sobota, 12 września 2015

GREY - 50 TWARZY GREYA OCZAMI CHRISTIANA...(DZIEŃ 169,170)



10.09.2015 to data najnowszej powieści EL JAMES i urodziny tytułowej bohaterki książki "GREY - 50 twarzy Greya oczami Christiana". Moją książkę otrzymałam dzień później, czyli wczoraj i od godziny 21- szej zabrałam się za czytanie. 685 stron, tyle przeczytałam w sześć godzin. Czytałam bez przerwy, z zapartym tchem. Oczywiście dziś ciągle chciało mi się spać, ale warto było. Wiem, że w necie krążą różne opinie np. że to "odgrzewane kotlety". Spróbuję więc obiektywnie odnieść się do całości.
Zacznę od tego jak zaczęła się moja fascynacja Greyem i skąd się o nim dowiedziałam. Aż wstyd się przyznać, ale od mojej 16-to letniej córki, która chciała iść koniecznie na ten film do kina. Już wtedy zaświeciła mi się lampka kontrolna. Poszperałam w internecie, i w rezultacie na film poszłam ja, w towarzystwie mojego męża, w same walentynki. Po wyjściu z kina byłam oburzona, bardzo oburzona i zniesmaczona. Ja, kobieta wyzwolona nie mogłam zrozumieć jak mężczyzna może tak traktować kobietę. Dopiero kiedy przeczytałam trzy części książki (a zwłaszcza drugą) udało mi się to wszystko pojąć. I od tego momentu moja fascynacja nie mija. Grey jest dla mnie inspiracją i dowodem na to, że miłość przezwycięży wszystko. Do tego dochodzą jeszcze drobne szczegóły, które skutecznie potrafią urozmaicić pewne sprawy...

Teraz już wracam do tematu, czyli recenzji. Hmmm, jakby to powiedzieć? Styl pisania autorki nie należy do zbyt ambitnych. No ale, jeżeli chciałabym przeczytać prawdziwe dzieło literackie, to sięgnęłabym po "Pana Tadeusza". Nie wiem czy to wina autorki, czy złego tłumaczenia, jednak bardzo kłuła mnie w oczy odmiana słowa Portland, czyli "jesteśmy w Portlandzie" , "jedziemy do Portlandu". Matko święta, kto odmienia Portland? Jedynie kiepski tłumacz (chociaż podobno taka odmiana jest prawidłowa, mimo, że brzmi nienaturalnie). Po za tym, jakby nie było, to książka napisana z punktu widzenia faceta, a świadczą o tym między innymi słowa "o, leje się z niej", mimo tego nadal widoczne jest, że pisze to kobieta. Kwieciste zachwyty nad ustami Any, wywody o jej oczach i włosach - tak nie myśli, a tym bardziej nie pisze facet. W ten sposób postrzegają świat kobiety. No chyba, że się nie znam, ale kiedy spytałam męża, który jest typowym troglodytą , co myśli o moich oczach, to usłyszałam "są zielone" , nic o bezkresnych łąkach itp, i to jest myślenie mężczyzny. Facet nie mówi "w jej oczach odbija się morze, a jej zapach przypomina mi sad dziadka".

Oprócz tego znalazłam jeszcze kilka błędów językowych, raczej winnych złemu tłumaczeniu. Pamiętam jak w "50 twarzy Greya" Ana co rusz powtarzała "o święty Barnabo", albo rozmawiała ze swoją wewnętrzną boginią i bardzo mnie to bawiło. W przypadku Christiana nie ma mowy o żadnych świętych ani boginiach. Christian rozmawia za to z "wackiem" i "kutasiną". Normalnie padłam ze śmiechu. Kiedy chodziłam do szkoły podstawowej, to właśnie tak nazywaliśmy penisa ;) Oczywiście jeżeli wziąć pod uwagę to, że Christian miał ciężkie dzieciństwo i ma problemy emocjonalne, to w drodze wyjątku można mu to wybaczyć. Jest jeszcze jedna bardzo ważna kwestia - autorka najwyraźniej czytała "Wyznania uległej" i "Zmierzch" , bo wiele wątków jest niesamowicie podobnych do tych powieści. Nie będę tu przytaczać przykładów, bo nie skończyłabym dziś tego postu, ale wierzcie mi na słowo :)

Jeżeli chodzi o samą historię, to jestem nią urzeczona. Jak wiadomo jestem niepoprawną romantyczką i potrafię się mocno utożsamić z Aną (w "50 twarzy Greya"). Tak, jak ona kocham i uważam, że miłość potrafi wszystko zwyciężyć. Tak jak ona potrafię wiele znieść dla swojego mężczyzny, ale też cierpię przez to bardzo. Ktoś kiedyś powiedział, że zranić może nas tylko to co kochamy... i ten ktoś miał cholerną rację. Nic nie boli bardziej...

