niedziela, 15 stycznia 2017

OSIEMNAŚCIE MIEĆ LAT...DZIEŃ 293...



Minęło 18 cie lat. Osiemnaście długich lat, które i tak minęły nawet nie wiem kiedy. Wydawać by się mogło, że jeszcze wczoraj spędzałam święta i sylwestra w szpitalu na porodówce. Spędziłam tam tyle czasu, że poczułam się prawie jak w domu ;)




Wydawać by się mogło, że to wczoraj, w trakcie porodu dowiedziałam się, że szpital prawdopodobnie będzie ewakuowany, bo otrzymano telefon z informacją o bombie. I coś w tym prawdy było, bo moje dziecko, które tego dnia przyszło na świat , to prawdziwa bomba, i to wybuchająca wielokrotnie :) Tak, właśnie tego dnia, mając 21 lat zostałam pierwszy raz mamą.


Byłyśmy wtedy całkiem same, nie było przy nas ojca Oli, w sumie nie było go nigdy. Z czasem mój mąż jej go zastąpił, myślę, że z powodzeniem. Pierwsze cztery lata jej życia zastępowałam Oli i matkę i ojca, i było nam z tym dobrze. Trzymałyśmy babską sztamę ;) Wydaje mi się jakby to było wczoraj. Ciągle mam ją przed oczami, w białej sukieneczce w truskawki, z takim samym kapelusikiem na głowie. Moja mała księżniczka.
Potem czas zaczął biec jeszcze bardziej nieubłaganie. Moje dziecko zaczęło wyrastać na małą kobietkę, potem na podlotka, a teraz... to już prawie dorosła kobieta. Z naciskiem na prawie, bo tak, jak wczoraj pisałam - dorosłość to pojęcie względne.



Zmieniała się fizycznie i psychicznie. Jeszcze trzy lata temu pokazać się z mamusią to była"wiocha" ;), a rok później już nie. Olka zawsze była wybuchowa, ciężko było mi nadążyć za nią, za jej humorami. W jednej minucie kochała, w drugiej nienawidziła, i akurat w tej kwestii niewiele się na razie zmieniło. Jest jak ładunek wybuchowy, który nie wiadomo kiedy odpali.


Wyrosła na piękną kobietę, i kiedy tak patrzę na jej zdjęcia, zastanawiam się, jak to możliwe, że mam takie cudowne dziecko? Całkiem inne niż ja? Od września 2015 roku Ola zaczęła uczęszczać do szkoły średniej, i mieszka w internacie. Widzimy się tylko dwa dni w tygodniu, kiedy to przyjeżdża do domu. Strasznie mi jej brakuje, mimo, że nie potrafimy się czasem dogadać, mimo okresu buntu, mimo że ma swoje sekrety i zaczyna mieć swoje życie, że zdarzają się jej małe kłamstwa i chwile, kiedy nie chce ze mną gadać, to tęsknię kiedy jej nie ma.



Tęsknię za tymi czasami, kiedy byłyśmy tylko we dwie. Nie było lekko, ale miałyśmy siebie, i to wystarczało.Wystarczył jej jeden uśmiech, żeby łzy, które cisnęły się do oczu szybko zasychały. Wystarczała jej mała rączka w mojej ręce, żebym zapominała o troskach. I boję się tego, kiedy pójdzie swoją drogą życia. Bo przecież to nadal moja maleńka córeczka w sukience w truskawki...


Dziś moje dziecko stało się dorosłe. No... może nie dorosłe, ale pełnoletnie. Spędziłyśmy razem cudowny dzień i trochę mi żal, że tych dni będzie już coraz mniej. Założy rodzinę, pójdzie swoją drogą...

I powiem Wam, że mimo, że czasem mam dość , to nie żałuję ani jednej chwili z naszego wspólnego życia :)

35 komentarzy :

  1. Powinnam Cię udusić, siedze i placze teraz przez Ciebie. Byłam jak Twoja córcia, raz anioł raz diabeł, dałam mojej Mamusi popalic masakrycznie. Teraz gdy sama jestem matką i dziela mnie setki kilometrow od mojej mamci tęsknię za nia okropnie i zaluje kazdej krzywdy wyrządzonej, kazdego zlego słowa czyy spojrzenia. Teraz gdy jestem tak daleko robie wszystko by jak najszybciej przeprowadzic sie blisko niej i moc co dzien czuc jej cieplo. Wszystkiego najlepszego dla Twojej slicznoty i dla Ciebie cudowna Mamusku :-*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Taki już los nas matek :) Też tak mam, że tęsknię za mamą, której już nie ma. I ciągle sobie powtarzam, że moje dziecko też zrozumie, oby nie za późno jak ja.

