wtorek, 19 kwietnia 2016

DZIEŃ 386 - MOJA CODZIENNOŚĆ...



Planowałam dziś napisać jakąś recenzję, ale... zerknęłam na statystyki bloga i okazuje się, że lubicie czytać pamiętnikowe wpisy bardziej od tych z recenzjami :). Jest mi z tego powodu bardzo miło i jestem zdziwiona, że moje nudne życie kogoś interesuje ( nie licząc połowy mojej wioski, która szuka taniej sensacji). Dlatego zamiast recenzji będzie znów kilka słów o mnie...


Jak to zwykle u mnie bywa, żadnych fajerwerków w życiu nie zauważyłam. Nie było chwil pełnych uniesień, nieprzespanych nocy spędzonych tylko we dwoje (chyba, że można by w to wliczyć książkę), za to była nuda, codzienne obowiązki i szara rzeczywistość. Ostatnimi czasy dni dłużą mi się niesamowicie. Mimo tego, że ciągle jest coś do zrobienia, to i tak nie można tego zaliczyć do rzeczy rozrywkowych. Takie sobie zwyczajne obowiązki typu sprzątanie, obiad, zabawa z synkiem i nauka ze starszymi dziećmi. Sytuacja z mężem nieco uległa poprawie, ale do happy endu jeszcze daleko. Tolerujemy się, nie grozi nam też wzajemne morderstwo, ale nadal jest ta cholerna obojętność. Jeżeli chodzi o obiady to wolę nie wdawać się w szczegóły, bo kiepska ze mnie kucharka, za to o zabawie trochę opowiem. Ostatnio na blogu pisałam recenzję produktów marki LULA, były tam patyczki do uszu. Moje dziecko znalazło dla nich lepsze zastosowanie, a mianowicie robi z nich układanki. Zabawy ma przy tym mnóstwo.


Te oto pająki zrobił z pomocą siostry:). Po za tym ulubioną jego zabawą jest ostatnio ganianie po domu i łapanie złodziei. Zazwyczaj bawią się w to z mężem, ale wczoraj i ja musiałam być złodziejem. To wszystko dlatego, że dałam mu karę na bajki i nie przewidziałam, że jeżeli nie ma bajek, to trzeba dziecku znaleźć inne zajęcie;). Wyobrażacie to sobie, jak siedzimy na koniach na biegunach i z pistoletami z kartonu łapiemy złodziei? Szczerze mówiąc, nie lubię się bawić z dziećmi. Lubię czytać im bajki, mówić wierszyki, uczyć się, ale na zabawy autkami, berki, policjantów itp. mam za mało wyobraźni, no ale czego się nie robi dla dziecka.

Drugą rzeczą, która zajmuje mi sporo czasu jest ogródek, który od ubiegłego roku sporo powiększyłam. Perypetie z rządkami, po których mąż pozwolił biegać synkowi już znacie. Teraz muszę robić wszystko od nowa. Zapobiegawczo robię tak: jeden rządek uformowany - jeden siew, kolejny rządek - drugi siew. W sumie mam już ich dwanaście i bramkę zamykaną na kłódkę;), panowie nie mają tam wstępu. Jak dobrze pójdzie, to już za jakiś czas wyrośnie marchewka, pietruszka, szczypiorek, koper, koperek, cebula i buraczki. Rzodkiewka już jest widoczna, a ogórki i pomidory znajdą się w ziemii w połowie maja.


Posadziłam jej tylko troszkę, bo w ubiegłym roku zaszalałam z dwoma opakowaniami, a jak wyrosła, to przez dwa tygodnie musieliśmy ją jeść. Zapomniałabym, jeszcze słoneczniki będą ozdobą mojego ogródka. Oby tylko nie było suszy, takiej jak rok temu, bo zamiast zbiorów znów będą suche kikuty.

Przy powyższych pracach, zdałam sobie sprawę z tego, jaką mam słabą kondycję. Już dawno takiej nie miałam. Coś trzeba z tym zrobić, bo nie może tak być żeby kilka przysiadów nad nasionkami powodowało u mnie zakwasy i zadyszkę. Zawsze dobrze mi robi wyjazd nad morze, bo tam całymi dniami spacerujemy. Pierwszy tydzień zakwasy dają mi w kość, ale drugi czuję się już rewelacyjnie. Wystarcza mi tego do połowy zimy, a potem znów zastój i tak co roku. Teraz, kiedy piszę posta odczuwam tą chwilę w ogródku w rękach, nogach, plecach, szyi, a nawet włosach. Normalnie wstyd, żeby w wieku 37 lat mieć taka kiepską kondycję.

Przy tym całym sianiu, kopaniu i sadzeniu, rozmyślałam o tym, jak z wiekiem inne rzeczy stają się priorytetami. Jeszcze parę lat wstecz w życiu nie pomyślałabym, że z własnej woli będę sadziła marchewkę czy hodowała indyki, a teraz... kiedy są dzieci i chory mąż, nie dość, że chcę żywić ich jak najzdrowiej, to dodatkowo sprawia mi to przyjemność. 

