sobota, 6 czerwca 2015

DZIEŃ 64 - GORĄCO...


Nie mam pojęcia co dziś napisać żeby nie zanudzić nikogo na śmierć. Dzień był tak nudny, męczący i upalny, że cieszę się wieczorem i tym, że nareszcie mogę się położyć i poczytać w spokoju Greya. Już o siódmej rano obudził mnie ból zatok i okropny upał. Mam sypialnię ze wschodniej strony i o ile w nocy jest tu całkiem przyjemnie i chłodno, to rano można umrzeć z gorąca. Dyskomfort potęguje ciągły ból głowy. Iruś nie zjadł nawet śniadania do końca, a już prosił żeby puścić go do baseniku.
Przesiedział w nim prawie cały dzień. Wchodził i wychodził, wchodził i wychodził, a kiedy chyba dwudziesty raz powtórzył rundkę, to w wodzie było więcej trawy i piasku niż wody. Jemu też najwyraźniej mocno upał dał się we znaki, bo był dziś strasznie marudny .Coś chciał, a nie wiedział co, kręcił się, popłakiwał itd. Dopiero wieczorem, kiedy powietrze zrobiło się rześkie, wrócił do normalnego stanu.

W ziemie narzekam, że jest zimno i czekam lata, a w lecie (zwłaszcza podczas upału)marzę o zimie. Zawsze źle znosiłam wysoką temperaturę. Może gdybym siedział w cieniu i nic nie robiła to byłoby całkiem przyjemnie, ale dziś jak to przy sobocie było sporo sprzątania. I nawet Medispirant dziś nie pomagał. Mąż żeby mnie ochłodzić przygotował kolejny z chłodników WINIARY, tym razem czosnkowo-koperkowy. Bardzo dobry, ale i bardzo ostry .Zjadłam troszkę, ale jakoś to nie moje klimaty. Za to pozostali wcinali aż im się uszy trzęsły.

Patrząc wstecz, na lata kiedy byłam dzieckiem, a nawet później, nie przypominam sobie, żeby ciepłe lato tak mi doskwierało. Ogólnie młody człowiek ma więcej energii i chęci życia. Gdzie się podziały te czasy, kiedy mogłam nie spać dwie noce balując do rana. Gdzie te czasy, kiedy mi się chciało szaleć do bólu i nie być zmęczoną? Wygląda na to, że się starzeję. Narzekam czasem, że moje życie jest nudne, ale nie chce mi się go zmieniać (oprócz Wielkiego Kanionu, Wodospadu Niagara i Seattle - to muszę zobaczyć). Wolę wieczorem usiąść z książką lub laptopem, w piżamie i z kubkiem herbaty, wcinając po kryjomu chipsy i... nic nie musieć, nie ruszać się, mieć święty spokój. Z natury jestem energiczną osobą, ale już nie ekscytują mnie nocne wojaże .Chyba znalazłam się w tym miejscu i czasie, w którym jest mi dobrze i to mi na razie wystarcza. A marzenia o wielkim świecie są jeszcze do spełnienia, a kiedy już mi się uda, to znajdę energię, czas i chęci ale nie sama... z mężem, dlatego muszę się spieszyć z ich realizacją.

"Bo naszym celem jest sprawiać sobie przyjemność:) "

Tak na marginesie-wiecie skąd ten cytat?

1 komentarz :

  1. A ja wręcz przeciwnie mogłabym mieszkać w Afryce gdzie jest naprawdę gorąco. Cały dzień przesiedziałam na leżaku z buzią albo pupą wyciągniętą do słońca ;) Syn latał cały dzień po podwórzu. Zeszłe lato było dla mnie cudowne :)
    Kiedy wieczorem wróciłam do domu to normalnie było mi zimno ;)

    OdpowiedzUsuń

Cieszę się, że tu jesteś. Twoja obecność jest moją motywacją. Zapraszam.

Szablon dla Bloggera stworzony przez Blokotka