piątek, 5 czerwca 2015

DZIEŃ 62 - NIE ODZYWAM SIĘ...

 
Oj dawno się tak nie wkurzyłam, byłam i jestem tak zła, że ktoś (jeżeli znajdzie się na mojej drodze)może się doigrać. Już świt obudził mnie ogromnym bólem zatok, jak co roku na wiosnę i jesień. Dlatego też nie jadam lodów ,żeby uniknąć tego bólu, ale ostatnio skusiłam się ,no to mam .Do tego doszły mdłości i światłowstręt. Ciężko było wytrzymać z marudzącym Irusiem i córkami, które nie musiały dziś iść do szkoły. Dopiero grubo po południu, kiedy mąż przywiózł mi Ibuprom Zatoki udało mi się zacząć normalnie funkcjonować. Bez tabletek też musiałabym się ogarnąć, bo czekał mnie wyjazd po karmę do indyków. Przez ten wyjazd z wolnego wieczoru nici, bo synek zasnął sobie w najlepsze i pójdzie spać dopiero około dwudziestej trzeciej.
A na co się dziś tak zdenerwowałam? Na męża. Co miesiąc, kiedy idzie do fryzjera proszę go żeby obciął się najdłuższą końcówką maszynki. Dziś mu nie powiedziałam i obciął się na trzy milimetry. Normalnie się popłakałam jak to zobaczyłam. Wygląda jakby był łysy. Przez chemioterapię ma całkiem siwego wąsa i włosy powoli też, więc wyobraźcie to sobie. Miał coś co go ozdabiało, to wziął i to ściął. Inni faceci mają normalne fryzury, potrafią"wyglądać"a mój musi zrobić na odwrót. Za cholerę się z nim nigdzie nie pokażę przez następny miesiąc. Nie mogę zrozumieć co nim kieruje w takich sytuacjach? Nie wydaje mi się żeby chciał zrobić mi na złość, bo nie jest złośliwy, więc o co chodzi? Jego włosy zawsze mi się podobały. Kiedy się poznaliśmy, były czarne jak smoła, a z biegiem lat i chemioterapią przeplatają je już srebrne nitki. Mimo to uwielbiam je, a on je ściął :( Wiem, że odrosną, ale teraz ich nie ma :(

Pisząc o siwych włosach, uświadomiłam sobie, że za parę dni minie dwanaście lat odkąd jesteśmy po ślubie. Tyle lat i ciągle zastanawia mnie jedna rzecz - co powoduje, że ludzie tak różni od siebie, jak ogień i woda, którzy sporo już przeszli, są ciągle ze sobą i mimo wszystko ciągle się kochają? Bo kocham męża najbardziej na świecie, mimo, że mnie wkurza jak mało kto. Odpowie mi ktoś co tym kieruje?Nigdy nie zrozumiem fenomenu miłości.

Kiedy myślę o ludziach kiedyś i dziś, wydaje mi się, że to młodsze pokolenie bardziej się kocha niż nasi rodzice. Czasy się zmieniły na tyle, że teraz kobieta nie jest szufladkowana przy garach, mężczyźni bardziej udzielają się w życiu rodzinnym i przy dzieciach i chyba to potrafi bardziej związać małżeństwo czy związek. Ta wspólna opieka nad dziećmi,wspólne zainteresowania. Młodzi ludzie nie wstydzą się swojej miłości, kobiety mają prawo głosu, a mężczyźni nie wstydzą się "chodzić" z wózkiem czy brać urlop"tacierzyński". Chyba łatwiej teraz pielęgnować miłość. Seks też robi swoje. Kiedyś temat tabu, po ciemku, pod pierzyną, po Bożemu, gdzie kobieta leży jak kłoda, a facet odbębni swoje i idzie się napić .Teraz my, kobiety wiemy, że nam też wolno"czuć przyjemność", że można inaczej. Oczywiście zawsze są dwie strony medalu, bo nie zawsze to, co dozwolone jest wykorzystywane mądrze i we właściwym kierunku, ale o tym napiszę w innym poście.

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz

Cieszę się, że tu jesteś. Twoja obecność jest moją motywacją. Zapraszam.

Szablon dla Bloggera stworzony przez Blokotka