Kochany mój! Przepraszam za wczorajszy kryzys, przepraszam, ale nie mogę obiecać, że ostatni. Jest mi tak źle bez Ciebie, ale muszę się podnieść, muszę działać, by Twoja śmierć nie poszła na marne. Dobro musi trwać!
Opowiem Ci trochę o dzisiejszym dniu, zanim łzy znów zaleją mi oczy, ale najpierw powiem, że nasza Sandra nareszcie "pękła" i wyrzuciła z siebie cały ból. Przepłakała pół nocy, ale będzie jej teraz lżej. Bałam się, że będzie to dusiła w sobie. Wstyd się przyznać, ale to ona wspierała mnie, a nie ja ją. Prasowała koszulę do trumny, bo ja nie mogłam. Jestem z niej dumna! Jest w niej moja i Twoja siła. Wiesz, Iruś ciągle Cię wspomina i płacze przed snem. Nie umiem ukoić jego bólu. Mówi "trzeba było wcześniej leczyć tatę" i "tęsknię za nim". Ma wielki żal, jednak nie umie jeszcze określić do kogo. Staram się w ciągu dnia wspierać dzieci, ale wieczorem, kiedy nastaje cisza umieram razem z Tobą...
Nawet nie wyobrażasz sobie ilu ludzi nas wspiera, Ciebie i mnie i ilu ludzi jest pogrążonych w smutku po Twojej śmierci. Wiesz, będziesz obsypany różami, całą masą róż. Taki wojownik ja Ty zasługuje na to nawet po śmierci. Postanowiłam dziś też, że wszystkie fanty, które zostały wyślę do Aśki, wiesz, tej walecznej dziewczyny na wózku inwalidzkim, którą poznałam zaraz na początku naszej walki. Chcę żeby zdrowiała również dla Ciebie. Tyle przeszła, a rak nadal jej nie odpuszcza. Jest cudowną osobą, ciepłą i cierpliwą, jak Ty. Nasz grupa znów będzie niosła dobro.
Założę też fundację Twojego imienia, dla dorosłych chorych onkologicznych i ze wszelkich sił będę starała się im pomagać, by nie musieli przechodzić tego, co Ty. Pamiętasz? Miałam taki plan już wcześniej, kiedy jeszcze żyłeś. Chciałabym zająć się też lekarzami i ich podejściem. Zacznę od spisania wszystkiego w książce. Niech wszyscy zobaczą jakie błędy są popełniane i jak bezduszni potrafią być ci, którzy mają wspierać pacjenta. Pewnie zajmie to trochę czasu, bo teraz nie mam jeszcze sił, a tęsknota i żal mnie paraliżują, ale obiecuję, że tego dokonam - dla Ciebie!
Beatka, nasz anioł zaprosiła nas dziś na obiad. Wzruszyłam się, bo ciężko być samemu w tych chwilach i patrzeć na każdy mebel skręcony Twoimi rękami, każdą śrubkę, pomalowaną przez Ciebie ścianę, na Twoje leki nadal pozostawione w tym samym miejscu. Wszystko, co mamy dotknęły Twoje ręce, każdą żarówkę, kabelek... nawet głupi karnisz. Ty jesteś tym domem Kochany.
Po południu Iza przyjechała. Bardzo się razem z Krzyśkiem przejęli tym wszystkim. Gorąco wierzę, że na ich drodze będzie szczęśliwe zakończenie. Dość już śmierci, dość łez. Wiem Kochany, czasem nie da się przebić głową muru, ale można próbować i mieć cel w życiu. Tak wiele chciałabym Ci powiedzieć, nawet to, czego raczej byś nie słuchał, ale wiem, że byś dyplomatycznie udawał zainteresowanie. Kurcze, mały Irek ma tak samo, potakuje, a słyszy tylko to, co chce. Kiedyś mnie to u Ciebie wkurzało, a teraz oddałabym wszystko, byś tak poudawał.
Myślę też intensywnie nad prezentem dla Ciebie, bo przecież już niedługo będą Twoje urodziny. Wiem, teraz chciałbyś byśmy byli szczęśliwi, ale jeszcze tego nie mogę Ci dać. Kupię Ci kwiaty i zapalę znicz i pomodlę się, a w domu wypiję lampkę wina i będę oglądać Twoje zdjęcia i wspominać. Myślę, że Agnieszka, Krzysiek i Roksana się dołączą, może ktoś jeszcze. Miała być wielka impreza niespodzianka dla Ciebie, tort z biustem w rozmiarze E, miał grać zespół... Tak miało być... Nie martw się jednak, uczcimy Twoje pięćdziesiąte urodziny może spokojniej, ale równie kochająco, jakbyś tu był z nami, bo przecież jesteś prawda? Zawsze będziesz?
Postanowiłam też, że Irusia nie będzie na Twoim pogrzebie i chyba mnie rozumiesz? Samo to, że stracił ukochanego tatę, jest dla niego wystarczającą traumą. Nie chcę żeby przechodził jeszcze przez to. Wiem, że byś tego nie chciał, bo zawsze chroniłeś go przed smutkiem. A niektórzy ludzie będą gadali, wiem, bo przecież tak wypada, ale liczy się nasze zdanie, bo to my jesteśmy rodzicami i to nasz ból!
Postanowiłam też, że Irusia nie będzie na Twoim pogrzebie i chyba mnie rozumiesz? Samo to, że stracił ukochanego tatę, jest dla niego wystarczającą traumą. Nie chcę żeby przechodził jeszcze przez to. Wiem, że byś tego nie chciał, bo zawsze chroniłeś go przed smutkiem. A niektórzy ludzie będą gadali, wiem, bo przecież tak wypada, ale liczy się nasze zdanie, bo to my jesteśmy rodzicami i to nasz ból!
Źle mi Kochany bez Ciebie.
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz
Cieszę się, że tu jesteś. Twoja obecność jest moją motywacją. Zapraszam.