poniedziałek, 30 listopada 2015

DZIEŃ 246, 247, 248 - 3 w 1 ...

 

Jestem, jestem z postem pamiętnikowym. Wybaczcie mi, że ostatnio tak się opuszczam z tymi wpisami, ale przed świętami chcę Wam pokazać jak najwięcej rzeczy, które mogą sprawić Waszym bliskim przyjemność, dlatego też muszę wybrać, albo jedno, albo drugie. W ciągu najbliższego tygodnia kilka razy pojawią się dwa posty dziennie. Ci, którzy wolą recenzje będą czytali recenzje, a dla fanów pamiętnika będą właśnie posty pamiętnikowe. Zaczynamy od soboty.
Sobota to dzień porządków, które są błędnym kołem, bo jak w jednym miejscu posprzątam i pójdę do drugiego, to w tym pierwszym jest już tak samo jak było. Dopiero kiedy mąż zabrał synka na długi spacer (nareszcie) mogłam spokojnie zrobić swoje.

Przez te dwie godziny udało mi się ogarnąć wszystko. Swoją drogą zastanawiam się jak synek dał radę dreptać dwie godziny? Takie małe nóżki musiały go nieźle boleć. Ten pośpiech oczywiście okupiłam zmęczeniem, ale warto było :) bo lubię jak jest wszystko na swoim miejscu. Popołudnie było już pod znakiem odpoczynku. Jeszcze zakupy pojechałam zrobić, ale to zajęło chwilkę. No i sobota zleciała, a zaczęła się nieciekawa noc, bo mały miał zakwasy po spacerze. Rzucał się na spaniu, płakał, a na końcu przyszedł spać do nas. I wtedy dopiero udało nam się uszczknąć nieco snu. Poranek przywitał nas śniegiem za oknem,niewielką ilością, ale to wystarczyło, żeby Iruś cieszył się na cały dom przez długi czas"śieg,śieg,śieg". Dobrze, że mąż był w domu i poszedł z nim na dwór, bo mnie by wołami nie wyciągnęli, taki jestem zmarzluch. Lubię śnieg, lubię bawić się z dziećmi na śniegu, ale nie jak wieje tak,że głowę chce urwać. Za to wzięłam się za obiad, od czasu do czasu zerkając na laptopa :) Po obiedzie odwiozłam córkę do bursy, a w drodze powrotnej zaszalałam na zakupach w Pepco,Textil Market i Tesco.





To wszystko dzięki mojemu tacie, który sponsoruje moje prezenty pod choinkę :) Co do czerwonej sukienki, to rzadko chodzę w tym kolorze, ale tak mi się zamarzyła czerwona kiecka na tegoroczną wigilię :). Czarna też jest niczego sobie, cała z koronki, na podszewce, z fajnymi zameczkami na ramionach. No i synek też skorzystał, bo to dla niego są te cudne spodenki. Co do sweterka to zauroczyła mnie jego miękkość. Wszystko to zostało zakupione w Textil Market za bardzo małe pieniądze. A w Pepco zaszalałam z czerwonymi i złotymi bombkami oraz łańcuchami na choinkę :)

Odreagowałam w ten sposób to,że córka dała mi nieźle w kość i wygląda na to, że już cudownie wyzdrowiała, skoro potrafi tak się drzeć. Przez to wszystko zrobiłam się podenerwowana, co od razu wyczuł Iruś. Kulminacja nastąpiła, kiedy przyjaciółka przyjechała do mnie na kawę. Mąż miał go wsadzić do wanny i umyć, a że mój mąż ma zawsze czas, zawsze robi wszystko na"potem" to zwlekał i zwlekał. Synek jest przyzwyczajony do stałych pór posiłków, kąpieli i snu, a tu coś było przestawione. No i się zaczęło. Wrzask,płacz itp. Żadnym sposobem nie można było namówić go do kąpieli, ani do zaprzestania płaczu. Koleżanka sobie pojechała, bo w takich warunkach nawet pogadać nie można było. Po jakimś czasie mały się umył, a mąż dostał ochrzan za to ciągłe "później". Tłumaczyłam mu tysiąc razy, że ja się znam na swojej robocie, a on na swojej, dlatego ja nie neguję kiedy mówi mi" wyłącz wodę bo z uszczelki kapie", no bo to on jest hydraulikiem. Dlatego też nie powinien negować, albo robić po swojemu, w przypadku tego, na czym ja znam się lepiej i tu chodzi właśnie o synka. Z małymi dziećmi tak już jest, że nawet kilka minut to dla nich wielka różnica. I to nawet nie o to byłam taka zła, ale również o to, że raczej rzadko spotykamy się z przyjaciółką u mnie na kawie, a ten mi takie numery z dzieckiem wyprawia. Wydaje mi się, Że coś dotarło do niego, bo powiedział "to zajedź do niej jutro, zrób jej z tym komputerem" (bo chciała żebym jej pomogła z pewną rzeczą na kompie). Tylko to takie głupie jest, bo co się stało to się nie odstanie. Tak się zwyczajnie nie robi. Emocje opadły kiedy dziecko poszło spać. Razem z mężem zaprojektowaliśmy i zrobiliśmy maskę kaczki dla Sandry, której przypomniało się, że na jutro ma mieć takie przebranie, zjedliśmy kolację, a resztę wieczoru spędziliśmy na różnych sprawach dla dorosłych ;) Przecież emocje trzeba jakoś rozładować :)a to najlepszy sposób.

