piątek, 23 listopada 2018

SZEŚĆDZIESIĄTY CZWARTY DZIEŃ BEZ CIEBIE... O CO W TYM CHODZI?



Jakie to dziwne... kiedy napisałam, że nawet lepiej, że mi się nie śniłeś oraz, że zakończył się pewien etap w moim życiu, śnisz mi się drugą noc pod rząd. Hmmm, do tego śniła mi się mama, która zmarła kilka lat temu. Dziwne to, bo nigdy w życiu nie śnił mi się żaden zmarły. Psychika ludzka jest niezbadana.



Wydaje mi się, że może to być tak, jak z ciążą. Często, kiedy jej bardzo, bardzo pragniemy, to dziecko się nie pojawia, a kiedy jesteśmy już pewni, że nic z tego, na teście ciążowym pokazują się dwie kreski. Może to własnie tak jest, a może po prostu uznałeś, że jestem na to gotowa? To znaczy nie na ciążę, tylko na sen o Tobie ;). A może... chcesz mi zrobić na paskudę co? Coś w stylu "napisała, że nie chce snów o mnie, to na przekór przyśnię się jej". Nie - Ty taki nie byłeś, a tam na górze raczej na gorsze się nie zmieniłeś.

Wczoraj pisałam Ci, że rano tata jedzie do kliniki kolejny raz. Musiałam wstać chwilę po czwartej rano. O rany, myślałam, że nie dam rady, wszak to środek nocy. Całe szczęście, że kierowała Monika, bo moje zawroty głowy, mimo że słabsze, to jednak nie pozwoliłyby na prowadzenie samochodu. Pewnie domyślasz się co zastaliśmy na izbie przyjęć? Wielkie nic, czyli nikt nic nie wie... Nie ma skierowania, nie ma dokumentacji - istny horror. tata od razu zwątpił. Wybrałam się więc na oddział, na który miał być przyjęty, a tam kolejne nic. Nikogo nie interesuje, że pani doktor nie zostawiła skierowania, a na dodatek powiedziano mi, że jest na chorobowym... Na szczęście miałam nagrana rozmowę z lekarką, bo często zapominam dat i godzin, a tak w każdej chwili mogę sobie przypomnieć. Tata przyjęty został tylko dzięki nagraniu, ale kiedy pani doktor pojawiła się na oddziale, to nie przeprosiła, tylko od razu wyskoczyła na niego za nagranie z wielka buzią, a on nie miał pojęcia nawet o co chodzi. "Bo my tu Panu chcemy pomóc, a Pan nagrywa...", no faktycznie, za darmo "boroczki" pomagają i prawie siedemdziesięcioletniego pacjenta mają za nic odsyłając od jagi do bagi. Co tłumaczy lekarzy i ich zachowanie? W czym są "lepsi" od innych zawodów, że w ten sposób postępują? I to nie jest odosobniony przypadek, bo przecież w szpitalu w Bystrej było tak samo. Nie rozumiem gdzie podział się szacunek? To nienormalne, żeby młoda siksa tak traktowała starszego człowieka. I to nie jest pierwszy raz. Brak kultury razi tam w oczy na każdym kroku (może w klinice okulistycznej to normalne?). Ze mną młody lekarz rozmawiał stojąc... tyłem! Gdyby nie fakt, że to tata tam zostaje, to z całą pewnością inaczej bym to załatwiła. Będzie miał jeszcze trzy zabiegi, aczkolwiek w poniedziałek porozmawiam z Panią doktor. Wrrr, nie cierpię szpitali. 

W telewizji coraz więcej pojawia się świątecznych reklam. Ciężarówka coca coli też zacznie za niedługo krążyć, na internetowych forach codziennie zadawane są pytania o prezenty... Tak mi żal, że nie będzie już naszej wymiany podarunków w te święta. Od początku małżeństwa robiliśmy sobie choinkowe niespodzianki. Kilka razy okazały się nietrafione, ale z każdych cieszyliśmy się jak dzieci, bo zanim znalazły się pod świątecznym drzewkiem, musieliśmy pomyśleć, pokombinować i znaleźć taki podarek, który najprawdopodobniej ucieszy drugą stronę. To był piękny czas, najcudowniejszy. Kurcze... A wiesz? Iruś będzie występował jako góral w jasełkach... będę tam wtedy... sama. To że nie ma Cię przy moim boku, kiedy idę ulicą, czy kładę się spać, stało się już rzeczą w miarę naturalną, są jednak chwile, w których bardzo chciałabym być z Tobą, tu na ziemi.

Jeśli kogoś kochasz, jeśli wiesz
Czym jest miłość, jaki jest jej sens
Jeśli tylko szczęście widzieć chcesz
Mów do mnie szeptem

Co dalej jest? 
Co dalej jest...

Jeśli się nie boisz mówić nic
Jeśli się nie boisz mówić nie
Jeśli wszechświat to wszystko
Powiedz może wiesz

Co dalej jest?
Co dalej.

Dziś Black Friday :). Wiesz Kochany co to znaczy? To znaczy, że obie z Sandrą wertujemy setki stron w poszukiwaniu okazji i kilka całkiem fajnych znalazłam. Nie żadne tam minus 20%, ale 50 % odjęte od końcowej kwoty i to w firmie, w której zazwyczaj kupujemy buty i odzież, więc wiemy, że wszystko będzie trafione, a rozmiarówka taka, jak należy. Wiesz jaką miałam radość, kiedy udało mi się kupić Irusiowi kilka par spodni po niecałe 10 zł. jedne? Super. Nie lubię zakupów stacjonarnych, bo tracę na nich dużo czasu i nerwów, ale w necie mogę poszperać, jednocześnie spędzając miło czas z córką. Po za tym jakbym miała jechać z młodym do galerii to  posiwiałabym do reszty, bo przedsmak tego, co potrafi miałam dziś w Biedronce... Pierwszy raz w życiu próbował wymusić na mnie zakup czego, co już ma i czym się nie bawi. Nie wiem co w niego wlazło, bo jest zawsze ze mną bardzo grzeczny. Nie złamałam się i szybko poszliśmy do kasy, a w samochodzie i w domu przemyślał to sobie, aczkolwiek trochę czasu to zajęło. Tak to już jest z dziećmi - grunt to nie zwariować i tyle ;). 

Bardzo Cię kocham.

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz

Cieszę się, że tu jesteś. Twoja obecność jest moją motywacją. Zapraszam.

Szablon dla Bloggera stworzony przez Blokotka