Dziecięca wyobraźnia jest niesamowitym narzędziem. Potrafi budować wieże z niczego, z niczego potrafi też narobić bałaganu. Jednak to jeszcze nic - dziecięca wyobraźnia potrafi sprawić, że nasza pociecha ma przyjaciela i to takiego, jakiego sobie tylko wymarzy.
Była sobie książeczka, a w tej książeczce mieszkał mały chłopiec z ogromną wyobraźnią. Mieszkał sobie w owej książeczce wraz z mamą, tatą, siostrą, nowo narodzonym bratem i... smokiem!!! Czego to razem nie wymyślają. Z łóżeczka młodszego brata (który lada dzień ma się urodzić) można przecież zrobić zamek i bronić go przed smokiem jako dzielny rycerz. Można też skakać w nim jak na trampolinie, albo... potraktować jako lotnisko. Oczywiście każdą, fajną zabawę muszą zawsze zepsuć rodzice, mówiąc- "nie wolno".
I pewnego dnia dzidziuś się pojawia. Ciągle jednak płacze i jest malutki, i śmierdzący, i zaśliniony, i... zabiera sporo czasu rodzicom...
Ale... jest przecież smok, a jak jest smok, to jest zabawa... w kręgle... butelkami na mleko od dzidziusia. I znów zabawę psuje mama. No nic, można się bawić w coś innego, np. w samolot, a że przy lądowaniu tłucze się doniczka... no cóż, mama jak zwykle tego nie rozumie.
Oj ten smok to rozrabiaka i jeszcze wylewa przypadkiem sok na siostrę. Jednak kiedy "smok" budzi maleństwo miarka się przebrała. Tato się pogniewał, a mały chłopiec samotnie wyruszył do swojego pokoju. Za karę!!!
Phiii ! Przecież są klocki, książki i ukochany kocyk. Samotność to nic wielkiego, ale do czasu. Może jednak zerknąć do braciszka?
"Jeśli zbudujesz doskonały zamek, wprowadzi się do niego smok, a tuż po
nim… dzidziuś?! Obsypana nagrodami książka Gdy smok się wprowadza
doczekała się kontynuacji, w której to przygotowania do powitania nowego
członka rodziny idą pełną parą. W domu pojawia się niemowlę, a świeżo upieczony starszy brat wraz ze
swym smokiem poświęcają cały swój czas na zabawianie maleństwa. Lecz gdy
starsza siostra oznajmia, że przecież smoki nie istnieją, w chłopcu
narasta frustracja i zaczynają się psoty. Gdy na dodatek zaślinionemu i
wiecznie płaczącemu szkrabowi jakimś cudem udaje się zauroczyć jego
smoka – miarka się przebiera. Chłopiec decyduje, że ma już dość, i każe
rodzicom odesłać braciszka. Czy w zamku jest miejsce dla trójki? Przekonacie się sami, gdy smok się
wprowadzi ponownie. Czy smok jest prawdziwy?"
I tu przerywam naszą historię, bo o tym, jak się zakończyła przeczytacie razem ze swoimi dziećmi:)
Zdradzę Wam jednak tajemnicę - książeczka niesamowicie pobudza wyobraźnię dziecka, nie tylko żywymi kolorami i pięknymi ilustracjami, ale też treścią. Pokazuje dzieciom jak wile zastosowań może mieć jedna rzecz. Uczy też jednak rodziców, że to oni powinni być najlepszymi przyjaciółmi, a nie wyimaginowany smok. To my rodzice powinniśmy poświęcać dzieciom tyle czasu, żeby nie musiały wymyślać sobie przyjaciół i nie były zazdrosne o młodsze rodzeństwo. Mi również dało to myślenia, bo często brakuje mi czasu dla dzieci.
Teks jest napisany bardzo przystępnie, prostymi, krótkimi zdaniami, co nie powoduje dekoncentracji i nudy, nawet u najmłodszych czytelników. Dzieci, które dopiero uczą się czytać, również będą zadowolone z wielkości liter. Ja już do dzieci nie należę, ale zauroczyły mnie twarda, barwna oprawa i usztywniane kartki. Bardzo eleganckie wydanie. Jestem pewna, że i Wam, i Waszym dzieciom przypadnie do gustu. Polecam!!!
Po tą i inne fantastyczne książki dla dzieci, zapraszam na stronę Wydawnictwa CzyTam
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz
Cieszę się, że tu jesteś. Twoja obecność jest moją motywacją. Zapraszam.