Masz teściową? Przykro mi. Nie masz? Nawet nie wiesz jakie Twoje życie jest proste. Mieszkasz z teściową? No to masz przechlapane na całej linii.
Oj mogłabym tak nawijać i nawijać... Tylko czy krytykując teściowe miałabym rację? Chyba jednak nie do końca. Teściowe mają swoje wady, jak każdy z nas, ale wbrew pozorom mają też swoje zalety, których wśród z góry narzuconej wrogości zwyczajnie nie chcesz zauważyć. Tak nie chcesz! Ja też nie chciałam! Z perspektywy czasu i z perspektywy dużego prawdopodobieństwa, że też teściową będę, moje zdanie na ten temat nieco uległo zmianie.
Po pierwsze - teściowa jest kobietą tak, jak Ty! Też ma prawo mieć humory, złe dni itp. Większość teściowych jest już w trakcie, lub zaczyna przechodzić menopauzę, a to sto razy gorsze niż burza hormonów podczas Twojego miesięcznego cyklu. Spróbuj postawić się w jej sytuacji.
Po drugie - ta kobieta urodziła w bólach swojego syna, a Twojego męża. I tu wielki ukłon w jej stronę, bo wiadomo czym jest poród i wychowywanie dziecka. Lekko nie jest! To teściowa nauczyła go wszystkiego. Nie Ty droga koleżanko i nawet jeżeli popełniła jakiś błąd w jego wychowaniu, to czy Ty go nie popełniasz? Niestety, on jest już dorosły i jeżeli nie chce się zmienić czy zauważyć swoich wad, to nie jest to jej wina. Ona na pewno wychowywała go najlepiej jak umiała. To jest sprawa bezsprzeczna.
Po trzecie - nie lubi Cię? Czy przypadkiem sama sobie tego nie wmawiasz? Może ona czuje Twoją wrogość? A może zwyczajnie nie potrafi się "przestawić", że jej ukochane dziecko ma swoje życie. Ty też nie będziesz potrafiła. Może zwyczajnie, jak każda matka, uważa, że najlepiej wie co jest dobre dla jej dziecka! Pomóż jej to zrozumieć, daj jej czas.
Po czwarte - mieszkasz z teściową, a ona wtrąca się we wszystko? Jak to mówią "wolność Tomku w swoim domku". Na Zachodzie dzieci się wyprowadzają po osiągnięciu pełnoletności. Skoro siedzisz jej na głowie, to ma prawo się rządzić, wszak to jej dom. Czyż nie ?
Po piąte - Pilnując TWOJE dzieci daje im słodycze mimo, że Ty wyraźnie sobie tego nie życzysz? Kocha swoje wnuki, chce im sprawić przyjemność, serio, Ty też tak będziesz robić. Bo co to za przyjemność dostać bakłażana czy pomidora, lizak to jest coś. I nie martw się kochana, jeszcze żadne dziecko od lizaka nie umarło. Jeżeli ciągle daje mu lizaki, to znaczy, że Ty masz dla swojego dziecka za mało czasu i zbyt często pozostawiasz go z babcią. Może dla odmiany zostaw dzieci Twoim rodzicom!
Po szóste - kobieta kobiecie wilkiem i to nie tylko teściowa synowej, ale większość kobiet tak ma, zwyczajnie się nie lubimy, a że akurat jesteś na miejscu, to jesteś świetnym obiektem na zmasowane ataki. To wiele tłumaczy. Tą regułę potwierdza też fakt, że wojny między teściami, a synowymi są o wiele rzadsze tak samo, jak między zięciami, a teściowymi.
Po siódme - to Twój mąż powinien stawać w Twojej obronie, a wtedy teściowa widząc, że nie ma poparcia, przestanie atakować. Weź jednak pod uwagę, że może mu być ciężko, bo jakby nie patrząc, wojnę prowadzą dwie ukochane przez niego kobiety. Z tym, że Ty jesteś "nabyta", a matka zawsze była, jest i będzie matką, jego matką. Nigdy nie atakuj pierwsza. Rób swoje, ale nie atakuj. Pokaż klasę, nawet jeżeli jest ciężko.
