środa, 27 maja 2015

DZIEŃ 53 - CZASEM TAK JEST...

 
Czasem tak jest, że nawet siedząc w domu (jak to ładnie nazywa się opiekę nad dzieckiem) czujemy się jakbyśmy przepracowali co najmniej dziesięć godzin na pełnym etacie. Ja tak dziś się czuję .O dziwo synek był wyjątkowo grzeczny, ale wystarczyła chwila i cały dom był zasypany zabawkami i różnymi innymi rzeczami. A tych chwil, na które zostawał sam było dziś sporo, bo dostałam taką ilością ankiet, że wypełnianie ich zajęło mi kilka godzin. Oczywiście musiałam robić przerwy na "mamo siku","mamo oć', "mamo owanego", "jestem godny" itp.Wiadomo to normalne, tylko nieco nie na rękę ;) Jak widzicie na zdjęciach, synek potrafi się bawić sam, tylko ja mam potem troszkę sprzątania :)


Tyle godzin przy komputerze nieźle dało mi się we znaki Kręgosłup boli jak cholera, a co dopiero jakbym miała pracę biurową. Pewnie bym się przyzwyczaiła - z czasem. Odwiedziło mnie też dziś dwóch kurierów z paczkami. Pierwszy przywiózł wygraną prostownicę do włosów z Ambasady Innowacji Philips

 
To chyba pierwsza moja nagroda tej wartości. Wygrywałam już różne rzeczy, ale zawsze jakieś drobnostki. Nie umiem wygrać samochodu czy super wycieczki. Nawet aparatu fotograficznego nigdy mi się nie udało :( No cóż, może jeszcze kiedyś się uda. Następny kurier przywiózł do testowania od TestMeToo wodę gazowaną z sokiem Żywiec. Powiem Wam, że bardzo orzeźwiająca. Nie jest ani za słodka, ani za kwaśna. Jest taka jak lubię. Naprawdę jestem z niej zadowolona. Po południu otrzymałam wieści o jeszcze jednej nagrodzie (wygranej przez męża, ale moimi rękami), ale to pokażę Wam jutro, jak tylko ją odbiorę. No i tradycyjnie doceniono moje wypociny i wygrałam dwa serum do twarzy z Loreal Paris :) Byłabym zapomniała, jakiś czas temu była akcja, gdzie można było zamówić próbki prezerwatyw SKYN , o których Wam już pisałam w osobnym poście i dziś je dostałam. Jestem w raju :)                                                                                                                                                                                                      

Mogę powiedzieć, że dziś był mój szczęśliwy dzień. I pomyśleć, że takie małe coś, a cieszę się jak dziecko :) Od rana, mimo, że zimno zaświeciło wreszcie słońce i już samo to nastroiło mnie optymistycznie. Co prawda nie udało nam się wyjść z synkiem na spacer do południa, z racji wiatru i tego, że już drugi tydzień jest zakatarzony, ale po południu, kiedy przestało wiać, mąż zabrał go na moment przewietrzyć się. Ciekawie wyglądał (synek)w zimowych ocieplanych spodniach i zimowej kurtce. Niestety musiałam go tak ubrać, bo jego ulubiona zabawa to siedzenie na zimnym pasku albo bawienie się w kałuży. W tym czasie udało mi się spokojnie zrobić zakupy na obiecaną przez męża kolację przy świecach (jak zobaczył próbki SKYN od razu o kolacji sobie przypomniał) , posprzątać bałagan, który widzieliście na zdjęciu i taki sam w sypialni, poodkurzać dom, załadować zmywarkę i wypić spokojnie kawę :)A jak moi chłopcy wrócili w domu panował już ład i porządek. Mogłam posprzątać to zanim mąż wróci z domu, ale niech widzi jak wygląda dom jeżeli wcześniej wszystkiego nie ogarnę. Muszę przyznać, że nigdy mi nie powiedział, że nic nie robię, nigdy, ale nie wiadomo co tam sobie chłop w głowie może myśleć, lepiej na zimne dmuchać ;) mój mąż jest ogólnie bardzo wyrozumiałym człowiekiem, albo tak mu prościej, do niczego się nie wtrącać i mieć święty spokój. Nigdy nie rozlicza mnie z pieniędzy, nigdy nie jest zły jeżeli gdzieś chcę jechać, nigdy nie powie, że obiad jest niedobry, nawet jeżeli ja wiem, że jest niedobry. W życiu nie usłyszałabym od niego, że brzydko wyglądam (co czasem jest uciążliwe jeżeli potrzebuję obiektywnej oceny), ani że jestem za gruba. Taki idealny jest ten mój mąż :) A dziś jeszcze robi romantyczna kolację :) Jak znam życie to będziemy musieli z nią poczekać aż dzieci zasną, bo inaczej co chwilkę któreś będzie miało"sprawę", ale to akurat najmniejszy problem :) A teraz pozostaje mi położyć spać najmłodsze dziecko i wziąć gorącą, relaksującą kąpiel.                                                                     









1 komentarz :

  1. Różnica w wyglądzie jest, ale bez przesady Asiu, kiedyś Ci pokażę jak to wygląda u mnie ;)
    Prostownicy oczywiście zazdroszczę, bo moim włosom pewnie by się przydała, wodę dostałam i powiem Ci mega zaskoczona jestem smakiem. bardzo na +
    tych 3cich nie używam ;)
    ja wczoraj zapomniałam posolić ziemniaki, oczywiście wypomniane miałam, że kiedyś też przesoliłam ;) to nie smaczne, ciasto nie wyszło, u nas taka szczerość normalnie.

    OdpowiedzUsuń

Cieszę się, że tu jesteś. Twoja obecność jest moją motywacją. Zapraszam.

Szablon dla Bloggera stworzony przez Blokotka