"Miłość cierpliwa jest, łaskawa jest. Miłość nie zazdrości, nie szuka poklasku, nie unosi się pychą; nie jest bezwstydna, nie szuka swego, nie unosi się gniewem, nie pamięta złego; nie cieszy się z niesprawiedliwości, lecz współweseli się z prawdą. Wszystko znosi, wszystkiemu wierzy, we wszystkim pokłada nadzieję, wszystko przetrzyma. Miłość nigdy nie ustaje."


Tutaj nie musiałam się utożsamiać z nikim, bo nigdy nie zrozumiem mężczyzny, a tym bardziej nie wczuję się w jego rolę. Oni po prostu są inni... Ale okazuje się, że też cierpią, też są pełni wątpliwości i sprzeczności, też kochają mocno, tylko ich sposób okazywania tych uczuć różni się mocno od naszych. Inne też mają oczekiwania w związku. Czytając pierwsze rozdziały Greya myślałam sobie, że straszny z niego palant, gbur i prostak, a jego ośrodek myślenia mieści się w penisie. Dopiero w trakcie pokonywania kolejnych stron , widziałam, że to jednak nie tak, że to tylko jego powłoka, obrona, skorupa. Nikt nigdy nie nauczył go, że można żyć inaczej. W jego przypadku powiedzenie"docenisz jak stracisz"to był strzał w dziesiątkę. Docenił... jak stracił... Tak kończy się ta powieść... smutno. Miało być tak pięknie, a wyszło jak zawsze... Gdybym nie czytała całej trylogii, to pewnie bym się popłakała, tak samo jak przy pierwszej części :) Zresztą mam dziwny sposób czytania książek, zawsze najpierw czytam zakończenie, a potem czytam całą książkę, tak żeby nic nie mogło mnie zaskoczyć. I rzeczywiście zakończenie już znałam, ale mimo to kilka rzeczy mnie zaskoczyło. Przede wszystkim to, że faceci też mają uczucia, tzn. wiem, że mają, ale rzadko o nich mówią. Tutaj były jasno i wyraźnie ubrane w słowa. Po za tym zaskoczyło mnie też to, że Christian potrafi kochać się raz za razem, nawet pięciokrotnie. Hmmm, nie jestem jakoś super doświadczona, ale czy to możliwe bez Viagry? Jakoś mi się nie wydaje. I dziwię się Anie, że mu potrafi dotrzymać kroku, za każdym razem szczytuje, i nie jest poobcierana ani obolała? Jak widać, są rzeczy, które potrafią wprawić mnie jeszcze w osłupienie;)

Mogę szczerze polecić tą publikację, i jeżeli nie oczekujecie arcydzieła literackiego, to ta książka jest dla Was. Tylko jest jedna zasada - żeby polubić i zrozumieć, trzeba przeczytać wszystkie części.

Czy ktoś z Was też czytał Greya? Jakie macie odczucia?


P.S Klikając w baner poniżej, przeniesiecie się w inny świat... w świat Christiana Greya...
Baner

18 komentarzy :

  1. Nie miałam okazji czytać Greya, ale obejrzałam film, który niezbyt mi się podobał, tzn. według mnie był nudny, ale z ciekawości obejrzę też drugą część. Myślę, że książka ze względu na zawarty w nim temat seksu sado-maso również niezbyt przypadła by mi do gustu, gdyż jest to temat dla mnie bardzo odległy, niezrozumiały, nie fascynuje mnie to w żaden sposób i czytałabym to pewnie bez żadnych emocji, zresztą ja w ogóle nie przepadam za powieściami :).
    Natomiast jeśli chodzi o "bezkresne łąki" i "morze odbijające się w oczach" to owszem znajdą się tacy wrażliwi romantycy, którzy w ten sposób mówią i tak to czują, pytanie czy nam kobietom się na pewno tacy podobają i czy chciałybyśmy spędzać z takimi facetami większość czasu? Według mnie bardziej pożądanym typem są samce alfa, bo są inni niż my, bo się uzupełniamy, bo dają nam poczucie bezpieczeństwa w przeciweństwie do chwiejnych emocjonalnie romantyków, tak sobie myślę :D.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeżeli chodzi o drugą część to trzeba na nią poczekać do lutego 2017 roku(nie wiem czy dożyję). Powiem Ci ,że masz rację,że facet powinien być samcem alfa,ale od czasu do czasu każda kobieta pragnie trochę romantyczności.Taki facet to marzenie.W książce Grey jest takim samcem,i tylko jego myśli zdradzają że potrafi kochać i ma uczucia.Sado maso w Greyu jest tyle co kot zapłakał,jeżeli to co jest można nazwać sado maso,to książka po prostu o trudnej miłości,przeciwnościach losu i zwycięstwie uczucia..Film tak jak pisałam,bez przeczytania książki jest rzeczywiście taki sobie,dlatego zrozumiałam go dopiero po lekturze.Dla mnie sado maso też jest tematem odległym,przynajmniej w ostrej jego wersji,ale lubię wiedzieć co i jak-po prostu moja ciekawość nie ma nic wspólnego z upodobaniami;)

