środa, 12 grudnia 2018

OSIEMDZIESIĄTY TRZECI DZIEŃ BEZ CIEBIE... ŚWIATEŁKA...



Jestem już Kochany. Wybacz, że dopiero teraz, ale przez cały dzień czas mnie tak gonił, że jedynie teraz mam chwilę, żeby napisać do Ciebie zanim nie padnę ze zmęczenia.




Lubię takie dni, kiedy nie mam chwili by zbyt wiele myśleć. Rano wiadomo, musiałam użyć wszelkich moich sposobów pedagogicznych i siły perswazji, żeby Iruś wybrał się do przedszkola. Potem szybkie dwie kawy latte (kurcze, Ty nie zwracałeś nigdy na takie rzeczy uwagi, ale to, że rano pije dwie kawy zawsze pamiętałeś - strasznie było mi wtedy przyjemnie) i wyjazd do Izy i Krzyśka. Trochę się porobiło z chorobą Krzyśka, ale mocno wierzę w to, że będzie dobrze. Irek, proszę, czuwaj nad nimi tam w górze i wyproś happy end, bardzo Cie dzisiaj o to proszę.  Już nawet nie będę chciała żebyś mi się śnił, tylko zrób to dla mnie. Ty możesz więcej niż my tutaj na ziemi. Irek...proszę.

Po powrocie ogarniałam milion rzeczy jednocześnie. Obiad, ciasto, sprzątanie, gadanie przez telefon i prasowanie. Da się? Pewnie, że się da. Miałam czas do siedemnastej, bo wtedy wreszcie nasz balkon miał zaświecić na świątecznie. Trochę przeciągnęło się to świecenie, ale około 20 tej, dzięki znajomemu, wszystko rozbłysło. Teraz mamy już wszystko, no może oprócz jemioły, o której Ty zawsze zapominałeś, je się wkurzałam i ostatecznie przynosiłeś ją w samą wigilię. To zapominanie i wkurzanie się stało się z czasem swoista tradycją u nas prawda? W tym roku chyba zrezygnuję z tego elementu wystroju, no bo już nie pocałuję Cię pod jemiołą... W sumie sama jeszcze nie wiem co z tym zrobię. Wiesz jak potrafię z minuty na minutę mieć nowe plany, więc wszystko jest możliwe.

Powiem Ci, że nie ma dnia, żeby ktoś mnie nie odwiedził. Jedno robią to częściej, inni rzadziej, ale zawsze ktoś jest blisko. No, może oprócz weekendów, bo wtedy to różnie bywa, aczkolwiek czasem spokojniejszy dzień też nie jest zły. To kolejny "plus" Twej choroby - zawsze jest i będzie przyjaźń - tak to ujął w słowa właśnie jeden z przyjaciół. Fajnie tak wiedzieć, że nie jest się samemu. I wiesz co? Dziś mam lepszy dzień niż wczoraj. Co prawda to o niczym jeszcze nie świadczy, bo już kilkakrotnie wydawało się, że wszystko jest super, a potem jak grom z jasnego nieba spadała tęsknota i ból, ale nawet ten jeden dzień dał mi wytchnienie psychiczne. A co będzie jutro? Zobaczymy. Na pewno Ci o tym napiszę.

Bardzo Cię kocham i pamiętaj, czuwaj nad Krzyśkiem i Izą.


Brak komentarzy :

Prześlij komentarz

Cieszę się, że tu jesteś. Twoja obecność jest moją motywacją. Zapraszam.

Szablon dla Bloggera stworzony przez Blokotka