poniedziałek, 30 maja 2016

"CUDACZEK - WYŚMIEWACZEK" - JULIA DUSZYŃSKA


"Jest to wesoła opowieść o skrzacie, który... żyje śmiechem. Cudaczek "licho malusie i cieniutkie jak igła", mieszka w warkoczykach panny Obrażalskiej i bez trudu nakłania ją do złości. Ale dziewczynka, z pomocą rady dziwnego staruszka, postanawia się z nim rozprawić: musi wytrzymać trzy dni bez obrażania, a wtedy licho zniknie... czy jej się uda i jakie będą dalsze losy skrzata, dzieci dowiedzą się z tej pełnej uroku książeczki." 


Było sobie miasteczko, a w tym miasteczku mieszkały same osobowości. Panna Obrażalska, która obrażała się co 10 minut, Pan Złośnicki, Beksa, Kasia co się bała grzebienia, Pan Bojalski, Pan Chwalipięta, Fipcio Brudas, Pan Byle jak i wielu innych. Każdy z nich miał swój sposób bycia, ściśle związany ze swoją nazwą. Brzydkie to były zachowania, oj brzydkie, a wszystkiemu winien był skrzat, Cudaczek - Wyśmiewaczek, który żywił się śmiechem, a raczej wyśmiewaniem się. Siedział sobie łobuz w warkoczykach lub za kołnierzem i kusił "obraź się, obraź" albo "krzycz i złość się". Bawiło go, że buzia Panny Obrażalskiej była taka śmieszna, kiedy się obrażała i ladaco tak się śmiał i śmiał, że jego brzuszek pęczniał i pęczniał. Już jego wygląd wskazuje na niezłe ziółko. Małe oczka, długi nos i ciągle uśmiechnięta buzia.

Pierwszą opisaną ofiarą stworka byla Panna Obrażalska, ciągle obrażona na wszystkich i wszystko. Na kolegów z klasy, na przyjaciółkę, na Panią nauczycielkę, aż wreszcie na rodziców. Pewnego dnia tak się obraziła, że postanowiła wyruszyć w świat. Na szczęście spotkała na swej drodze nieznajomego, który uświadamił ją, że w jej warkoczykach zagościł Cudaczek. Dał jej też radę, jak można się go pozbyć. Wystarczą trzy dni bez dąsów i nicpoń uciekanie z głodu. Jak myślicie, da radę?

Kolejnym bohaterem, u którego zagościł nasz nicpoń to Złośnicki. Jak się domyślacie, Złośnicki to chłopiec, który ciągle się złościł. A to zabawki były głupie, bo nie robiły tego co on chce, a to bat go denerwował bo sam go w nos uderzył. Ciągle źle i źle. Złośnicki najbardziej w świecie nie lubił się myć. Dobrze miał u niego Cudaczek. Kilka razy dziennie śmiał się widząc jak Złośnicki wrzeszczy, tupie i robi się czerwony jak burak, ale wszystko do czasu. Pewnego dnia chłopczyk patrzy w lustro i widzi okropne, czerwone straszydło. Kiedy orientuje się, że to on sam, postanawia już nigdy się nie złościć, a jego hasłem które ma go motywować jest "lustro", Czy wytrwa? czy da radę?

Kolejną  "ofiarą"  jest Pan Beksa. Pan Beksa płakał o byle co, a jak nie płakał to beczał. Jak nie beczał, to się mazał i tak w koło, a Cudaczek śmiał się i śmiał z jego wykrzywionej buzi, a jego brzuszek zawsze był pełen, wszak on się żywi wyśmiewaniem. Niestety Beksa był tak obrzydliwy z tym ciągłym kapaniem z nosa i oczu, że nawet Cudaczka zemdliło i uciekł szukać nowej zdobyczy.

Okazał się nią Pan Byle jak. Byle jak to taki ktoś, kto ma palto krzywo zapięte, sznurowadła urwane, butelki nie postawi, tylko położy i to na samym brzegu, czapka na jednym uchu, atrament na brodzie i czarna kropka od smaru na nosi. Oj miał Cudaczek śmiechu, oj miał, ale długo nie trwało jego szczęście, bo Pana Byle jak odwiedził Pan Beksa, na widok którego mdliło Cudaczka okropnie i w taki sposób skrzat kolejny raz szukał swojej zdobyczy.

I znalazł - Kasia co się bała grzebienia. Włosy Kasi wyglądały jak wronie gniazdo, ale nie pozwalała się poczesać. Do czasu kiedy malutka wrona rzeczywiście nie zrobiła sobie gniazda w jej włosach. Oj bolało wyplątywanie ptaka z czupryny, oj bolało, ale od tej chwili Kasia już zawsze się czesała, a chochlik nie miał się z czego śmiać. Zgłodniał z braku wyśmiewania.