      Usuń
    2. Zgadzam się z tobą.
      Mam 55 lat i książka mnie urzekła.
      Moje dzieci wyraziły wielkie zdziwienie _ mamuś, no wiesz taka perwersja..- w twoim wieku? A dla mnie to przede wszystkim historia trudnej miłości. Seks i pożądanie jest tylko kluczem do otwarcia się mrocznego" 50". Dla mnie wielką wartością są ich rozmowy oko w oko oraz pokazanie e-mail, jako sposobu porozumiewania się w trudnych tematach, w których łatwiej jest napisać niż wypowiedzieć słowa. Życzę wszystkim młodym , by potrafili tak jak ANA znaleźć klucz do swojej miłości.
      Podstarzała fanka Greja

      Usuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja bardzo lubię romantyczność, sama jestem romantyczką. Chociaż po doświadczeniach wydaje mi się, że gdzieś ją gubię.
      Niby ta część nie jest już taka dobra. Za dużo tego samego.

      Usuń
    2. W sumie musi być to samo bo to ta sama część tylko z innego punktu widzenia.Chociaż powiem Ci,że czyta się to inaczej niż kiedy opowiada Ana.Doświadczenia potrafią wiele w nas zatracić,ale romantyczności chyba nie da się tak po prostu wyrzucić z siebie.

      Usuń
  3. Nie czytałam, nie oglądałam, nie wiem - nie znam się ;)
    A tak poważnie widziałam książki u mnie w gminnej bibliotece i chyba sobie je wypożyczę i przeczytam :)
    A romantyczna nie jestem - już nie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Najlepiej zacząć od książki i nie zniechęcać się od razu.Według mnie druga część jest najlepsza bo wiele wyjaśnia ;)A ja ciągle romantyczna,i obawiam się,że mi nie przejdzie.Da się tak przestać być romantycznym?

      Usuń
  4. to już jest? na bank przeczytam z ciekawości ;)
    www.puffa.pl

    OdpowiedzUsuń
  5. Super ksiazka :) Kto nie ma wersji papierowej to jest juz w pdf:
    bit.do/oczamichristiana Polecam :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Wszystkie cztery części są super. Trochę żałuję że czwarta część tak się kończy mam lekki niedosyt. Uwielbiam te książki

    OdpowiedzUsuń
  7. Czego by o Greyu nie mówić, szalenie ubrawia, hmm, pozycie ;) I nie dziwię się Twej fascynacji (choć wiem, że ona minie :)) bo sama darzę trylogię sentymentem i oceniam ją z perspektywy szczesliwej mężatki. Czy przeczytam Greya, jeszcze nie wiem, nieco się obawiam, że mój obraz bohaterów zostanie zachwiany nie w tę stronę jakiej oczekuję ;)
    Pozwolisz, że kawałek Twojego tekstu wykorzystam w jutrzejszym poście (ten zachęcający początek ;))
    I zapraszam o 14:00 na www.lustrorzeczywistosci.pl

    OdpowiedzUsuń
  8. Hejka wszystkim :)

    Już można pobrać ebooka 50 twarzy greya oczami christiana w formacie PDF na stronie : http://file-download.pl/ebook/39-grey-piecdziesiat-twarzy-greya-oczami-christiana-pdf-download.html

    Polecam wszystkim :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Czytalam poprzednie czesci, film tak srednio mnie urzekl. Jednak musze przeczytac i to mimo,ze podobno wiele sie od poprzednich nie rozzni. Co do opisu oczu itp moj tak mowi , a jest 100% facetem ;) byc moze po prostu mam farta

    OdpowiedzUsuń
  10. Ja jestem właśnie po przeczytaniu trzech części i jestem zachwycona. Kiedy świat szalał na punkcie Greya myślałam, że to książka o wulgarnym seksie w stylu pornosa. Dostałam pierwszą część na gwiazdkę i ... zakochałam się. Z zapartym tchem czytałam w każdej wolnej chwili (mam 2 małych dzieci). Książka mająca drugie dno, nie mówi tylko o seksie. Przeczytałam i pragnęłam więcej. Kupiłam dwie kolejne książki i znowu z zapartym tchem czytałam. W trzeciej części poryczałam się chyba jak nigdy dotąd przy czytaniu książki. Teraz mam zamiar kupić kolejną część. W między czasie obejrzałam film i okazał się kompletną klapą. Gdybym najpierw obejrzała film pewnie nie przeczytałabym książki. Polecam Pięćdziesiąt twarzy Greya. Może nas wiele nauczyć, nie mówię tylko o sypialni ;)

    OdpowiedzUsuń

Cieszę się, że tu jesteś. Twoja obecność jest moją motywacją. Zapraszam.

Szablon dla Bloggera stworzony przez Blokotka