Po ósme - teściowa wiecznie żyć nie będzie, może to drastyczne, ale prawdziwe, odetchniesz wtedy z ulgą, jeżeli Ty dożyjesz tej chwili.
Po dziewiąte - teściowa wiele już przeżyła, więcej niż Ty, ma doświadczenie i to spore. Zapytaj jej od czasu do czasu o radę, a z całą pewnością pomoże, a dodatkowo spojrzy na Ciebie z innej strony. Dużo zależy od Ciebie. Przecież ona zamiast stracić syna, może zyskać córkę.
Po dziesiąte - wiesz, ona została sama, Ty masz jej dziecko i swoje dzieci. Pomyśl jak Ty się poczujesz tracąc to, co masz najcenniejszego? To malutkie dziecko, które teraz woła do ciebie mamo, kiedyś wyfrunie z Twoich matczynych objęć. I nawet jeżeli będzie miało 20cia , 30ci czy 50siąt lat zawsze będzie Twoim malutkim dzieckiem. Teściowa czuje to samo. Czuje żal, pustkę i zazdrość.
Po jedenaste - zawsze wina leży po dwóch stronach. Bądź obiektywna, widzisz jej wady - zauważ i swoje. Kochana, to nie jest próba sił. Obie kochacie tego wychuchanego mężczyznę. Obie chcecie dać mu wszystko.
Po dwunaste - jeżeli z czymś Ci źle to zwyczajnie to olej, to działa. Zostaw to, co toksyczne, ignoruj do bólu, bo życie jest za krótkie żeby użerać się ze żmijami. Zajmij się swoimi sprawami, może jakieś hobby? Może zacznij pisać bloga z pamiętnikowymi wpisami ;). To na pewno Ci pomoże. Lampka wina też nieco ubarwi szarą rzeczywistość.
Po trzynaste - kalkuluj na zimno, teściowa może się przydać. Popilnuje dzieci kiedy chcesz wyjść z mężem do kina, ugotuje obiad, kiedy Ty nie masz czasu, może wesprzeć Cię w przekonaniu męża do niektórych spraw, czasem sypnie jakąś stówką zaoszczędzoną ze skromnej emerytury.
Po czternaste - pamiętaj, że faceci lubią spokój. Jeżeli Twój mąż będzie miał dość tej domowej wojny to dla swojego, własnego komfortu Ciebie zostawi, ale matki nie! Matka zawsze będzie matką! Czy Wasza wojna jest tego warta?
Po piętnaste - czy teściowa chce, czy nie Ty masz przewagę nad nią w jednej rzeczy ( i nie chodzi tu o dzieci) - to Ty z nim sypiasz i ona nigdy nie zrobi mu dobrze tak, jak Ty ;)
Po szesnaste - PAMIĘTAJ! TY TEŻ BĘDZIESZ TEŚCIOWĄ !
Po siedemnaste - weź ją z zaskoczenia i podaruj jej prezent, np. taki
Po szesnaste - PAMIĘTAJ! TY TEŻ BĘDZIESZ TEŚCIOWĄ !
Po siedemnaste - weź ją z zaskoczenia i podaruj jej prezent, np. taki
https://prezentmarzen.com/twoj-dzien-w-spa/?internal_campaign=strona-glowna - zobaczysz jak szybko zmieni o Tobie zdanie ;).
P. S W moim przypadku wszystko to, co tu napisałam nie przyniosło żadnych rezultatów, może dlatego, że zwyczajnie nie próbowałam. Miałam to szczęście, że nie mieszkałam z teściową, więc mogłam pójść na łatwiznę i przestałam się z nią spotykać, odwiedzać itp. z wyjątkiem świąt, kiedy to, całowałyśmy się, żeby się nie pogryźć. Mąż oczywiście wpadał do niej od czasu do czasu, bo to jego mama, ale ja i dzieci nie, i dobrze mi z tym było. Moje drzwi zawsze były jednak dla niej otwarte.
Ja mam super teściową, jak to mówią... Można z nią konie kraść!!! miłego wieczoru!
