czwartek, 26 listopada 2015

DZIEŃ 243,244 - MĘSKA LOGIKA...


Jeszcze sporo ciekawych rzeczy,które świetnie nadają się na prezent mam Wam do pokazania,ale dziś postanowiłam,że będzie po staremu,czyli wpis pamiętnikowy. Taka jest idea mojego bloga,i taka pozostanie,a recenzje będą tylko dodatkiem:)





Ostatnie dwa dni były dziwne. Tyle rzeczy miałam do zrobienia,a nic nie zrobiłam. Ciągle coś krzyżowało mi plany. A to telefon od znajomego,a to wizyta koleżanki,a to mail z ofertą współpracy,albo mąż dzwoniący ,że zepsuł mu się motocykl i trzeba po niego jechać,i jeszcze córka,która ,jak to nastolatka,ganiała w cienkiej kurtce i skończyło się to chorobą. A jak choroba,to telefon"mamo weź mnie z bursy do domu". Co do motocykla męża to może i dobrze,że się zepsuł ,bo jest tak zimno,że nawet "sąsiedzki"koń chodzi w ubraniu,a mój mąż upiera się na dojeżdżanie do pracy tym złomem. Następny prosi się o chorobę.
Może i nie zepsułby się aż tak,gdyby szanowny M mnie posłuchał i już miesiąc temu oddał go de mechanika,ale po co?Przecież na autobus szkoda kasy,no i nie chce się czterech liter nieść do tego autobusu. Za to teraz 350 zł.na naprawę nie jest szkoda. Taka męska logika. Pomijając jednak męską głupotę,pochwalę się,że doszła dziś do mnie nareszcie wygrana w biedronkowym konkursie"Luksus na który możesz sobie pozwolić". Trzeba było zakupić produkt(ja kupiłam szampon schauma) i napisać co dla Ciebie znaczy luksus. I wygrałam:) produkty wartości 200 zł.


Teraz czekam jeszcze na moje siedem przelewów(jeden 50 zł) z drugiego biedronkowego konkursu. Taki zbieg okoliczności ,ja wygrałam 350 zł.i tyle samo kosztuje naprawa złomu męża. I weź to człowieku miej coś dla siebie. 
Przez to wszystko przez dwa dni nie udało mi się wyjść z synkiem na dwór. Po części dlatego,ale również z powodu jego zaparć nawykowych. Bo wczorajsze popołudnie spędził na nocniczku(bez skutku)i dzisiejsze również,ale dziś ,po pięciu dniach się udało,więc jutro w samo południe idziemy na długi spacer. O ile zdążę pozałatwiać sprawy urzędowe ,które mam w planach. W sumie choroba córki ma też swoje plusy,bo jest w domu,zajmie się małym ,a ja mogę spokojnie pozałatwiać wszystko. Byłam też dziś u lekarza. Część z Was pamięta,że w lecie miałam zabieg usuwania żółtych kępek pod oczami(tak to się nazywa),i nie minęły cztery miesiące,a one wróciły. Ich powodem może być podwyższony poziom cholesterolu(czego nigdy nie miałam),cukrzyca(odpada),problemy z pracą wątroby(to już prędzej) albo niektóre rodzaje nowotworu. To ostatnie też odpada bo po wycięciu robiono mi badanie histopatologiczne. Poszłam więc do lekarza po skierowanie na badania,no bo trzeba wreszcie poznać przyczynę. Przecież nie będę wycinała tego non stop,bo skóra tego nie zniesie. Pani doktor oczywiście zbagatelizowała sprawę. Dopiero jak jej policzyłam ile razy byłam tylko po receptę,a ona dostała za moją wizytę pieniądze,i że ostatnie badania krwi robiłam trzy lata temu,wtedy łaskawie dała mi skierowanie. Owszem,mogłam zapłacić sobie za to,ale dlaczego miałabym to robić? Żeby ktoś na mnie zarabiał? O nie! Krew jednak mam oddać dopiero w środę,jak już się zacznie nowy miesiąc bo w tym już limity przekroczyła. Ciekawe jakie limity? Chyba nie moje? To było rano,a po południu córka(skarży się na nerki)poszła po skierowanie na badanie moczu :) To się pani doktor cieszyła. Taka jest jednak prawda,że każda moja czy innego członka rodziny wizyta jest płacona,rzadko robimy badania,bo ja jakoś nie mam potrzeby,a mąż leczy się na oddziale szpitalnym ,więc nie mam zamiaru płacić za coś co mi się należy bezpłatnie. A to coś pod oczami średnio mi się uśmiecha mieć,bo cholerstwa nawet zamalować się nie da. Nie jest to jeszcze zbyt widoczne,zwłaszcza,że noszę okulary,ale z czasem będzie,a ja chcę wyglądać ładnie. Badania też już był najwyższy czas zrobić. Oczywiście morfologii już mi nie napisała,tylko glukoza,próby wątrobowe i cholesterol. Najlepsze jest to,że zanim do niej poszłam,to na kartce wypisałam sobie z internetu właśnie przyczyny powstawania kępek,bo jak znam życie to nie wiedziałaby co z tym zrobić :) 
Za to wieczór był dziś świetny,jak nigdy Sandra i Iruś bawili się klockami(oczywiście wcześniej narobili wrzasku) . Budowali tunel nad kolejką ,która Iruś dostał na urodziny. Powiedzcie mi czy Wasze dzieci też tak wszystko psują? Mały w sobotę dostał kolejkę,i kiedy dziś na moment się odwróciłam to wyłamał wszystkie zaczepy z torów,specjalnie. Ze wszystkim tak ma. Uwielbia rozkręcać,łamać,drzeć i psuć. Budować i składać już mniej. Swoją ulubioną książeczkę podarł dziś na strzępy,żeby sprawdzić czy da się ją skleić. Wiem,że to nie złośliwość,że to takie próby co jak działa,tylko nieco kosztowne te próby.

