wtorek, 6 stycznia 2015

W ŻYCIU PIĘKNE SĄ TYLKO CHWILE...


Dziś post o życiu - moim życiu, o moich wyborach,złych i dobrych. Od dziecka należałam do osób ambitnych, lubiących się uczyć i bardzo, bardzo sumiennych. Ukończyłam szkołę z rewelacyjnym świadectwem i w z takimi samymi ocenami zdałam do Liceum Ekonomicznego.



I to był mój pierwszy prawdziwy, samodzielny wybór w życiu. Ja, humanistyczna dusza wybrałam "ekonoma", bo koleżanka też tam poszła. Moje życie wygląda tak, jak teraz dzięki pójściu właśnie do tej szkoły. Pierwsza klasa poszła jak z płatka. W drugiej się zakochałam, w młodszym od siebie chłopaku, zaczęłam wagarować, udało mi się jednak skończyć szkołę i zdać maturę. Po maturze zaczęłam pracować, jak się potem okazało na osiedlu chłopaka, który był mi tak bliski. Po jakimś czasie zaszłam w ciążę. Wtedy wielka miłość szybko się ulotniła, a ja w wieku 20tu lat urodziłam śliczną córeczkę (która teraz ma już 16cie lat). Dawałam sobie radę i starałam się nie popełniać błędów wychowawczych, co z biegiem czasu okazało się niemożliwe. Kiedy córka miała cztery lata poznałam mojego obecnego męża. Wszyscy odradzali mi tą znajomość, bo wszyscy wiedzieli że jest alkoholikiem (czego ja oczywiście nie chciałam słuchać). Pobraliśmy się, a po roku urodziłam kolejną córkę. Pierwsze dwa lata małżeństwa były straszne. Męża praktycznie nie było w domu, bo zaraz po pracy pił do upadłego i wracał (albo i nie) się wyspać. Dobrze, że przynajmniej nie stracił pracy. Walczyłam z jego chorobą alkoholową wieloma sposobami. Prosiłam, krzyczałam,wyrzucałam z domu. Ktoś mądry powiedział mi wtedy, że alkoholik musi sięgnąć dna żeby się podnieść. I stało się - mąż miał wypadek, złamane obie nogi. Jeżeli myślicie jednak, że od tego momentu był koniec z piciem to się mylicie. Nie pił dwa miesiące - i znów zaczął. Nie tak dużo jak kiedyś ale zaczął. Pewnego wieczoru, przyszedł do domu pobity, bez pieniędzy i ze złamaną ręką. A córka, która miała wtedy dwa lata powiedziała mu "tata śmierdzisz piwem". Od tego właśnie momentu skończyła się przygoda mojego męża z wódką. Dziś nie pije już jedenaście lat :) Do dziś pamiętam ten ciągły brak pieniędzy i strach. Kolejnych kilka lat było całkiem spokojne. Wiadomo jak w każdym małżeństwie były wzloty i upadki, ale ogólnie mój trzeźwy mąż jest najwspanialszym mężem na świecie. Trzy lata temu kolejny cios - mąż zaczął oddawać mocz z krwią. Błyskawicznie zrobiliśmy badanie usg. Diagnoza - guz na nerce (większy od samej nerki). Szpital, operacja i kolejna diagnoza - rak jasnokomórkowy nerki. W tym samym czasie okazało się, że jestem w ciąży. Jako jedyna mam prawo jazdy, więc na wszystkie wizyty kontrolne, tomografy i badania woziłam męża. W międzyczasie tato miał udar i operację czyszczenia tętnic. Znów kolejne dwa miesiące ciąży spędziłam w samochodzie i szpitalach. Ciężko mi było walczyć z mdłościami, zasłabnięciami i paniką. Urodziłam syna, najcudowniejszego na świecie. Pół roku od jego urodzin okazało się, że mąż ma przyrzuty na płuca. Osiem dni po pierwszych urodzinach syna, mąż miał kolejną operację usunięcia części płuca. Po pół roku pojawiły się kolejne przerzuty, tak liczne, że operacja nie wchodziła w grę. Zaczęła się prawdziwa walka, wręcz wojna z rakiem i wyścig z czasem. Chemioterapia. Po drodze śmierć mojej mamy i kolejna operacja taty - tętniak aorty sercowej. 20.01.2015 to będzie dla nas pamiętna data - otrzymamy wyniki które potwierdzą skuteczność(lub nieskuteczność leczenia chemioterapią). I teraz pytanie - gdybym nie wybrała wtedy Liceum Ekonomicznego, nie poznałabym ojca mojej córki, a potem nie poznałabym mojego męża. Jak wtedy potoczyłoby się moje życie? Byłoby lepsze? Staram się nad tym nie zastanawiać i cieszę się każdą chwilą, którą dane jest nam spędzić ze sobą.

2 komentarze :

  1. Nie ma sensu zastanawiać się nad wyborami z przeszłości - życie potoczyłoby się inaczej, ale mogło to być gorsze lub lepsze życie. Masz wspaniałe dzieci - tego się trzymaj i nadal ciesz się chwilą! ;) Trzymam kciuki za 20.01 <3 Oby wszystko się ułożyło :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie, ja również czasami się nad wszystkim zastanawiam, ale wszystko przecież mogłoby być gorsze. Trzymam kciuki za 20.01 :) Wszystko się poukłada. Nosek do góry i poproszę o szeroki uśmiech :))

      Usuń

Cieszę się, że tu jesteś. Twoja obecność jest moją motywacją. Zapraszam.

Szablon dla Bloggera stworzony przez Blokotka