sobota, 11 kwietnia 2015

DZIEŃ 7 - JAK CHŁOP CHCE TO POTRAFI...

 

O rany jak mnie wszystko boli, mam zakwasy jak się patrzy. Trochę intensywniejszy dzień i już odzywa się zimowy brak ruchu. Od rana biegam i biegam. Najpierw zakupy :) Pojechałam sama i od razu kilka rzeczy wołało do mnie"kup mnie, kup mnie". Zrobiłam więc zapas kosmetyków i zakupiłam nową torebkę. Gdybym miała więcej czasu to pewnie kilka innych rzeczy też by się"kupiło" :)Po powrocie, czekała na mnie niespodzianka, taka, że aż mi łezka zakręciła się w oku. Mój mąż, ten gburowaty, nieczuły samiec zrobił dla mnie takie coś ;) Sam nazbierał stokrotek i sam ułożył napis :) Na jakiś czas ma wybaczone wszystkie grzeszki :) Taka mała rzecz, a cieszy jak cholera.
A potem - jak to przy sobocie, sprzątanie i sprzątanie .A nie, zapomniałam, odwiedził nas przyjaciel męża. Facet, który zwiedził prawie całą Europę na rowerze. Jak on cudnie opowiadał o tym co widział. Strasznie chciałabym kiedyś zobaczyć kawałek świata. Nie Bułgarię, Słowację czy Chorwację, ale Australię, Amerykę (słynne Seattle, wodospad Niagara),Indie. Chciałabym pędzić samochodem przez wszystkie stany, jak najwięcej zobaczyć, ale nie na wycieczce dziesięciodniowej, tylko tak rok pozwiedzać. Ach, pomarzyć można .No chyba, że kiedyś się uda...

Wiecie, mam wielki balkon ,który jest moim utrapieniem, bo co bym na niego nie przykleiła (kafelki itp) wszystko odpada. Gdzieś tam w trakcie budowy zrobiono złą izolację i teraz są tego skutki. Pokryliśmy go więc zwykła papą, żeby nie przeciekało z niego w głąb murów. No ale papa nie jest najlepsza do chodzenia, zwłaszcza w czasie upałów. Nie wspominając nawet o kamyczkach, które ciągle wnosiły mi się do domu. Wymyśliłam sobie, że położymy na tą papę sztuczną trawę. Nie wiem jak to się sprawdzi w praktyce, (mam nadzieję, że się sprawdzi, bo musiałam kupić 56 m2 trawy)i ile ta trawa wytrzyma, ale wygląda nieziemsko:)Takie małe boisko mam teraz za oknem.




Synek cały popołudnie leżał sobie na tej trawce, taką miał frajdę. Jedyne co nam jeszcze pozostało to wymyślić, co zrobić żeby wiatr tej trawy nie podwiewał. Może Wy macie jakieś pomysły?

Zasiałam też dziś warzywa: marchew, cebulę, pietruszkę, rzodkiewkę itd. a na swoją kolej, czyli na połowę maja czekają ogórki i pomidory. Od dłuższego czasu marzył mi się taki niewielki ogródek, ze swoimi, ekologicznymi warzywami (bo sad z owocami już mam), i tej wiosny marzenia moje się ziściły :) Tak ostro zabrałam się do siania, że właśnie z tego powodu moje zakwasy:). Uda i łydki - ale to taki zdrowy ból, na który człowiek nawet nie narzeka:) Jeżeli wszystko wyrośnie, to nareszcie będę wiedziała co jem. A w maju kupię jeszcze indyki :)Żeby tylko ten mój entuzjazm mnie nie opuścił, bo będzie plama na całego. Cieszę się z tego dnia bardzo, był taki... spokojny i rodzinny... mieliśmy z mężem trochę czasu dla siebie, nieważne, że przy pracy byle razem :) A jutro niedziela,i odwiedzinki u rodzinki. Już nie mogę się doczekać. A teraz zmykam, bo mąż obiecał mi masaż tych moich zakwasów ;)

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz

Cieszę się, że tu jesteś. Twoja obecność jest moją motywacją. Zapraszam.

Szablon dla Bloggera stworzony przez Blokotka