piątek, 29 maja 2015

DZIEŃ 55 - TAKI SOBIE PIĄTECZEK...

 
 
Dzisiejszy post publikuję dosyć późno, a to dlatego,ż e mąż wymyślił sobie kolację przy świecach, przy muzyce z Greya (cały wczorajszy wieczór ją zgrywał na telefon) i nie wypada mi oddawać się w tym czasie przyjemnością świata wirtualnego. Oczywiście taką kolację robi wtedy, kiedy on ma ochotę, a nie wtedy, kiedy ja mam wolny wieczór. Na przykład wczoraj posta napisałam dużo wcześniej, po to żeby mieć czas wolny i co?On był zmęczony. Po za tym, to bardzo ciekawe, że oglądać You Tube do drugiej w nocy nie jest zmęczony (a wstaje o piątej rano do pracy). Nie ma jednak co narzekać, tylko się cieszyć z chwil spędzonych we dwoje :).A dziś od rana pięknie świeciło słonko, ptaszki śpiewały, aż żyć się chciało. Mój syn okazał się bardzo wrażliwym młodzieńcem (chyba ma to po mnie)i wąchał wszystkie kwiaty, jakie tylko zobaczył.

 
Wołał ciągle"fiatuśki,fiatuśki". Bardzo mu się to podobało, dopóki nie pogoniła go pszczoła. Od tej chwili za bezpieczniejszą uznał zabawę swoimi autkami w piaskownicy i chodzenie za dziadkiem, kiedy ten kosił trawę :). Nie obyło się też bez nerwów, tym razem na T-Mobile. Jak wiecie ostatnio przedłużałam z nimi umowę i zawierałam jeszcze jedną, gdzie abonament miesięczny miał wynosić 29, 99 zł. I co się okazuje? Dostałam fakturę na ponad 223 zł .(za dwa numery), jakby nie licząc nie pasowało mi to, nawet z doładowaniami telefonu z abonamentu. Oczywiście konsultant wyjaśnił mi sprawę słowami "a nikt Pani nie powiedział, że rabat będzie dopiero od kolejnego miesiąca?". Nie no, przecież gdyby mi ktoś powiedział, to bym wiedziała. Więc czeka mnie kolejna reklamacja. Maskara jakaś. Do tego wszystkiego patrzę dziś w lustro, a tam kawałek nie wyjętego szwu pod okiem, maleńki kawałeczek, ale jednak. Nie to jest jednak najgorsze, teraz jak słońce świeci i wszystko lepiej widać, widzę, że cięcie doktora było za krótkie i na samym końcu cięcia zostało trochę zmiany. Ja nie wiem, może to mi się zdaje, może to jeszcze jest niewygojone, ale raczej na 100% mam rację. Pani w rejestracji powiedziała mi, że doktor będzie dopiero za dwa tygodnie, terminów nie ma, mam próbować wejść między pacjentami, a na pytanie czy znów będę płaciła, odpowiedziała mi, że to lekarz zdecyduje. Normalnie nie mogę. Za dwa tygodnie to mi lekarz powie, że to kolejna zmiana itp. Chyba prędzej to sobie sama igłą zoperuję zanim doczekam się wizyty. Z drugiej strony, zapłaciłam to niech robią do porządku. Sama nie wiem, iść z reklamacją czy nie?

A z dobrych wiadomości to chyba tylko to, że kolejny raz wygrałam serum do twarzy z firmy LOREAL i zostałam ambasadorką WINIARY, czyli inaczej mówiąc, otrzymałam produkty do testowania. Miłą niespodzianką było to, że oprócz chłodników WINIARY w przesyłce znajdowała się również doniczka i nasionka koperku, szczypiorku i mięty do posiania.
 


 
Po południu mąż zabrał synka na plac zabaw, a ja zrobiłam przegląd mojej garderoby, tak na szybko. Okazało się, że chyba powinnam na jakiś czas ograniczyć zakupy, bo samych sukienek mam trzydzieści sześć sztuk, z tego siedem tak raczej po domu.
 
 
Uwielbiam sukienki (zwłaszcza letnie, bo do nich nie trzeba ubierać rajstop), a w ubiegłym roku całkiem zwariowałam na ich punkcie. Wynikiem tego jest całkiem spora kolekcja. Tylko gdzie w nich chodzić? Do sklepu i z powrotem ? Albo na wywiadówkę? Mąż twierdzi, że chyba mi się nudzi jak się nad takimi głupotami zastanawiam;)

A teraz biorę się za zaległości w ankietach, a Wam życzę udanego weekendowego wieczoru :)


 

6 komentarzy :

  1. Ale sporo chłodników. Ja się do tej kampanii nie dostałam ale udało mi się dostać dwa na spróbowanie. Jestem ciekawa jak on się ma do prawdziwego litewskiego chłodnika, który miałam okazję jeść.
    Sukienki też uwielbiam, nie mam ich tak dużo bo jak mi się jakaś znudzi to ją sprzedaję. Wydaję mi się, że kobieta w sukience jest bardziej sexy ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie,kobieta w sukience zaraz i czuje się sexi i tak wygląda 😃 ja jakoś jestem sceptycznie nastawiona do chłodników ale zobaczymy😃

      Usuń
  2. ja mam problem z kupowaniem sukienek. ze spódnicami to samo. gruszka ze mnie.
    "chce być chuda jak pietruszka" ;) no ale z braku laku i to dobre ;)
    chłodnika w życiu nie jadłam, a problem miałam z orange. przez pół roku miałam nie mieć abonamentu, a po 3ch miesiącach przychodziły mi pełne faktury, nie omieszkałam napomknąć tu i tam że nieuki u nich pracują ;) wiesz, język by mnie świerzbił ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też nigdy nie jadłam chłodnika i nieco się obawiam,ale raz kozie śmierć 😃 O Orange to mi nawet nie mów bo córka ma tel.na kartę od nich i jak zapomnimy doładować to zabierają całą kasę,ostatnio 100zl straciła.Nigdy się z czymś takim nie spotkałam.W T-mobile konsultant chyba poprostu zapomniał mi wspomnieć o tym pierwszym miesiącu ale po za tym dał mi takie rabaty,że hej.Zastanawiam się czy składać tą reklamację czy nie?

      Usuń
    2. Ty sie nawet nie zastanawiaj tylko składaj! a ja CIe sprawdze, czy złożyłas ;)

      Usuń
  3. T-mobile to najgorsza sieć jaka tylko może być. Sukienek nie lubię nosić :) wolę spodnie albo spodenki. Choć mój mąż wolałby żebym sukienki albo spódnice nosiła

    OdpowiedzUsuń

Cieszę się, że tu jesteś. Twoja obecność jest moją motywacją. Zapraszam.

Szablon dla Bloggera stworzony przez Blokotka