Jeden raz rozweselił go osioł, ale to nie to samo co dziecko. Od tego czasu skrzat nigdzie nie został dłużej. Odwiedzał tylko na krótko Pana Chwalipięte, Pana Bojalskiego, Fipcia Brudasa. I tak chodził od jednego dziecka do drugiego, długo wędrował, aż nad morzem poznał Pannę Krzywinosek. Grymaśnica z niej była straszna. Jednak to mała kobietka i wystraszyła się zmarszczek od krzywienia buzią i znów cudaczek został na lodzie. Aż pewnego dnia przypadkowo uratował mrówkę, która w zamian bardzo mu podziękowała. Zabiło coś w piersi Cudaczka - puk, puk. Bardzo to dla niego było przyjemne. Potem chochlik pomógł kobiecie nazbierać szyszek, a dziewczynce znaleźć pierścionek, i znów zabiło  puk, puk. I Cudaczek postanowił być od teraz Cudaczkiem Rozśmieszaczkiem, bo śmiać się musi, dzięki temu  żyje, ale nie będzie się już wyśmiewał tylko rozśmieszał.







Książeczka składa się z 18 - tu opowiadań, króciutkich i takich żeby nie zanudzić dziecka. Każde z nich ma morał, w sumie cała książka jest morałem. Sami wiecie jak to jest z naszymi pociechami. Mój synek jest podobny do Pana Złośnickiego, najstarsza córka również. Średnia mogłaby podać sobie rękę z Panem Byle jak i pewnie kilkoma innymi bohaterami też. Ciężko pozbyć się takich nawyków i w tym właśnie pomaga nam ta publikacja. Napisana jest w taki sposób, że nawet małe dziecko potrafi zrozumieć, że takie zachowanie jest złe. W przypadku synka uśmiałam się bardzo, kiedy w czasie jego wrzasków powiedziałam, że wygląda jak potwór, dokładnie jak Pan Złośnicki, a Cudaczek śmieje się z niego. Powodem złości było to, że nie chciał iść spać. Nagle patrzę, a on idzie, powolutku, już po cichu i zerka dyskretnie na lustro na szafie. Potem podbiega do mnie, przytula się i kładzie do łóżka.

Świetna, lekka książeczka w miękkiej okładce, z kolorowymi ilustracjami, bardzo zabawnymi. Nie tylko ilustracje są zabawne, ale tekst również, do tego napisany prostym językiem. Wiem, że napisana została już lata temu, jednak nie znałam jej, teraz wiem, że dlatego niektóre słowa są z czasów mojego dzieciństwa, takie jak stalówka czy kałamarz.

Podsumowując. Tą pozycję zdecydowanie warto przeczytać, lub dać do przeczytania swojemu dziecku, bo oprócz świetnej zabawy, będzie przy okazji mogło się zastanowić, czy i u niego nie zagościł taki Cudaczek - Wyśmiewaczek. I tak się zastanawiam, czy przypadkiem nas dorosłych też czasem taki Cudaczek - Wyśmiewaczek nie odwiedza?

Książkę zakupicie TU w cenie 11, 99 zł.

Wydawnictwo:          Siedmioróg
Ilustracje:                  Jarosław Żukowski
Liczba stron:              64
Oprawa:                    miękka

http://siedmiorog.pl/


11 komentarzy :

  1. Już mi się spodobała :) chętnie bym z synkiem poczytała.

    OdpowiedzUsuń
  2. Miałam przyjemność przeczytać fragment :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Najważniejsze, że synek zadowolony :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ale fajna książeczka :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Fajna książeczka, z pewnością przypadłaby do gustu mojemu synowi :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Powiem Ci, że masz nosa do dobrych książek, dzięki Tobie wracam do ich pochłaniania, zaczynam od "Ten Jedyny" , wczoraj dotarła - DZIĘKUJĘ :* JAK TYLKO ZNAJDĘ MINUTKĘ POCHWALĘ SIĘ NIĄ GDZIE SIĘ DA ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Z pewnością poleciłabym tą książkę każdej młodej mamie :)

    Pozdrawiam i zapraszam do mnie, może Ci się spodoba, a jeśli nie to i tak miło, że wpadłaś ;) blooogsaymyname.blogspot.com Będę niezmiernie szczęśliwa jeśli przeczytasz choć fragment i wyrazisz swoją opinię. Jestem początkująca i bardzo chciałabym poznać opinie kogoś oczytanego.

    OdpowiedzUsuń
  8. A ja Ci powiem, ze o ile pozostałe szkolne lektury wprost uwielbiałam czytać, o tyle za tym Cudaczkiem niespecjalnie przepadałam i nigdy nie dałam rady doczytać jego przygód do końca ;) Ale może teraz, po latach, podejście do niego by mi się zmieniło, kto wie? ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Podoba mi się ;)hm.. cudaczek..

    OdpowiedzUsuń
  10. Gdybym miała swoje dzieci, z pewnością zakupiłabym tą książeczkę. Jednak z drugiej strony kiedyś na pewno będę je mieć a wtedy przeczytam ten wpis i będę wiedziała, że ten przedmiot mam kupic!

    OdpowiedzUsuń
  11. jak czytam "ofiara" od razu kojarzy mi się to z horrorami ;) ale ksiażka wygląda na calkiem fajną

    OdpowiedzUsuń

Cieszę się, że tu jesteś. Twoja obecność jest moją motywacją. Zapraszam.

Szablon dla Bloggera stworzony przez Blokotka