Wilki to piękne zwierzęta, wręcz dostojne, ale i niebezpieczne... Czasem jednak bardziej pociąga nas piękno, niż odpycha to, czego się boimy, a jeśli dodatkowo niebezpieczeństwo wiąże się z mężczyzną o cudownych oczach... wybór jest prosty...
"Oczy wilka" - co skłoniło mnie do sięgnięcia po tę akurat powieść? Właśnie te oczy i ich właściciel na okładce. Czy w tym wypadku powiedzenie "nie oceniaj książki po okładce" przypadkiem się nie sprawdzi? Zapraszam na recenzję.
" Lena Kajzer, świeżo upieczona absolwentka studiów licencjackich, zaczyna
właśnie nowy rozdział w życiu. Zmiana miejsca, staż w dużej firmie,
pokój wynajęty w mieszkaniu przyjaciółki w niewielkiej miejscowości
Głębia – wszystko to ma pomóc jej oderwać się od przeszłości. Przypadek
sprawia, że nowe życie Leny zaczyna się z hukiem (i to całkiem
dosłownie), kiedy z rozpędu wjeżdża swoim autem w zaparkowany samochód
najbardziej tajemniczego mieszkańca miasteczka. Człowieka o opinii kogoś
bardzo niebezpiecznego, a przy tym posiadacza najbardziej niezwykłych
oczu, jakie Lena kiedykolwiek widziała…" "Oczy wilka" to
wciągająca i zaskakująca opowieść o tym, jak trudno panować nad własnym
życiem, zwłaszcza kiedy umysł obraca się przeciwko nam. I o tym, jak
czyjeś spojrzenie może zmienić wszystko…
Lena - to główna bohaterka. Wydaje mi się, że należy do ładnych dziewczyn, ale do końca pewności nie mam, bo informacji na ten temat znalazłam bardzo mało. Dziewczyna próbuje zapomnieć o pewnych wydarzeniach i przeprowadza się do Głębi. Sam wyjazd i seria wydarzeń z nim związanych wydaje się być przypadkowa, ale czy na pewno?
On (nie zdradzę Wam imienia) - przystojny, młody i bogaty mężczyzna, z cudownymi, błękitnymi oczyma, jak u wilka. Jest niezwykle tajemniczym i zajętym młodym człowiekiem. To on jest sprawcą wszystkiego, co spotyka wyżej wspomniana Lenę po przyjeździe do Głębi. Jest sprawcą przeszłości, teraźniejszości i przyszłości...
Od pierwszych stron powieści wyczuwalna jest tajemnica w tle. Jest jej tyle, że wraz z kolejnymi kartkami staje się to nudne i monotonne. Podoba mi się pomysł na historię, rzeczywiście można by z niego zrobić coś bardzo fajnego, jednak tutaj jak dla mnie jest tego, czegoś za mało. Owszem czyta się przyjemnie, ale fajerwerków nie ma. Cała fabuła na jednym poziomie, beznamiętna, co pokazuje jak wiele autorka musi jeszcze dopracować. Przez większą część książki para spotyka się, a w trakcie spotkania on zostaje wezwany do firmy i musi odwieźć Lenę lub przeprosić na moment itd. Bardzo to monotematyczne. Dialogi też do ambitnych nie należą, są mechaniczne, krótkie, jakby ktoś mówił, A, B, A, B... Oprócz głównych bohaterów, są również drugoplanowi, chociażby przyjaciółka Leny, ale i o nich niewiele się dowiadujemy. Odnoszę wrażenie, że autorka miała problem z wypośrodkowaniem scen. Jednych jest za dużo, drugich za mało, a miło by było dowiedzieć się trochę więcej o pewnych sprawach.
Widać też bardzo mocno inspirację książką "50 twarzy Greya". Bogaty, tajemniczy, władczy, nie odpowiada na pytania... coś mi to przypomina. Zna jej adres, pin do telefonu, rozmiar stanika czy buta, a do tego daje w prezencie telefon i samochód. W kuchni też się nie odnajduje, aczkolwiek w odróżnieniu od Christiana Greya umie upiec ciasteczka. Co prawda bohater nie jest tu sadomasochistą, a i scen seksu jest jak na lekarstwo, na dodatek opisanych zdawkowo, ale charakter, zachowanie, to cały Grey!
Jedyne co mnie zaskoczyło, to zakończenie. Przez całą książkę myślałam o czymś zupełnie innym, a tu takie news. To mi się podobało - element zaskoczenia.
Podsumowując - w powieści widać brak szlifu i autorka musi się jeszcze wiele nauczyć, ale jak to mówią - "nie od razu Kraków zbudowano" i mocno wierzę w to, że z taką wyobraźnią, prędzej czy później uda Jej się to. Powieść polecam niezbyt wymagającym czytelnikom, ceniącym sobie prostotę w literaturze, a i lubiący spędzić sympatycznie czas przy relaksującej książce, bo sama przeczytałam ją zaciekawieniem.
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz
Cieszę się, że tu jesteś. Twoja obecność jest moją motywacją. Zapraszam.