebie, a wszystko to w klimatach przyrody, rasowych koni i gorących uczuć.

                                                              KONKURS!   KONKURS!   KONKURS!

Kochani moi, jeżeli macie ochotę wygrać jeden egzemplarz "Dwadzieścia minut do szczęścia" Katarzyny Mak zapraszam do udziały w konkursie, który trwa do 30.12.2017 roku, do północy. Książkę wysyłam do zwycięzcy na mój koszt niezwłocznie po ogłoszeniu wyników konkursu. Wyniki ogłoszę maksymalnie do trzech dni od daty zakończenia konkursu.

Żeby jednak nie było tak łatwo, trzeba spełnić kilka warunków:

- obserwować mojego bloga
- wpisać w komentarzu odpowiedź na pytanie: Jaki rodzaj literatury lubisz najbardziej i dlaczego?

TO WSZYSTKO :) POWODZENIA.





Brak komentarzy :

Prześlij komentarz

Cieszę się, że tu jesteś. Twoja obecność jest moją motywacją. Zapraszam.

Szablon dla Bloggera stworzony przez Blokotka