niedziela, 5 czerwca 2016

"NIE MACHAJ DO MNIE CZERWONĄ CHORĄGIEWKĄ" - ELŻBIETA ZDROJOWA KRAWIEC



"(...) nie ma dzisiaj żadnej wolności

i nie starczy mi kromka chleba

chcę przejść sama po pustym moście

chwycić chmurę prosto do nieba

niech nie patrzą na mnie złowrogo

nie chcę dużo tyle co wszyscy

w każdym miejscu na ziemi w obłokach

chcę być wolna od czyichś myśli."

                            
                                                                          Hymn strajku studenckiego z 1981 roku

Znacie tą pieśń? Jeżeli tak, to znaczy, że należycie do młodzieży lat osiemdziesiątych i wiecie jakie to były czasy... z jednaj strony proste, a z drugiej szare i trudne. To czasy, kiedy w Polsce panował komunizm w pełnym rozkwicie. Jeżeli znacie tą piosenkę, to znaczy, że staliście z innymi w kolejce po kawę, cukier i inne rzeczy wydzielane na kartki, no chyba, że mieliście szczęście, albo nieszczęście być dzieckiem działacza partyjnego... To o młodzieży lat osiemdziesiątych jest ta książka...

"Do wszystkich siódemkowiczów z maturą 1981... pilne!!! - Ewa przeglądając oferty w internecie, znajduje taki oto komunikat, w którym przewodniczący klasowy Bogdan zaprasza wszystkich na spotkanie klasowe, 30 lat po zdaniu matury. Ewa po dłuższym zastanowieniu zapisuje się. Raczej nie kieruje nią ciekawość, bo wie wszystko o wszystkich, dzięki długoletniej przyjaciółce Joli. Kierują nią raczej wspomnienia, bo właśnie ten komunikat powoduje lawinę wspomnień związanych z czasami, kiedy Ewa uczęszczała do liceum. I na tych wspomnieniach, ukazanych jako teraźniejszość, bazuje publikacja. To historia, opowiedziana przez Ewę, mającą trzydzieści lat mniej i będącej w liceum. Ewa pochodzi ze wsi, codziennie dojeżdża wiele kilometrów pociągiem do szkoły. Z jednej strony to męczące, ale z drugiej zwalniana była dzięki temu z niektórych obowiązków komunistycznych, takich jak pochód pierwszomajowy.
 
Czasy lat osiemdziesiątych XX wieku, były niesamowite trudne i pełne sprzeczności. Młodzież musiała walczyć o siebie, o to by być wolnymi, by móc myśleć swoimi myślami, była zmuszona wykazać się wielką odwagą, by potem stracić nadzieję na poprawę sytuacji. Były to też czasu fatalnej sytuacji ekonomicznej i gospodarczej kraju, gdzie brakowało podstawowych produktów niezbędnych do życia. Tamtejsza młodzież była w szczególnej sytuacji, bo z jednej strony dostosowanie się do sytuacji powinno jej przychodzić z łatwością, a z drugiej, muszą rozpoczynać swoją dorosłość i samodzielność w trudnej rzeczywistości, gdzie nie mają żadnego wpływu na własną przyszłość i jej kształtowanie.

