poniedziałek, 20 czerwca 2016

"PODNIEBNY LOT" - R. K. LILLEY (PRZEDPREMIEROWO)




Temat Panów i uległych, inaczej mówiąc BDSM, jest ostatnio bardzo powszechny w literaturze erotycznej. Nawet sama literatura erotyczna przezywa swój wielki boom. Wiem, wiem, nie czytacie takich książek, ale dziwnym zbiegiem okoliczności, miliony owych publikacji sprzedaje się w mgnieniu oka.  Zaczęło się od wszystkim znanej trylogii o panu Szarym...


Uwaga! "Podniebny lot" to erotyk i to w stylu Christiana Greya...

Kto nie czytał Pana Szarego, ten z pewnością przeczyta "Podniebny lot" z ciekawością. Powieść jest napisana interesująco, pikantnie i z werwą. Kto jednak czytał Greya, ten będzie ziewał, bo podobieństwo do tej książki jest niesamowite. Milioner, przystojny, z turkusowymi oczami, Pan Perwersyjny, Pan Dominujący i ona - stewardessa, obsługująca go podczas lotu, a później również po za pracą. On chce, ona nie chce, bo jest dziewicą, ale trochę jednak chce itd, itp. James, bo tak ów przystojniak ma na imię, nie jest tak delikatny jak Szary. James najpierw bije swoją uległą ( a jej się to podoba), a dopiero później ją rozdziewicza. Oczywiście za przyzwoleniem Bianki. Zawsze zastanawiał mnie fakt, czy podczas tego wypinania się, lania po pupie, wiązania i gadania w tym samym czasie, nie przechodzi im ochota na seks? Wyobraźcie sobie taką sytuację - jest miło, przytulacie się, jest coraz milej i jeszcze milej, aż tu on nagle uznaje, że on chce zmienić miejsce i przewiązać Cię ze sznurka na krawat, a do tego każe klęczeć. No dobra, zabawa zaczyna się od początku, znów jest milutko, a on kolejny raz zmienia aranżacje i tym razem odwiązuje Cię i każe kłaść się na brzuchu żeby wejść Ci w tyłek. Matko, ile można. No ale na tym polegają erotyki. My się zastanawiamy, a to właśnie działa na na wyobraźnię. Wracajmy jednak do recenzji.

BIANKA KARLSSON - jest wysoką blondynką z dużym biustem, pracującą jako stewardessa. To w samolocie poznaje swojego przyszłego Pana. W dzieciństwie zaznała biedy i przemocy fizycznej, ale to, co przeraża w dzieciństwie może podniecać, gdy jesteśmy dorośli i nie mam tu na myśli biedy. To ona w związku bohaterów gra pierwsze skrzypce i ma zawsze ostatnie słowo, co potwierdza regułę, że osoby dominujące w życiu, chcą być uległymi w łóżku. Bianka mimo dwudziestu kilku lat jest dziewicą, przynajmniej na początku książki. Dowiadujemy się też, że od zawsze interesowała się BDSM, co świadczy o tym, że swoją cnotę zachowała tak długo, z racji tego, że nie spotkała wcześniej odpowiedniego Pana. Jej najbliższym przyjacielem jest Stephan, który opiekuje się nią od chwili, kiedy uciekła z domu przed ojcem. Stephan jest gejem, dzięki temu ich przyjaźń jest tylko przyjaźnią.

JAMES CAVENDISH - miliarder, niesamowicie przystojny, z turkusowymi oczami, bardzo bezpośredni, bo już podczas pierwszej rozmowy "obiecał" Biance, że przełoży ją przez kolano przy każdym kłamstwie. Proponuje naszej bohaterce seks. Oczywiście ten ma być bez zobowiązań. Tylko dziwnym trafem panicznie boi się urazić Biankę. Gotuje dla niej, uważa na to co mówi. Inaczej mówiąc, zależy mu na niej. Jest dominantem, ale tylko w sypialni...

Oboje bohaterów stworzy związek, początkowo polegający wyłącznie na seksie, ale... uwaga... już po tygodniu są w sobie zakochani, z tym, że Bianka nie chce się do tego przyznać. Oboje mają swoje tajemnice i demony przeszłości. Ona bita przez ojca, który na jej oczach zabił matkę. On molestowany seksualnie przez kuzyna, który opiekował się nim po śmierci rodziców. Wymieniają się tymi tajemnicami, na zasadzie tajemnica za tajemnicę.

