poniedziałek, 15 maja 2017

"NIC DO STRACENIA. POCZĄTEK" - KIRSTY MOSELEY...



"Nic do stracenia. Początek" to moje drugie spotkanie z książką powyższej autorki. Pierwsze było bardzo udane. W tym przypadku również zapowiadało się ciekawie już od pierwszych stron. Czy tak samo było przez całą powieść?




Tym razem autorka zaczęła bardzo mocno, od samego początku. Młoda dziewczyna, szesnastoletnia, w dniu swoich urodzin wymyka się do nocnego klubu wraz ze swoim długoletnim chłopakiem. Po imprezie planują po raz pierwszy się kochać. Jednak nie wszystko poszło po ich myśli, a właściwie nic nie poszło tak, jak powinno. On ginie z rąk morderców, a ona zostaje porwana na długie miesiące, gdzie jest bita, głodzona i nagminnie gwałcona przez swego oprawcę... Po odnalezieniu jej, kat idzie do więzienia, a ona uczy się życia na nowo z marnym skutkiem. Ciągle są z nią ochroniarze, ale żaden nie wytrzymuje długo. Wreszcie znajduje się jeden, najlepszy, który potrafi ją okiełznać, co jest wielkim sukcesem, zwłaszcza, że jej oprawca prawdopodobnie wyjdzie na wolność za dobre zachowanie. Już teraz na zmianę wysyła do niej listy z pogróżkami lub miłosne, o czym dziewczyna nie wie...

"W dniu szesnastych urodzin Anna Spencer bawi się w klubie ze swoim chłopakiem. Wyjątkowy wieczór szybko się kończy, a poznany przypadkiem Carter Thomas, handlarz broni i narkotyków, zamienia kilka lat jej życia w piekło. Dzięki jej zeznaniom Carter zostaje skazany, ale z więzienia wciąż wysyła listy z pogróżkami. Ojciec Anny, wpływowy senator i kandydat na prezydenta, zrobi wszystko, by zapewnić jej bezpieczeństwo. Ochroną Anny zajmie się przystojny komandos, Ashton Taylor. Aby nie wzbudzać podejrzeń, ma udawać jej chłopaka. Cierpliwie stara się sprawić, by pokonała dręczące ją koszmary i pogrzebała przeszłość. Anna zaczyna czuć się bezpiecznie, a udawanie zakochanych powoli przestaje być grą. Jednak kolejne dni przynoszą złe wiadomości. Wkrótce ma odbyć się rozprawa apelacyjna i Carter może wyjść na wolność. Jeśli tak się stanie, Ashton i Anna znajdą się w niebezpieczeństwie."

Anna - to ona przeżyła wielką traumę. Widziała śmierć ukochanej osoby, a potem sama była więziona i torturowana. Odbiło się to na jej psychice bardzo mocno. Dziewczyna nienawidzi dotyku, ubiera się w za duże ubrania, żeby żaden mężczyzna już na nią nie spojrzał, z nikim nie rozmawia, a jej zachowanie sprawia, że wyrzucają ja z każdej ze szkół. 

Ashton -  to mega przystojny (jakże by inaczej) agent SWAT, który otrzymuje za zadanie chronić Annę, Tylko on jest w stanie to zrobić, bo każdy inny ochroniarz uciekał przed Anną gdzie pieprz rośnie. Ashton jest najlepszy ze wszystkich, najsilniejszy, najlepiej walczy, jak kocha to na zabój, jest wręcz idealny. Tylko gotować nie umie. I oczywiście jest też mężczyzną, którego dziewczyna akceptuje bez mrugnięcia okiem i od razu mu ufa.

Zapowiadało się ciekawie... i było, przez połowę książki, bo w połowie zrozumiałam, że tego wielkiego boom, czyli wyjścia Cartera (porywacza Anny) w tej części nie będzie. Odkąd Anna zaakceptowała Ashtona, było już ciągle tak samo. On przepraszał, że ją uraził, na każdym kroku potwierdzał, że ją nie opuści i zawsze obroni, podrywał i całował. Tyle było mowy o tym, jaki z niego twardziel, a nie znalazłam żadnego zdarzenia, które by to udowodniło. Autorka pokazała go raczej jako mało wyrazistego i zwykłego, zakochanego faceta. Swoją drogą bardzo podobnego do bohaterów swoich poprzednich powieści. W każdej z nich mężczyźni są idealni, wręcz cukierkowi. Nie tego się spodziewałam i nie na to liczyłam. Chciałam przeczytać powieść, w której najlepszy agent będzie walczył na śmierć i życie, będzie kochał, ale nie pozwoli, by kobieta nim pomiatała, będzie miał swoje zdanie - taki powinien być Ashton. Niestety taki nie jest i dlatego powieść w pewnym momencie zamieniła się w mało oryginalny romans, z którego chwilami wiało mocno nudą.

Bardzo przeszkadzał mi brak spacji po kropce. Niby nic, a jednak mocno to widać. Rozdziały pisane są na przemian, z punktu widzenia Anny i Ashtona, jednak śmiało mogłyby być opisane razem, bo nasi bohaterowie mówią praktycznie to samo. Opisują siebie takimi samymi słowami. Widać, że autorce zbrakło pomysłu na nich. Jak dla mnie to trochę za mało przeczytać "ona wygląda idealne". Idealnie? Czyli jak? Ja to chcę wiedzieć ! Nie lubię za długich opisów, ale takie, które nie mówią nic, są chyba jeszcze gorsze. Dialogi również nie są zbyt rozwinięte, a raczej bardzo proste i monotematyczne. Za mało tu urozmaiconej akcji, bo fabuła ciągle wraca do tego samego. Zastanawia mnie fakt tylu świetnych recenzji książki, skąd one się biorą, bo ja nie należąc do bardzo krytycznych czytelników dostrzegłam sporo w niej wad, ale jak widać każdy ma swój gust.

Książka czytająca się dobrze, ale fajerwerków nie ma. Sięgnę po drugą część, z ciekawości, czy w drugim tomie wreszcie mocniej zabije mi serce, jednak jakoś szczególnie wypatrywać jej nie będę.




Brak komentarzy :

Prześlij komentarz

Cieszę się, że tu jesteś. Twoja obecność jest moją motywacją. Zapraszam.

Szablon dla Bloggera stworzony przez Blokotka