      Usuń
  2. Jeszcze raz serdeczne życzenia dla córci :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ach czas szybko leci, a najbardziej to widać po wyrastających dzieciach ;). Wszystkiego dobrego dla córki :).

    OdpowiedzUsuń
  4. Wszystkiego Najlepszego dla solenizantki. Piękna panna i super zdjęcia. Czytam opis i przed oczami mam swoją córę. Wypisz wymaluj tylko jeszcze taka mała ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ale się wzruszyłam czytając Twój post...To taka bezwarunkowa miłość - miłość do dziecka i bez względu na wszystko kochamy się.
    A Olu dla Ciebie wszystkiego najlepszego, spełnienia marzeń :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, bez względu na wszystko i ponad wszystko. Dziękujemy za życzenia.

      Usuń
  6. Pięknie :) Sto lat dla nastolatki ;)Torcik pewnie pyszny :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękujemy :) Torcik nasz ulubiony, z bitą śmietaną :)

      Usuń
  7. Wszystkiego najlepszego dla córki, a dla Ciebie wytrwałości. Moja mama miała ze mną to samo niestety :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jakoś sobie Ciebie nie wyobrażam jako diabełka ;) Dziękujemy za życzenia.

      Usuń
  8. O tak, czas leci nieubłaganie. Czasem boję się, że w tym pędzie zaskoczy mnie 17 mojego Gabrysia

    OdpowiedzUsuń
  9. piękna córa po pięknej mamie:)

    OdpowiedzUsuń
  10. Ładna Kobietka z tej Twojej Córy ;)
    jeszcze raz najlepszego! Dla mamy i dla córy oczywiście :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Ciekawe, co będzie, gdy mój syn wkroczy w wiek dojrzewania :O

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Podobno z chłopcami prościej jest, ale jeszcze tego nie wiem, bo synek ma dopiero trzy lata:)

      Usuń
  12. Doskonale pamiętam, jak dawałam popalić swoim rodzicom, choć należałam raczej do grzecznych dziewczynek :) Teraz, gdy mam córkę i widzę jak bardzo podobny ma do mnie charakter, aż się boję co będzie. Dlatego doskonale rozumiem Twój wzruszający tekst.
    Są momenty w życiu, gdy mamusia to samo zło, ale potem człowiek zaczyna rozumieć, że mama to najważniejsza osoba na świecie.
    Pozdrawiam Cię cieplutko i życzę cierpliwości, Twoja córka ma wielkie szczęście, że jesteś.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Staram się być cierpliwa, ale nie tego się boję(że stracę cierpliwość). Boję się, że córka zrobi błąd, którego nie będzie można cofnąć.

      Usuń
    2. Nasze błędy nas kształtują. Musisz jej na te pomyłki pozwolić, to kształtuje charakter. Będzie dobrze! ;)

      Usuń
  13. Czasu nie zatrzymamy niestety...

    OdpowiedzUsuń
  14. Dla mamy córka zawsze będzie tą maleńką córeczką :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Bardzo wzruszająco to wszystko opisałaś. Życzę Wam jeszcze dużo więcej takich wspaniałych chwil.

    OdpowiedzUsuń
  16. Normalnie jak bym czytała o sobie i swojej córce wypisz wymaluj, tylko moja jest za ścianą i młodsza - ale tak poza tym, to samo czuje.

    OdpowiedzUsuń
  17. Bo cokolwiek by się działo (czego by nie robiły) to dzieci są najwspanialszym cudem jaki życie nam daje :) Ładna ta Twoja Ola.. i taka już prawie dorosła ;) Wszystkiego najlepszego :)

    OdpowiedzUsuń
  18. O jejku... pamiętamy jak my miałyśmy 17-18 lat. To było tak całkiem niedawno a jednak już 5,5 lat temu! Nasza mama też przeżywała każdą naszą rozłąkę wspominając dawne czasy. Do teraz tak jest i najchętniej dzwoniłaby do nas codziennie ;P I za to ją kochamy :)

    OdpowiedzUsuń

Cieszę się, że tu jesteś. Twoja obecność jest moją motywacją. Zapraszam.

Szablon dla Bloggera stworzony przez Blokotka