Mam wrażenie, że autorka na siłę starała się odwrócić Greya, żeby nie było podobieństwa,. Grey nie potrafił gotować, James gotuje, Ana nie lubiła bicia, Bianka lubi, Ana się zakochała, a Christian nie chciał związku, tu Bianka rozdaje karty, a James jest twardy tylko w łóżku. Christian spał wyłącznie sam, a James błaga by Bianka została z nim na noc. Są tez podobieństwa, zwłaszcza między panami - obaj przystojni, bogaci i preferujący BDSM. Obaj też mają swoje miejsce zabaw, które u Szarego zwało się "pokojem zabaw", a tutaj mamy "czwarte piętro".

Lekturę czyta się lekko, chociaż kilka razy zdarzyło mi się ziewnąć, może dlatego, że ciągle siedziała mi w głowie myśl "ale to już było...". O dziwo akcja wciąga nas trochę mimo woli. Bianka jest tutaj narratorem, co powodowało u mnie salwy śmiechu. Powodem tego, okazały się szczegółowe opisy scen łóżkowych, kiedy to bohaterka miała orgazm do nieprzytomności, a jednak pamiętała najdrobniejszy szczegół. Moim skromnym i niedoświadczonym zdaniem, ostry i dobry seks polega na zatraceniu się w nim, a nie rozmyślaniu o twardości i... badaniach lekarskich. Właśnie tak. Zaczynają stosunek, ona jest już wilgotna, on gotowy, aż tu James nagle przerywa i zaprasza ją do obejrzenia swoich badań. Mimo pierwszoosobowej narracji, niewiele dowiadujemy się tu o bohaterce, bo skupia się ona zazwyczaj na osobie Jamesa. Mamy tutaj, tak jak w Greyu pokój zabaw, zwany CZWARTYM PIĘTREM, z tym, że Biance bardzo się on podoba, w przeciwieństwie do Any, i chętnie korzystałaby z niego częściej. Zabrakło mi tutaj opisów uczuć. Owszem są, ale w bardzo okrojonej wersji. W zamian otrzymujemy charakterystykę Jamesa, niezbyt obiektywną, bo widziana oczami zakochanej kobiety.  Dialogi, których nie jest tu zbyt dużo, bo to raczej opowiadanie, nie są zbyt ambitne i napisane bardzo prostym, mało literackim językiem. Przykładem może być cytat: "...pogwałcę każdy cal Ciebie..." . To książka o poznawaniu siebie, swoich preferencji seksualnych, walce z demonami i miłości. Nie jest to książka psychologiczna, ale uważny czytelnik zauważy jaką drogę musieli przejść bohaterowie, żeby stworzyć bezpieczny związek, oparty na zaufaniu (co w przypadku BDSM jest niesamowicie ważne). Zauważy też przemianę, jaka w nich zaszła, oraz zastanowi się nad tym, co czują osoby molestowane seksualnie w dzieciństwie i takie, które zaznały fizycznej przemocy. Bo piękny świat, z ogromnym bogactwem w tle, nie zawsze jest tylko pięknym światem... Jak widać, nawet erotyk potrafi mieć drugie dno, trzeba tylko chcieć go zauważyć. Jest to też książka o uczuciu, które początkowo miało być wyłącznie seksem bez zobowiązań, a zamieniło się w płomienną miłość.

Niestety, znalazłam też sporo niespójności. Najbardziej zirytowało mnie to, że dzień bohaterów miał chyba ze trzydzieści godzin, bo "godzinami malowała obraz" potem "godzinami malowała drugi obraz" i jeszcze "godzinami oglądali filmy. Potem jeszcze jedli i rozmawiali, ale już nie godzinami :). Być może to wina złego tłumaczenia. Zastanawiał mnie też fakt, że James karze Biankę, ale w sumie to nie wiadomo za co. Na początku stwierdził, że będzie to robił za każde kłamstwo, a później i tak ją karze, i nie zauważyłam, żeby w tym momencie pominęła się z prawdą.

Prawda jest taka, że Greya przeczytałam bardzo chętnie i miło go wspominam, a nawet wracam do niego dość często, ale to Grey, a każda kolejna, taka sama książka już mnie tak nie wciąga.  Wiem, że trudno jest wymyślić coś nowego, ale czy każdy erotyk musi się toczyć między milionerem a biedniejszą dziewczyną? I czy każdy musi być taki przewidywalny, wręcz banalny? Z drugiej strony patrząc, erotyk z milionerem w roli głównej jest bardziej pikantny, niż byłby, gdyby głównym bohaterem był ubogi rolnik, który wiąże swoją uległą sznurkiem od snopowiązałki :), wtedy pewnie powiedziano by że to już patologia.