Wielką przyjemność sprawia mi też czytanie i akurat to się nie zmieniło. Obecnie czytam książkę widoczną na zdjęciu tytułowym, do tego jedzie już do mnie kolejna książka ( przedpremierowa ) od Mia Sheridan i trzy inne, w tym dwa kryminały. O rany, jak ja dawno nie czytałam kryminału. Jak tak dalej pójdzie, to będę musiała sobie sprawić regał na książki. Nawet mam już wizję jak to będzie wyglądało. po prostu cały korytarz będzie "wyłożony książkami :).



Mam też pytanie do mam chłopców, ale tych po trzecim roku życia. Skąd wiecie, że wasi synowie nie maja stulejki, albo skąd wiecie, że ją mają? Próbowałam dziś "zdiagnozować" mojego synka w tym kierunki i za cholerę nie wiem czy ma wszystko jak należy. Maż twierdzi, że on nie pamięta jak to ma wyglądać, a ja, mając wcześniej dwie córki, zwyczajnie nie jestem w temacie. Jeżeli macie doświadczenie w tym kierunki to bardzo prosiłabym o informację na priv, na fp. na facebooku. Nie chcę tutaj publicznie opisywać anatomii mojego dziecka, a ta sprawa jest dla mnie zdecydowanie ważna.

I tak całkiem na koniec prosiłabym o kliknięcie w linki z DRESSLINK. Od tego zależy moja kolejna współpraca z nimi, a jak do tej pory sporo osób mówi mi, że kliknęło, a licznik stoi w miejscu. Zrobicie to dla mnie? KLIK , KLIK , KLIK

17 komentarzy :

  1. Bardzo miło się czytało i poklikałam :)))

    OdpowiedzUsuń
  2. ... a ja wciąż chciałabym czytać więcej, niż czytam....

    OdpowiedzUsuń
  3. kryminały potrafią być wciągające:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetna zabawa z tymi patyczkami, już wiem czym zajmę syna jak się będzie nudził :D.
    U mnie też powoli zaczyna wyrastać rzodkiewka, niestety ostatnio słyszałam że jeszcze mają przyjść przymrozki i boję się że wszystko szlag trafi :/.

    OdpowiedzUsuń
  5. Nigdy nie myślałam o patyczkach jako o tak fajnej zabawie. Może dlatego, że moje dzieci były w miarę grzeczne i same na takie zabawy nie wpadały.
    Taki ogródek przy domu to fajna sprawa. Ale roboty przy nim też jest sporo.

    OdpowiedzUsuń
  6. Dzieci mają wyobraźnię, nawet zabawią się patyczkami do uszu :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Kreatywny maluch - dotyczy układania patyczków jak puzzli. 😻

    OdpowiedzUsuń
  8. Klikniete :)
    Ja posadziłam koperek i pietruszkę-zobaczymy co z tego będzie :)
    U mnie też widzę większy ruch kiedy post nie dotyczy recenzji, te już chyba męczą czytelników :(
    Ja sama często lubie zaglądać do recenzji, bo po 1-wiem, że to ma znaczenie dla współpracy, a po 2 - zawsze dowiem się czegoś nowego :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Jakie fajne, pomysłowe i kreatywne pajączki;)

    OdpowiedzUsuń
  10. U Ciebie cieplej to możesz szybciej siać. My mamy czosnek, cebulę i marchew. To wszystko na ten czas resztę dopiero po 15 maja czyli po ogrodnikach. A słoneczniki u mnie co roku były ozdobne w tym roku postawiłam na jadalne zobaczymy co wyjdzie z tego.

    OdpowiedzUsuń
  11. Aaa i kliknęłam oczywiście :)

    OdpowiedzUsuń
  12. fajnie, że dzieci mają jeszcze taką wyobraźnię :) moi siostrzeńcy niestety, ciągle przed komputerem :/
    kliknęłam! :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Your life doesn't sound boring certainly not with so much fun creating spiders and such. How cool is that! Oh I love reading mysteries. Thank you so much for dropping by my place and leaving such a nice comment. Already followed back on GFC #177 Please keep in touch.
    xox
    Lenya
    FashionDreams&Lifestyle

    OdpowiedzUsuń
  14. Super pajączki z patyczków. Kliknięte

    OdpowiedzUsuń
  15. Ja miałam wątpliwości czy u syna wszystko ok i mąż też twierdził, że on nie pamięta więc lekarza przy okazji poprosiliśmy żeby sprawdził. :) U nas dłużej to trwało niż do 3 roku i nawet przez chwile wspomniano o zabiegu, ale samo zaczęło na szczęście schodzić ;)

    OdpowiedzUsuń
  16. Ogródek zawsze dawał wiele radości, nam jak zbierałyśmy pyszne warzywka i naszemu tacie jak patrzył na nasze zbiory. A no właśnie u nas tato uwielbia sadzić, kopać i pielęgnować :)

    OdpowiedzUsuń

Cieszę się, że tu jesteś. Twoja obecność jest moją motywacją. Zapraszam.

Szablon dla Bloggera stworzony przez Blokotka