poniedziałek, 7 września 2015

DZIEŃ 165 - AUĆ !!

Kolejny raz zaczynam pisać o później porze. Już, już miałam się za to zabrać, gdy usłyszałam jak mój mąż uświadamia córkę. Córka go pyta (prowokacja) "skąd się biorą dzieci?" A mąż na to "z kosmosu, bo mężczyźni są z Marsa, a kobiety z Wenus to dzieci z kosmosu". No i se pogadali :) Później usiadłam wygodnie przed telewizorem, z lapkiem na kolana i włączonym "M jak miłość", a tu bach, koleżanka dzwoni się wygadać. Wszyscy wiedzą, że zawsze chętnie każdego wysłucham, więc słuchałam, przez cały film, i pocieszałam i doradzałam i ...jutro obejrzę powtórkę :)Taki wieczór jak i cały dzień . Dziś kilka godzin obierałam jabłka (mam do przerobienia 120 kg) na mus do słoików i kompot. Ręczne obieranie nożykiem skutecznie unieruchomiło moją rękę. Palce fioletowe, czucia zero, a przede mną jeszcze ponad połowa, ale to już nie dziś, dziś przede mną już tylko cudowne, miękkie łóżko. Już dawno nie czułam takiej wielkiej potrzeby żeby się położyć, tym bardziej, że deszczowa pogoda za oknem wywołuje we mnie ochotę na ciepłe skarpetki, kubek gorącego kakao i książkę. Co do książki, to już za trzy dni będzie u mnie najnowszy Grey, tym razem oczami Christiana-już nie mogę się doczekać.To podczas takiej pogody doceniam najbardziej mój dom, taki ciepły i przytulny, i w takie dni jak dziś mam też najwięcej energii do pracy. Już od rana zabrałam się za gruntowną rewizję pokoju Sandry. Długo jej to obiecywałam, prosiłam żeby porządnie posprzątała, bo jak nie, to ja to zrobię, a wtedy poleci do śmieci wszystko. Nawet synek był już zdenerwowany i ciągle powtarzał"Siaba ne poprzątałaś pokoju"Myślała, że gadam żeby gadać, i się pomyliła. Przetrzepałam wszystkie półki, wyrzuciłam pełny wór niepotrzebnych rzeczy, powymiatałam ze wszystkich kątków i jest pięknie i czysto. Później to już tylko obiad no i te nieszczęsne jabłka, a jak już skończę, to pozostaje mi znaleźć przepis lub przepisy na sprawdzone wypieki z jabłkami. Kiedyś robiłam szarlotkę, ale zawsze wychodziła mi albo za sucha, albo za kwaśna, jednak z taką ilością musu dojdę do perfekcji w jej pieczeniu.

Dostałam dziś również nagrodę z konkursu, w którym trzeba było sobie zrobić zdjęcie bez makijażu i z makijażem, i jak widać nawet ja, która praktycznie się nie maluje, może wygrać konkurs na makijaż. A tak na serio, to każdy kto wstawił takie zdjęcie dostawał tusz do rzęs :)


No i tyle na dziś, teraz jeszcze odwiedziny w księgarni Gandalf, po ostatnie już podręczniki dla najstarszej. Nareszcie koniec wydatków związanych z książkami :)

10 komentarzy :

  1. trzeba było wrzucić zdjęcie konkursowe ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Widzisz tak późno wstawiłaś post, że już byłam w łóżku. Ale masz roboty z tymi jabłkami to jak ja wcześniej z ogórkami. Ja nic nie robię z jabłek bo nie mam i nie lubię przetworzonych owoców tylko takie świeże najlepiej ze swojego drzewa. A ciast nie piekę wcale ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mogłam sprzedać te ostatnie worki jabłek ale uznałam,że zostawię no i teraz mam.Moje dzieciaki dużo kompotu piją więc będzie jak znalazł.

      Usuń
  3. Jestem ciekawa tego tuszu - niech Ci dobrze służy :)

    OdpowiedzUsuń
  4. O matko i córko, 120kg? Kochana, zadziwiasz mnie :D

    OdpowiedzUsuń
  5. takie prowokacje sa dobre dla obu stron. ale temat sobie córka wybrała bardzo ciężki dla ojca ;D im zawsze trudniej takie sprawy tłumaczyć ;)

    mnie mama zawsze powtarzała że mnie znalazła w kapuście, na polu, płakałam płakałam to mnie przygarnęła. az przyszedł taki dzień że głupia nie byłam i wiedziałam że zimą kapusty na polu nie zobaczysz ;)

    OdpowiedzUsuń

Cieszę się, że tu jesteś. Twoja obecność jest moją motywacją. Zapraszam.

Szablon dla Bloggera stworzony przez Blokotka