sobota, 30 maja 2015

DZIEŃ 56 - ODPUŚCIŁAM ZAKUPY...

 
 
O rana uczciwie wzięłam się za pracę, posprzątałam dom, zrobiłam porządki w dokumentach i segregację w ubrankach synka. Powodem tego wszystkiego były wyprzedaże(kolejne) w naszej galerii handlowej, a ja wczoraj postanowiłam sobie odpuścić na jakiś czas zakupy. Musiałam się więc czymś zająć. Akurat dokumentów nie planowałam porządkować, ale tak się złożyło, że zawsze jak jakiegoś szukam, to znajduje się wszystkie inne tylko nie ten poszukiwany. Siłą rzeczy więc musiałam je posegregować. Tylko obiadu nie zdążyłam ugotować. Na szczęście w zamrażarce miałam jeszcze pierogi (z Biedronki), które uratowały nasze puste żołądki.Rano na blogu, pod moim postem o prezerwatywach SKYN, przeczytałam komentarz (kobiety), że nie wierzy, że kobieta mogła testować prezerwatywy, że takie"ubrania"są dla mężczyzn. Nieco zdziwiłam się , bo przecież kobiety nawet bardziej odczuwają takie doznania. Nie wierzę, że kobieta nie odróżnia seksu "z" i "bez". Moim zdaniem to już jest testowanie. No nie wiem, ja jako kobieta czuję bardziej lub mniej, w zależności od stosowanych"ubrań"dla mężczyzn.
Jak już jestem przy temacie seksu, to znalazłam dziś pierwsze zdjęcie mojego synka, zrobione przeze mnie 30 min. po jego urodzeniu :)
 
Co do synka, to usiłowałam mu obciąć dziś włosy, posadziłam go na krzesełku, na dworze, owinęłam ręcznikiem i... zaczął się wrzask. Obcięłam go w końcu, ale całe szczęście, że ma mocno kręcone włoski ,bo nie widać tych wszystkich"schodów"jakich mu narobiłam. Powiedzcie mi czy wszyscy chłopcy w wieku 2,5 roku tak się boją obcinania włosów, czy tylko mój? Z córkami nie było takich problemów, bo po prostu nie obcinałam im czuprynek. Ostatnio pisałam Wam o wygranym zestawie do eksperymentów"Tęcza". Dziś jak już wszystko było posprzątane moi faceci uznali, że zrobią sobie ten eksperyment. Starszego jeszcze bym przekonała, że to nie jest dobry czas i miejsce, ale na małego rady nie było,niestety. Mąż obiecał, że po sobie posprzątają, więc się musiałam zgodzić. Fajna sprawa ta tęcza, po kilku dniach kolory się połączą i z trzech będzie siedem:)

 
Najpierw w trzech szklankach rozpuszczamy barwniki, z których po chwili robią się takie galaretowate kuleczki. Wszystko przekładamy po kolei (czerwony, żółty i niebieski) do specjalnego pojemniczka i odstawiamy na kilka dni. Po jakimś czasie będziemy mieć prawdziwą tęczę :). Nawet ja patrzyłam na to z zaciekawieniem :). A wieczorem w ramach rewanżu za wczorajszą kolację przy świecach, postanowiłam, że dziś ja coś przyrządzę. Gdyby synek mi nie pomagał, to może zdjęcia byłyby bardziej "jadalne"(następnym razem się poprawię). A co zrobiliśmy ?
 
CHŁODNIK BURACZKOWY :)
 

Wrażenia z nim związane opiszę w osobnym poście, ale mogę uchylić rąbka tajemnicy ,że dało się zjeść i nawet dziewczyny się przyłączyły ,a one z natury są dosyć wybredne;)teraz tylko modlić się, żebym przeżyła tą noc bez żadnych rewolucji żołądkowych ;). Jeszcze jedna ważna rzecz, nie wiem czy już Wam pisałam, że znalazłam mleko, które nie zawiera laktozy, co jest zbawieniem dla tych, którzy jej nie tolerują tak, jak ja i synek.
 

Na chłopski rozum, ono nie jest bez laktozy, ale za to zawiera laktazę czyli enzym wspomagający trawienie laktozy, co wystarczy całkowicie, żeby osoby z nietolerancją mogły je spożywać :) Tak, więc życzę smacznego :)

2 komentarze :

  1. Proszę, proszę u nas dziś odszczurzanie w zabawach było, ile miejsca się zrobiło w szafkach, a śmieci tyle, że nie musiałam dziś palić drewkami :) Nasz eksperyment jeszcze czeka, chyba jutro go zrobimy też z tatą.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja to wszystkie takie rzeczy wolę żeby mąż z dziećmi robił,bo ja jakoś cierpliwości nie mam.Po za tym wiem,że efekty będą lepsze jak on to zrobi.Po prostu jest lepszy w takich rzeczach.Mi pozostała szafa Sandry,a tam strach nawet popatrzeć :)

      Usuń

Cieszę się, że tu jesteś. Twoja obecność jest moją motywacją. Zapraszam.

Szablon dla Bloggera stworzony przez Blokotka