Bardzo podoba mi się okładka, w której dominują jasne i niewinne kolory, co jest zupełną przeciwnością BDSM. Jak się domyślam, jest na niej Bianka, a raczej jej autoportret, który sama namalowała. Polubiłam też główną bohaterkę, która jest silną kobietą, wiedzącą czego chce od życia. Nie pozwala sobą pomiatać mężczyźnie chyba, że wyrazi na to zgodę, czyli dokładnie tak, jak ja. Z tego tez powodu łatwo było mi się z nią utożsamić i obdarzyć sympatią. W przypadku głównego bohatera mam mieszane uczucia. Podoba mi się jego doświadczenie seksualne, status majątkowy i wygląd, ale po za tym uważam go za "ciepłe kluchy". Mężczyzna powinien szaleć za kobietą, owszem, ale drżeć przed każdym słowem, żeby przypadkiem jej nie urazić, to już przesada. To nie mój typ.

Podsumowując - "Podniebny lot" to powieść dla niezbyt wymagającego czytelnika, szukającego odrobiny pikanterii w swoim życiu, lub chcącego się zrelaksować, któremu nie przeszkadza banalność historii i przewidywalne zakończenie. Książka idealna na długa podróż czy słodkie, wakacyjne lenistwo. Mimo wszystko czekam z niecierpliwością na drugą cześć serii, bo już teraz zżera mnie ciekawość dalszych losów Bianki i Jamesa.

Premiera: 06.07.2016
Wydawnictwo: editiored
Tytuł oryginału: Up In The Air. In Flight
Liczba stron: 320
Kategoria: Literatura kobieca

21 komentarzy :

  1. No ja dostałam Greya do przeczytania więc zacznę od tej książki a później zobaczymy, ale jeżeli jest tak podobna...

    OdpowiedzUsuń
  2. Raczej nie czytałam nigdy erotyków, ale im więcej czytam Twoich recenzji i widzę te dobre opinie w internecie, to aż mam ochotę czytać z ciekawości :) A ta chyba byłaby ciekawa :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeżeli nie czytałaś erotyków, to tak, ta książka Ci się spodoba.

      Usuń
  3. Mam mieszane uczucia co do takiej lektury ;-)

    OdpowiedzUsuń
  4. Czytałam tylko jeden erotyk ale to.już dawno i nawet nie pamiętam tytułu ;) Ale ten chętnie bym przeczytała , kto wie może w te wakacje wpadnie w moje ręce ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Od czasu do czasu warto sięgnąć po erotyk. Dla mnie często są inspiracją :)

      Usuń
  5. Wydaje się być całkiem ciekawa :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeżeli nie przesyciłaś się jeszcze erotykami to owszem, może zainteresować.

      Usuń
  6. Czasem lubie przeczytac cos w tym stylu, ale mam teraz tak długą listę książek do przeczytania, że nie wiem czy ją gdzieś wcisnę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Raczej poleciłabym Ci Caldera i drugą część Eden, te książki warto gdzieś "wcisnąć".

      Usuń
  7. Okładka bardzo ładna i wskazuje na zmysłowy erotyk a tu sprawa ma się nieco inaczej :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To jest erotyk, chwilami zmysłowy, z tym, że erotyki maja to do siebie, że raczej "walą z grubej rury". Dla mnie za bardzo podobna do Greya.

      Usuń
    2. Bardziej miałyśmy na myśli, że po okładce można przygotować się na "delikatny erotyk".... chociaż w sumie czy te dwa wyrazy się nie wykluczają? :)

      Usuń
  8. Trochę się podśmiechuję pod nosem :D czytałam pierwszą część Greya i całkiem lubię erotyki, ale powtórka z rozrywki? Nie wiem, czy dam radę, ale warto spróbować :) zaintrygowałaś mnie i pośmiałam się czytając!
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  9. Dziękuję Ci za link, bo pewnie bym zapomniała :) W każdym razie, mimo, że lubię Szarego i podoba mi się okładka tego "lotu", tym razem odpuszczam. Pośmiałam się trochę czytając Twoje słowa, pięknie ujęłaś swoje wrażenia :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Erotyków nie mam jeszcze dość, może dlatego że nie czytam ich często, propozycja kusząca :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Jestem pod wrażeniem Twojej recenzji. Książka na dniach będzie u mnie i jestem jej bardzo ciekawa. Wstępnie zapoznałam się już z innymi recenzjami. Teraz sama nie wiem na co mogę liczyć😊

    OdpowiedzUsuń

Cieszę się, że tu jesteś. Twoja obecność jest moją motywacją. Zapraszam.

Szablon dla Bloggera stworzony przez Blokotka