Ewa ciągle o tym wspomina. W pierwszej klasie bohaterka stała nisko w hierarchii klasy, z racji swojego ubioru i wiejskiego pochodzenia. W drugiej klasie coś się zmieniło. Zaczęła nawiązywać znajomości, pierwsze miłości, dość platoniczne, polegające na pisaniu wierszy w zeszycie z zielonym jabłuszkiem i wymienianiem się się owym zeszytem z Piotrem. Znajomość z Piotrem z czasem okazała się dość uciążliwa, przez jego chorobę psychiczną. Zawiązała się paczka młodych ludzi: Przemo, Jola, Piotr... potem dołączyli kolejni znajomi. Młodzi zaczęli urządzać pierwsze domówki, gdzie pili wino, palili papierosy, ale przede wszystkim słuchali muzyki. Genesis, to była ich wolność i zapomnienie. Zatracali się w niej. Zaczynali się buntować, nie chcieli być tacy jak wszyscy, mieli dość szarości i zaczynali dostrzegać, że coś było nie tak. Nie do końca wiedzieli co, bo do Polski niewiele docierało z zewnątrz. Młodzież czuła zniewolenie i zaczynała domyślać się, że są okłamywani. Nie chcieli powszechnej szarości, bluzek z pofarbowanych pieluch (pamiętacie je?) i kolejek za papierem toaletowym, szarym papierem. Ewa  i nie tylko ona, doszła do wniosku, że to życie nijak miało się do marzeń i tego o czym śpiewało Genesis. Kiedy zobaczyli węgierskich chłopców odwiedzających klasztor, ubranych w kolorowe kurtki i buty, byli już pewni... Pierwsze miłości, matura, pierwsze niepowodzenia i manifestacje. Rozciągnięty napis SOLIDARNOŚĆ na pochodzie pierwszomajowym, to początek czegoś większego. To było dla nich wyzwoleniem i oznaką że nie mają masek, są prawdziwi i wolni.. Musieli dorosnąć za wcześnie i żyć w szarej, ciężkiej rzeczywistości. Byli nad wyraz rozwinięci intelektualnie, a ich życie skupiało się na filozofii i muzyce. Jedni nie wychodzili przed szereg i stapiali się z szarą rzeczywistością, a inni pragnęli zmian i nie bali się walczyć.

Młodzi ludzie, szukający swojego miejsca w życiu, którzy z racji panującej wtedy władzy, nie mieli zbyt wielkiej szansy na zmianę. Buntowali się, wybijali przed szereg, chcieli walczyć o wolność, o wolność myśli. Marzyli, o lepszym świecie, o którym tak niewiele wiedzieli. Nie chcieli być bezwolnymi marionetkami... To dzięki ludziom im podobnym możemy dziś głośno mówić o tym, co nam się nie podoba, bez strachu. Możemy pójść do sklepu i kupić kawę, wybierając z kilkudziesięciu dostępnych, a kolejki są, ale tylko do kasy. Pamiętam tamte czasy, mimo, że byłam dzieckiem. Pamiętam jak kwitło życie towarzyskie podczas stania za cukrem i kawą, których nie dość że  nie było, to na dodatek były na kartki. Pamiętam jak moja mama nie używała cukru, żeby nam dzieciom wystarczyło. Okropne to były czasy, chociaż jako dziecko tego nie rozumiałam, ale rozumiałam jedną rzecz, nie tak to ma wyglądać. I nasuwa mi się jeszcze jedno wspomnienie: mały sklepik u nas na wsi. Mama kolegi z klasy miała znajomości i sprzedawała w nim zagraniczne czekolady, słodycze itp, a ja chodziłam tam je sobie... pooglądać. Czarno-białe telewizory, Wojciech Jaruzelski, stan wojenny, propaganda... brrr, okropność.  Młodzi ludzie z tamtych lat czytali wiersze. Wyrażali się przez muzykę, poezję i cytaty z książek. Druk i kolportaż podziemnej prasy, książek i ulotek, starcia z ZOMO, demonstracje, malowanie antyrządowych napisów na transparentach, to codzienność tych, którzy chcieli zmiany. Ich symbolem był opornik przyszyty do ubrania. Piosenka, którą zacytowałam na początku, to według powieści utwór napisany właśnie przez Ewę. Stał on się symbolem i słowami wszystkich, którzy chcieli walczyć.

Nadeszła pamiętna data, 13 grudnia 1981 roku, stan wojenny. Od tego czasu młodzież co miesiąc ubierała się właśnie trzynastego na czarno i przechadzała się pod pomnikiem.  Kolejny trzynasty, tym razem maj, udręczeni ludzie zaczęli krzyczeć "precz z komuną", ZOMO strzelało, zginął Wojtas, chłopak o którym wiemy tylko tyle, że spijał wódkę z czyiś kieliszków, palił cudze papierosy i zginął jak bohater, a wszyscy odczuli to jakby, że brama wolności kolejny raz się zatrzasnęła... W tym momencie kończy się powieść... a dalszą część historii już znacie, wiecie jak potoczyły się losy Polski...