Potem nastał dzień dzisiejszy, czyli poniedziałek. W przeciwieństwie do innych, ja lubię ten dzień, bo nareszcie jesteśmy z Irusiem sami, jest spokój i możemy odetchnąć od tego weekendowego harmideru. Razem rano leżymy, oglądamy bajki i się przytulamy. Oprócz wylegiwania się robiłam oczywiście też inne rzeczy, np. pisałam pismem technicznym :), Sandra po prostu nie daje rady tak pisać, nie wiem ile razy próbowała i nie da rady, więc ten jeden raz zrobiłam to za nią, bo aż mi się jej żal zrobiło. Zawsze sama wszystko robi, ale tu zwyczajnie nie ma talentu :) Zanim jednak wyszło mi to pismo jak trzeba, musiałam trzy razy poprawiać, dałam jednak radę, zobaczymy jaką ocenę dostanę. Po południe spędziłam z synkiem na nocniku. Tracę już wiarę w to, że zaparcia nawykowe kiedykolwiek mu miną. Lekarze rozkładają ręce,a to trwa i trwa. Oczywiście nic z tego siedzenia nie wynikło, więc jutro kolejna próba. Teraz jest już spokój, dzieci w łóżkach, mąż robi kolację,za moment będzie "M jak miłość", a ja w cieplutkim szlafroku piję herbatę z cytryną. Takie wieczory lubię, w ciszy i w przytulnym domu. 

Jak minął Wasz weekend? 

12 komentarzy :

  1. U mnie też w weekend najwięcej zamieszania.. a poniedziałek to ogarnięcie domu po weekendzie ;) Mężczyźni jednak myślą inaczej.. Ja też uważam, że na swoich dzieciakach znam się najlepiej, a mój mąż zna się na innych rzeczach lepiej niż ja i musi się z tym pogodzić :P Dobrze, że odreagowałaś trochę tymi zakupami.. na mnie też to działa :)

    OdpowiedzUsuń
  2. A u mnie kolejny nudny weekend. Mąż prawie cały spędził w pracy. A ja pół dnia pod kołdrą. Za to dziś pojechał ze mną do fryzjera ;)
    Śliczna ta czerwona sukienka - uwielbiam ten kolor. A te spodnie mój synuś też miał ale wyrósł i muszę kupić większy rozmiar ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Mam podobnie jak Ty - jak wieje to za skarby świata dobrowolnie z domu nie wyjdę, choćby nie wiem co :D wolę leżeć pod ciepłą kołderką o ile czas pozwala :) i po to właśnie Bóg stworzył męża :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Mi natomiast podoba się czarna sukieneczka :) U mnie weekend pod znakiem porządków w szafie córki, zmieniania i prania firanek, przebijania się kolejnych ząbków u synka... :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Czarna sukienka i sweterek z serduchem totalnie skradły moje serce!!! :))

    OdpowiedzUsuń
  6. Ale mi się podoba ten sweterek! Poszukuję takiego. :-)

    Pozdrawiam,
    www.kosmetykiani.pl

    OdpowiedzUsuń
  7. Bardzo ładne te ubranka muszę przyznać! :-)

    OdpowiedzUsuń
  8. Ta bluzka szara z suwaczkiem super, nosiłabym!
    U nas w weekend też jakoś mało relaksacyjnie, dziecko się nudzi hehe ;D Odpoczynek na emeryturze (chyba ;)).

    OdpowiedzUsuń
  9. Weekend pełen emocji. Też bardzo lubię takie ciche wieczory, owinięta w ciepły kocyk, z herbatą i książką w ręku :) A zakupy bardzo udane :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Czerwona sukienka może i nie, ale ts druga piękna [moje zdanie ;)]
    i wiesz że Cię nie lubię?

    OdpowiedzUsuń

Cieszę się, że tu jesteś. Twoja obecność jest moją motywacją. Zapraszam.

Szablon dla Bloggera stworzony przez Blokotka