OdpowiedzUsuńCieszę się bardzo.
UsuńNie mam teściowej i pewnie jeszcze długo nie będę miała.
OdpowiedzUsuńKiedyś i na Ciebie przyjdzie pora :)
UsuńEch, sporo tych punktów się nazbierało.... JA ze swoją na szczęście nie mieszkam :)
OdpowiedzUsuńI tak trzymać.
UsuńMoja już na szczęście była teściowa nie miała żadnych zalet i wogóle jak o niej myślę to mi się scyzoryk w kieszeni rozkłada i już dość, bo mi się jeszcze w nocy przyśni aaaaaa o.0
OdpowiedzUsuńHahaha, bywa i tak ;)
UsuńNa szczęście nie narzekam na teściowa ;)
OdpowiedzUsuńI tak trzymaj.
UsuńNa szczęście jeszcze nie posiadam teściowej, ale racji jest w tych punktach wiele - trzeba czasem zrozumieć drugą stronę konfliktu. Zwłaszcza, że to również kobieta ;)
OdpowiedzUsuńDokładnie tak :)
UsuńKontakty z teściową mogą być czasem trudne, ale pamiętać trzeba, że jej też jest ciężko - przestaje być bowiem jedyną ważną kobietą w życiu swojego ukochanego syna, co pewnie dla niej też jest niełatwe, że musi go z kimś ,,dzielić". :-) Grunt to zachować odpowiednie proporcje. Każda powinna mieć w jego życiu swoje miejsce i móc wpływać na nie w konkretnych jego aspektach. :-)
OdpowiedzUsuńDokładnie to miałam na myśli pisząc ten post.
UsuńMądrze napisane, ja nie mieszkam z teściową więc mam problem z głowy :)
OdpowiedzUsuńI tak powinno być.
UsuńŚwietny tekst! Niestety ja z moją teściową do smierci się nie dogadam......Szanuję ją tylko ze względu na mojego męża :( Nie jest dobrą babcią, jest wredną teściową..... Mogłabym piać książki o tym, ale po co? :)
OdpowiedzUsuńSą takie teściowe, ale tak, jak piszesz, szacunek musi być.
Usuńmoja jest daleko, widzę się z nią rzadko, więc jest dobrze :)
OdpowiedzUsuńI to jest najlepszabopcja.
UsuńNa razie nie mam teściowej:)
OdpowiedzUsuńObserwuję ;)
Przyjdzie czas i na Ciebie :)
UsuńJa na szczęście nie mam problemów z teściową ;)
OdpowiedzUsuńNic tylko się cieszyć.
Usuńmój narzeczony mi zawsze mowi 'poznasz moja mame od tej drugiej strony i nie będzie taka fajna'
OdpowiedzUsuńTwój narzeczony ma niestety rację :)
UsuńGenialny tekst! Brawo!!!! Ja mam super teściową która się nie wtrąca i mieszka w bezpiecznej odległości 100km nie za daleko i nie za blisko :D Nawet dzwonię do niej i sobie plotkujemy przez tel, tak mam dobrze :D
OdpowiedzUsuńDziękuję i bardzo mi miło :) Tak 100 km, to już jest w miarę bezpieczna odległość.
UsuńNiestety nie wszystkie te punkty działają w przypadku każdej teściowej ;)
OdpowiedzUsuńdobra teściowa to skarb
OdpowiedzUsuńHahaha, w trakcie czytania chciałam napisać "podziwiam, bo ja wolałam przestać ją odwiedzać (nie miałam "przyjemności" mieszkać z teściami). A ostatni akapit jakby o mnie!
OdpowiedzUsuńChociaż powiem Ci, że na początku było mi ciężko, że teściowie są tacy "nierodzinni" i trudni w kontaktach, bo ja ze swoimi rodzicami mogłam o wszystkim pogadać i pożartować, powygłupiać się i o poważnych rzeczach pomówić. A z teściami było to po prostu niemożliwe - chociaż próbowałam. Chyba cały czas jednak trochę mnie te relacje bolą, ale cóż... poddałam się, bo ja ich nie zmienię.