Powieść podzielona jest na rozdziały. Bohaterzy mówią bardzo poetyckim językiem, wtrącając bardzo często cytaty lub myśli filozoficzne. I to Ci ludzie zapoczątkowali strajk studencki...

Jest to jedna z tych książek, które pochłonęłam w jedno popołudnie. Nie można się wprost od niej oderwać. Ciekawość moją potęgował fakt, że należę do osób, które znalazły się na pograniczu Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej, a Rzeczpospolitej Polskiej. To taki powrót do przeszłości, przeszłości, w której musieliśmy żyć i do której nigdy nie chciałabym wrócić. Polecam publikację każdemu, kto chce wiedzieć jaka była prawda. Jedno będą wspominać, inni nie dowierzać, a młodzież będzie podziwiać swoich rówieśników, którzy żyli w Polsce trzydzieści lat temu.

"ojczyznę wolną racz nam wrócić Panie..."


Rodzaj literatury: Powieść historyczna
Wydawca: Novae Res, 2016
Format: 121x195mm, oprawa miękka
Liczba stron: 266

Zapraszam również na fp WYDAWNICTWA NOVAE RES na facebooku KLIK


17 komentarzy :

  1. Bardzo lubię książki przybliżające historię, więc tytuł sobie zapisuję :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dla mnie to nie historia, dla mnie to życie, które jest już za mną, ale ktoś, kto nie znał tamtych czasów, wiele może z tej ksiazki wynieść.

      Usuń
  2. Ja tego roku się urodziłam ale kartki pamiętam, kolejki również i pamiętam jak nie raz stałyśmy z mamą w kolejkach.

    OdpowiedzUsuń
  3. Zachęciłaś mnie tą recenzją. Będę musiała się za nią rozejrzeć :)

    OdpowiedzUsuń
  4. To chyba ta ksiażka, którą chętnie podkradnie mój mąż :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, z tego co zauważyłam u Ciebie, to ta ksiżżka mu się spodoba.

      Usuń
  5. Chętnie zapoznam się z tą pozycją książkową. Bardzo mnie do niej zachęciłaś :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie lubię historii, właściwie nigdy się z nią nie lubiłam. Nieważne czy to był film, przedmiot w szkole czy książką - zawsze mówiłam "NIE". Ona się też do mnie jakoś za specjalnie 'nie uśmiechała' więc i ja nie próbowałam tego zmienić. Aczkolwiek tą książkę z chęcią bym przeczytała, chyba dojrzałam do tego typu tematów.
    Blog choć obszerny to naprawdę czyta się go z wielką ciekawością!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To nie jest historyczna książka, to powieść o młodzieży tamtych lat.

      Usuń
  7. Historia historią, ale to książka o uczuciach i drodze, jaka trzeba przejść, aby zrozumieć...Tak jak moto: Chcę przejść sama po pustym moście, chwycić chmurę prosto do nieba.. W życiu trzeba wolnym być od czyichś myśli....Jest tak jak w tej recenzji, czyta się dobrze i pomimo ciężkich czasów wtedy nie zieje wielkim smutkiem, takie było życie!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Do wesołych nie należy, już bardziej skłaniam się ku smutkowi.

      Usuń
  8. Myślę że sporo czytelniczek będzie mogło utożsamić sie z jakąś postacią ks8ążkową

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jasne, bo ksiązki mają to do siebie, że pomagają się nam utożsamiać.

      Usuń
  9. Tak , to o młodzieży z tamtych lat.Rewelacyjnie uchwycone.A historia , to tylko tamten czas. To powieść obyczajowa. Portrety psychologiczne prawdziwe, czytajcie. Ja utożsamiam się z Jolą.

    OdpowiedzUsuń

Cieszę się, że tu jesteś. Twoja obecność jest moją motywacją. Zapraszam.

Szablon dla Bloggera stworzony przez Blokotka