Jak to jest z Waszymi pociechami?

20 komentarzy :

  1. Ach te kochane pociechy... :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Pamiętaj, że zawsze może być gorzej :D Także głowa do góry. Filip na szczęście książeczek tak nie testuje.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mój tak testuje wszystko,dosłownie,oka z niego nie da się spuścić. Ale nie jest źle :)

      Usuń
  3. Super zestaw kosmetyków! Żałuje ze nie wzięłam udziału w tym konkursie :(

    OdpowiedzUsuń
  4. Oj nie mój ma 6 lat a w domu są jeszcze zabawki (całe), które dostał na pierwsze święta czyli miał 8 miesięcy. I nie kupuję drogich zabawek tylko te tanie. Czasem zdarzy się, że coś się zepsuję ale to raczej niechcący.
    Co do tych lekarzy to porażka ja jak robię tomografię komputerową to zgłaszam się w styczniu bo później limity się kończą. Porażka!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To ja tak mam z najstarszą,ona zawsze wszystko szanowała,a te dwie paskudy to diabły wcielone.

      Usuń
  5. krew mnie zalewa na wszystkich takich lekarzy. badać się powinniśmy raz do roku, a oni i tak z łaską raz na kilka lat wypisują skierowanie na badania. dobrze, że ja takiego problemu nie mam.

    moje dzieciaki tak nie psują. ale ostatnio stała się taka dziwna moda na "nie wiem", czemu to zrobiłaś? jak to się stało? czemu tak napisałaś? na wszystko jedna odpowiedź ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czasem się im nie dziwię bo polityka państwa doprowadziła do czegoś takiego,ale lekarka która mnie zna i wie,żę nie nadużywam służby zdrowia nie powinna robić takich cyrków.

      Usuń
  6. fajny zestaw kochana podoba mis ię bardzo:) a z dziećmi zawsze są perypetie;D

    OdpowiedzUsuń
  7. Straszną masz tą lekarkę, ale dobrze, ze jakoś na nią wpłynęłaś.
    Jeśli chodzi o dzieci, to moja córka jak była mniejsza to niszczyła rzeczy, ale celowo i po złości. Jeden rzut i po sprawie, a książeczki też darła, bo nie chciała by jej je czytać, normalka ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem od czego to zależy,bo moja najstarsza nigdy nic nie niszczyła,a dwójka młodszych to masakra jakaś.

      Usuń
  8. Jeju ale macie lekarkę, dziwi mnie że pacjenci nie domagają się żeby ją wywalić :/.
    Gratuluję wygranych, świetna przesyłka.
    A co do dzieci to u mnie dzisiaj był rano cyrk na kółkach, bo w każdy piątek mogą do przedszkola przynieść jedną zabawkę, a syn się uparł że chce wziąć całą reklamówkę nowych autek. No i była wojna od rana, w końcu się wkurzył i powiedział że nie bierze żadnej :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie ma szans na wywalenie jej,bo ona jest właścicielką przychodni :( Pocieszyłaś mnie,że nie tylko moje dzieci mają takie dziwne zagrania :)

      Usuń
  9. nawet w tych szarych momentach można znaleźć coś pozytywnego ;)
    nosek do góry :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Ja wprawdzie jeszcze swojej pociech nie mam, ale kiedyś opiekowałam się dwójką rozrabiaków i moje dziewczynki też tak wszystko psuły. Wystarczyła chwila nieuwagi i już po zabawce bo a to coś pękło, a to popisane pisakiem twarze lalek o obciętych włosach już nie wspominając. Chyba to taki etap rozwojowy, że dziecko samo chce wszystko poznawać.
    Dużo zdrówka życzę zarówno Tobie jak i dzieciom. I cierpliwości dla naszej służby zdrowia.

    OdpowiedzUsuń

Cieszę się, że tu jesteś. Twoja obecność jest moją motywacją. Zapraszam.

Szablon dla Bloggera stworzony przez Blokotka