czwartek, 9 listopada 2017

"ZDĄŻYĆ Z MIŁOŚCIĄ" - BEATA MAJEWSKA...



Książki Beaty Majewskiej (Augusta Docher) często goszczą na mym blogu. Autorka stała sie jedną z moich ulubionych po lekturze "Anatomii uległości". Jedne Jej powieści lubie bardziej, inne mniej, ale przy każdej przyjemnie spędzam czas. Dzis zapraszam na recenzję najnowszej perełki autorki.





"Zdążyć z miłością" jest kontynuacją historii o Łucji i Hajdukiewiczu, jednakże można ją czytać całkowicie osobno, gdyż opowiada o losach drugoplanowej bohaterki, która nieźle namieszała w życiu naszej pary. Jest to też trzecia i ostatnia powieść z serii "Konkurs na żonę".

Olga - zapewne z poprzednich książek pamiętacie ją jako wredną trzydziestolatkę, zakochaną w Hugo i chcąca za wszelką cenę odebrać go Łucji. Zapewne pamiętacie też, że przebyła operację, która uratowała jej życie, ale pozbawiła możliwości zostania matką. Tutaj to Olga jest postacią pierwszoplanową. Jej historia, hmmm, jest mocno przerysowana i naszpikowana sporą dawką wydarzeń, które sprawiły, że książka stała się bajeczką dla dorosłych, jednakże całość i tak czyta się z wypiekami na twarzy. Kibicowałam Oldze (mimo, że była taka okrutna) w odzyskaniu wiary w miłość i chęci do życia. Trzymałam kciuki, kiedy rozkwitała jej kolejna, tym razem bardzo dojrzała miłość, płakałam z nią, kiedy spotkała ją kolejna tragedia, a potem kolejny raz trzymałam kciuki... ale nie zdradze tym razem dlaczego, bo o tym musicie przeczytać sami ;).

"Czy można zwlekać z miłością?
Trzydziestoletnia Olga jest kobietą wykształconą, majętną i atrakcyjną. Zmagając się z życiowymi problemami – chorobą i miłosnymi niepowodzeniami – stara się nie okazywać uczuć. Ale to tylko gra pozorów. Kiedy poznaje Kamila, samotnego ojca ośmioletniej Faustyny i czteroletniego Maksia, niespodziewanie odkrywa miłość. Zakochuje się w mężczyźnie z wzajemnością. Dzieci Kamila całym sercem akceptują Olgę, a ona sama dostrzega w nich dar od losu. Wkrótce para się pobiera, ale czy nowa rodzina wypełni miłością puste miejsca w sercu Olgi?"

Beata Majewska obdarzyła nas powieścią nieszablonową. Po pierwsze dlatego, że fabuła jest całkowicie nierealna i nierzeczywista, a po drugie dlatego, że w wir tylu nieprzewidzianych akcji, wpleciono smutną, a zarazem dającą nadzieję historię. Autorka pokazuje nam jak poplątane mogą być losy ludzkie i jak trudno czasem podnieść się jak Feniks z popiołów. Uczy nas, że na każdym etapie życia można znaleźć szczęście, wystarczy tylko pozwolić mu się złapać. Było smutno, było też wesoło, było nostalgicznie, a zarazem życiowo - to książka, ktora niejednemu z nas pokaże, że warto czasem zatrzymać się o powiedzieć "przecież życie jest po to, aby żyć".

Beata Majewska świetnie zrównoważyła dialogi z opisami, więc nie ma tutaj mowy o nudzie, aczkolwiek w dialogach chwilami przeszkadzały mi potoczne słowa, których używa się zazwyczaj "wśród swoich" i które nie psuja mi do litaratury żadną miarą - to jednak tylko mały szczegół, bo rozmowy bohaterów potrafią bawić, zwłaszcza kiedy do akcji wkracza urocza dwójka rodzeństwa, ale też i powodować szereg innych uczuć. 

Cudowne w piórze autorki jest to, że potrafić pisać praktycznie o wszystkim, a każda jej książka pokazuje, że nigdy nie zbaraknie Jej fantazji i pomysłów na nowy tom. "Zdążyć z miłością" wciąga tak bardzo, że przeczytałam ją w jeden wieczór, jednakże nadal czekam na powieść Pani Beaty, która będzie na miarę "Anatomii uległości". 


Brak komentarzy :

Prześlij komentarz

Cieszę się, że tu jesteś. Twoja obecność jest moją motywacją. Zapraszam.

Szablon dla Bloggera stworzony przez Blokotka