poniedziałek, 4 maja 2015

DZIEŃ 30 - PODSUMOWANIE - 50 TWARZY GREYA ...

 

I pomyśleć, że już trzydzieści dni opisuję to moje codzienne życie. Chyba sama dla przypomnienia przeczytam od początku mój pamiętnik :) Patrząc wstecz, na ten miesiąc, mogę śmiało powiedzieć, że był to chyba jeden z najlepszych miesięcy w moim życiu. Nie wiem, może pomyślicie, że jakaś nienormalna jestem, ale odkąd czytam Greya, w naszym małżeństwie jakoś inaczej się układa - lepiej, weselej... bardziej zmysłowo?




 I nie mam teraz na myśli seksu :)(żeby nie było, że jakaś nimfomanka ze mnie). Chodzi o moje spojrzenie na świat, na związek i na relacje damsko-męskie. Nie wiem kto z Was przeczytał wszystkie części Greya, ale jeżeli ktoś przeczytał, to zrozumie o co mi chodzi.
Ana (główna bohaterka) jest taką samą romantyczką jak ja i ona także musiała zmierzyć się z demonami przeszłości swojego faceta, musiała go zrozumieć i systematycznie zmieniać, nie tracąc przy tym swojego poczucia humoru i godności. Ana tak, jak i ja kocha całym sercem i tak, jak ja kocha "serduszka i kwiatki". Kocha też"perwersyjne bzykanko"ale to już nie moja bajka ;) Chociaż niektóre sceny są całkiem do rzeczy (no bo przecież w Greyu jest też i normalny seks).

Ale nie o tym miałam pisać.

Po prostu czytając Greya, łatwiej mi zrozumieć dlaczego kocha się nie "za" lecz "mimo, że", a jeżeli do tego zaczyna działać wyobraźnia to nic więcej mi nie trzeba :). No i trochę pozazdrościłam Anie jej ciała, więc kiedy tylko miną mi "te" dni biorę się ostro za siebie. Trzeba popracować nad mięśniami brzucha i pośladków, jeżeli nie dla męża, to dla siebie i połowy plaży nad morzem w lipcu. W te parę miesięcy szału nie osiągnę ale zawsze coś się poprawi :). Oby tylko starczyło mi wytrwałości. Myślę jednak, że po pierwszych zakwasach będzie już tylko z górki. Tak więc, od czwartku zaczynam przygodę z Chodakowską :) A dziś? Ciężko mi było rano się pozbierać. Organizm nie wysłał mi esm-a, że nie jestem w ciąży, tylko jak co miesiąc pokazał to w mniej cywilizowany sposób. Dwie godziny zajęło mi ogarnięcie się i doprowadzenie siebie do stanu używalności. Potem mocny makijaż żeby móc pokazać się światu. Po południu umówiłam się z mężem na zakupy, babskie zakupy, czyli bielizna i jakieś tam ciuszki. Dziś on był Panem ;) i płacił przy kasie.Teoretycznie mogłam zrobić to ja, bo i tak zaraz potem jego karta do bankomatu zniknęła w mojej torebce, ale niech ma. Zastanawiałam się jaka będzie jego reakcja kiedy kasjerka poda mu kwotę, ale trzeba przyznać, że zniósł to z męską godnością :)może dlatego, że rzadko mówię mu ile co kosztuje, co kupuje i kiedy. On nie pyta, a ja się nie chwalę i wszyscy są szczęśliwi, a mąż żyje w słodkiej nieświadomości :). Po powrocie szybka kawka, kąpiel synka, kolacja i położenie go spać. A wieczór spędzam dziś w łóżku z "M jak miłość", herbatką owocową i reklamacją dla Netii. A jutro kolejny paskudny dzień, chyba najgorszy z tych czterech w miesiącu, potem już będzie lepiej:)

4 komentarze :

  1. Pamiętam jak pisałam swój pamiętnik w zeszycie a teraz leży schowany i czasem poczytując uśmiecham się na te wszystkie wspomnienia.
    Fajnie jak tak mąż płaci za nasze babskie zakupy :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czasem płaci :) ale na codzień to ja mam kartę do bankomatu ;)

      Usuń
  2. Obecna!
    Ja pochłonęłam Greya w tydzień, i to nie jedną książkę, a wszystkie ;) U mamy na wsi byłam, siadłam i za jednym posiedzeniem zjadłam całą ;) także wiem o czym ty do mnie mówisz :) u mnie w związku jest problem z zaufaniem, nie wiem z czego się to bierze, bo przecież miss Polski nie jestem, jedyną jaką byłam to miss klasy w podstawówce, ale to kope lat i kilo temu. Heh i od poniedziałku miałam ćwiczyć, wstawać o 5 i śmigać, bo później nie ma jak, ale pech chciał żebym to przełożyła, z racji kostki oczywiście. Czasami się zastanawiam dlaczego te wszystkie główne bohaterki zawsze są piękne, szczupłe i wgl.

    Zakupy? uwielbiam zakupy, ale już nie lubię dużo wydawać, zwłaszcza na siebie. taka już dziwna jestem, jak coś nie jest w promocji czy po przecenie, to staram się nawet na to nie patrzeć..

    a teraz siadam w zaciszu pracowniczego biura z ciepłą herbatą z cytryną i śniadaniem w objęciach Damona Salvatore <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Powiem Ci,że ja baaardzo rzadko wydaje na siebie.Mając w domu dwie dorastające pannice czasem zwyczajnie nie starcza kasy,ale tym razem postanowiłam pomyśleć o sobie,chociaż raz :) Ana z filmu faktycznie jest szczupła ale czy piękna?w książce miała sporo kompleksów i opisano jej wygląd jako "dziewczyny z sąsiedztwa". Co do zazdrości to dla męża jesteś najpiękniejsza,najlepsza itp.więc jest zazdrosny.U mnie tego już nie ma,przerabialiśmy to na początku,ale skutecznie wybiłam mężowi to z głowy,więc albo mu przeszło albo nie pokazuje.Jednak ja mam oczy dookoła głowy,żeby w razie czego na zimne dmuchać.Czasem specjalnie udaję zazdrosną-byś Ty widziała jaki on chodzi potem dumny jak paw ;)

      Usuń

Cieszę się, że tu jesteś. Twoja obecność jest moją motywacją. Zapraszam.

Szablon dla Bloggera stworzony przez Blokotka