niedziela, 7 czerwca 2015

DZIEŃ 65 - BYŁ CELLULIT, NIE MA CELLULITU...

 
Kolejny upalny dzień, bardzo upalny. Najchętniej nie robiłabym nic, albo spędzała czas tak, jak na załączonym zdjęciu czyli... nie robiąc nic. Niestety z trójką dzieci nie jest to możliwe. Ze starszymi może jakoś by to przeszło, ale z dwulatkiem już nie. Do południa jeszcze zajmował się sobą, dopóki nie skończyły mu się delicje, które wcinał w namiocie.
Postanowiliśmy więc wybrać się na basen. I tu jak to zwykle z kobietami bywa, nie mogłam się zdecydować który strój kąpielowy wybrać. Mąż jak to mąż, mało obiektywnie stwierdził, że jemu się podobam w każdym i na tym się skończyło doradzanie. Przy tym całym przymierzaniu strojów okazało się, że cellulit, którego początki zauważyłam dwa miesiące temu zniknął jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, a raczej pewnego balsamu, który regularnie stosowałam przez sześć tygodni. Ktoś mi kiedyś powiedział, że cellulitu nie da się zwalczyć kosmetykami, i wygląda na to, że ten ktoś nie ma racji :) Udało się. Nawet nie wiecie jak bardzo mnie to podbudowało :) W związku z tym, z taką pewną nieśmiałością zdecydowałam się na strój dwuczęściowy :)

Zabawa na basenie była rewelacyjna, no i ta ulga kiedy zanurzałam się w chłodnej wodzie - bezcenna. Synek też był w raju. Szkoda tylko, że jeszcze jest niziutki i w każdej części basenu woda sięgała ponad niego. No i trzeba było na zmianę go pilnować, pluskać, wsadzać na zjeżdżalnię itd, itp. Na wyjście z basenu skusił się dopiero, kiedy usłyszał magiczne słowo..."LODY". W pięć minut był gotowy do wyjścia :)

W samochodzie okazało się, że klimatyzacja się skończyła, więc improwizowaliśmy otwierając wszystkie możliwe okna.


Zastanawiam się kiedy z tych lodów moje dzieci załapią jakąś anginę, albo inne choróbsko. Ja przezornie zamówiłam sobie ciastko, bo po ostatnich bólach zatok już nie zaryzykuję niczego zimnego. Powiem Wam, że niby to tylko wypad na basen i lody ale było tak fajnie, jak gdyby to był wypad nad morze. Swoją drogą tęsknię już bardzo za morzem, za moim ukochanym Sarbinowem i ośrodkiem Jagoda. Ale już niedługo, bo piętnastego lipca startujemy i będziemy się"lenić"całe dwa tygodnie, które jak co roku trwają zdecydowanie za krótko.

Po powrocie do domu mąż rozpalił grilla, posiedzieliśmy, pośmialiśmy się. Synek w tym czasie nasypał mi do samochodu dwa wiaderka piasku. Mężowi do rury wydechowej w skuterze też nasypał :)i do tego wszystkiego wysmarował węglem do grilla ściany. Ostatnio strasznie rozrabia. Zawsze był z niego taki spokojny chłopczyk, taka"dupa"a tu nagle taki rozrabiaka. Cieszę się z tego, bo chcę żeby był normalnym robiącym na paskudę dzieckiem, które ma szalone pomysły i jest go wszędzie pełno.
Tu na zdjęciu to owłosione kolano to mojego męża;)żeby nie było że moje ;). A potem nadszedł wieczór, codzienne wieczorne obowiązki i... nareszcie zrobiło się chłodniej.Teraz czekają jeszcze na mnie rachunki do zapłacenia i świętowanie, a czego?

Na fp na facebooku uświadomiono mnie rano, że dziś jest Międzynarodowy dzień seksu, także wiecie... świętujcie do rana. Tylko nie róbcie sobie przed tym chłodnika czosnkowo -koperkowego, bo właśnie ten specjał zepsuł moje wczorajsze plany na sprawy 18+. Ja go nie jadłam więc mąż zjadł moją i swoją porcję, a potem ciągnął się zanim taki swąd czosnku, że z seksu były nici. Nawet ze spania w jednym pokoju nic nie wyszło. Jeszcze dziś kiedy zbliża się do mnie to czuję ten czosnek.Taki niby niewinny chłodnik ,a potrafi zepsuć pożycie małżeńskie ;)




4 komentarze :

  1. U mnie aż takiego ciepła dziś nie było ale i tak cały dzień na podwórzu spędziliśmy, grill też był :) ale opalanie już nie...
    Wow tyle wejść ! 1000 jednego dnia to aż Ci zazdroszczę bo ja takiej frekwencji nie miałam do tej pory.
    Może to ta reklama owej blogerki ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Wydaje mi się,że to chyba komentarz na jednym z blogów.Rano spodobał mi się post pewnego chłopaka bo przypomina mi mnie za młodych lat.I to pewnie powód tych wejść.Normalnie mam około 200 :)

    OdpowiedzUsuń
  3. A u mnie dzisiaj rano była burza i ulewa, a potem już zimno.Synek musiał mieć kurtkę. Zdradź proszę jaki balsam pomógł Ci z cellulitem??? Ja szukam nadal odpowiedniego,który mi pomoże,ale jakoś nie mogę znaleźć czegoś skutecznego.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie chciałam robić reklamy w poście ale napiszę Ci tutaj.Najpierw codziennie wieczorem robię masaż ze zwykłego balsamu i kawy(fusów),a potem po kąpieli wcieram Eveline, Slim Extreme 3D, Termoaktywne Serum Wyszczuplające Antycellulit .Piecze jak cholera ale da się wytrzymać :)

      Usuń

Cieszę się, że tu jesteś. Twoja obecność jest moją motywacją. Zapraszam.

Szablon dla Bloggera stworzony przez Blokotka