piątek, 1 kwietnia 2016

367, 368, 369 - A DZIŚ NIEBO PŁACZE...


Choroba powoli odpuściła, święta się skończyły ( i dobrze), a ja widząc pierwsze wiosenne słońce nabrałam chęci do życia  :). W środę wstałam o 6, 30 (na stare 5, 30) co dla mnie było środkiem nocy. Powód był jednak ważny, bo wizyta u lekarza. Odniosłam wrażenie, że po tak wczesnej pobudce byłam bardziej wyspana niż kiedy śpię do ósmej. I tak wolę jednak spać dłużej i być bardziej zmęczoną. Kiedy dłużej śpię dni nie ciągną mi się tak bardzo. I tu też dziwna rzecz, bo niby się ciągną, a czas ucieka z prędkością światła. Od świąt do świąt.

Jeszcze niedawno pokazywałam Wam na blogu pierwsze pączki zeszłoroczne wiosny, potem narzekałam na letnie upały, a tu już kolejna wiosna. Nastały ciepłe dni, synek nareszcie nie nosi rajstopek pod spodniami i czapki na głowie, ja przerzuciłam się na półbuty i przy okazji zrobiłam wymianę ubrań z zimowych na lżejsze. Przezornie zostawiłam jednak każdemu jedną zimową kurtkę, bo jak to mówią "kwiecień plecień, co przeplata, trochę zimy, trochę lata". Po powrocie od lekarza, piliśmy sobie kawkę na huśtawce ogrodowej, słońce świeciło, ptaszki ćwierkały. Żyć nie umierać. Późnym po południem odwiozłam córkę do internatu. Jeszcze niedawno woziłam ją o piętnastej żeby nie wracać po ciemku, a tu nagle osiemnasta i widno :). Czwartek był kolejnym pięknym dniem. Pół dnia przesiedziałam z synkiem na balkonie. 



Pewnie siedzielibyśmy dłużej gdyby nie jego pomysły. Wymyślił sobie, że będzie wyrzucał wszystko przez barierkę. Buty jakoś przebolałam, samochodziki również, ale kiedy dorwałam go jak usiłował to samo zrobić z anteną telewizyjną, to uznałam, że czas do domu. Mąż w tym czasie męczył się na badaniach w szpitalu onkologicznym. Dostał nową chemioterapię, na razie na próbę czyli na dwa tygodnie. Jeżeli będzie się dobrze po niej czuł (o ile po chemii można samopoczucie nazwać dobrym) dostanie dalszą kurację. Nie pisałam, że od tygodnia jest na chorobowym i to wcale nie przez raka, a przez wypadek w pracy. Jadąc służbowym samochodem (jako pasażer) inny samochód uderzył im w tył. Niby nic się nie stało, trochę bolała go szyja, ale lekarz przez trzy tygodnie kazał mu nosić kołnierz ortopedyczny. W praktyce wyglądało to tak, że mąż na L4, a kołnierz w szafie. Wczoraj miał wizytę kontrolną, a kołnierz jak nowy, zero zużycia czy odrobiny brudu. Na szczęście przed wizytą maż na tyle zaskoczył, że go trochę postarzył ;) i dostał kolejny tydzień zwolnienia. Nie wiem jak ja to wytrzymam :(. Jak wrócił, zrobiłam kilka grządek w ogródku. Sporo go powiększyłam od ubiegłego roku, więc i kopania jest więcej. Dlatego robię to już teraz po troszce, bo moja kondycja na więcej nie pozwala. Już po tych kliku grządkach plecy dają mocno o sobie znać. Trzeba się będzie wziąć za siebie. Wieczorem, jak zwykle nadrabiałam posty, blogi, ankiety, konkursy i... czytałam, tym razem poradnik. Przez weekend przeczytacie jego recenzję na blogu. I tak zleciał czwartek.  Za to dziś, w piątek, niebo płakało. Poranek obudził nas pochmurną pogodą za oknem.


Oprócz deszczu chwilami widać było drobny śnieg. Gdybym nie zaplanowała sobie wymiany opon na letnie, pewnie pogoda nie zrobiłaby na mnie większego wrażenia, a tak... nie chciało się wychodzić z domu. Plusem było jednak to, że podjechałam pod warsztat i nie zastałam kolejki. Minusem zaś to, że musiałam kupić nowy komplet ogumienia, oj, żal było wyciągać kasę :(. Teoretycznie mogłam ryzykować na starych i łysych, lubię jednak mieć poczucie bezpieczeństwa, a dodatkowo motywuje mnie to, że wożę dzieci, a ich bezpieczeństwo jest najważniejsze. Potem wyjazd do Cieszyna po najstarsze dziecko i wizyta na poczcie. Byłam sponsorem w jednym z konkursów i nadszedł czas wysyłki nagrody, więc bliższe spotkanie z wiecznie zmęczonymi paniami z okienka było niezbędne. Jeszcze jutro czeka mnie dzień w samochodzie, a w niedzielę nareszcie impreza urodzinowa przyjaciółki, przełożona z powodu choroby dziecka. Już nie mogę się doczekać...

Kolejny raz zapraszam Was na konkurs z produktami DEMSA - link do niego znajdziecie z prawej strony bloga (Wyróżniony post). Pamiętajcie, że DEMSA to kosmetyki nie tylko do AZS, ale również do skóry suchej. Zapraszam serdecznie. Byłoby mi również miło, gdyby pod moją wczorajszą recenzją pojawiło się więcej komentarzy. To moja pierwsza recenzja "współpracowa" więc to, co o niej myślicie jest dla mnie bardzo ważne.

11 komentarzy :

  1. Ja mam malutki ogródek,ale jakoś się tam nie palę. Dziś przez pół dnia zresztą biało było ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. A u mnie dzisiaj było piękne słoneczko :) Tak zapraszasz, a mogę wziąć udział nie mając dzieci? Bo jest pytanie o rytuał pielęgnacyjny dziecka ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jasne,że tak. Już dopisuję , że może to być Twój rytuał.

      Usuń
  3. ... mój maluch jest póki co na rzucaniu wszystkiego za kanapy i za łózko... Pierwsza recenzja skomentowana, czekam na kolejne "współpracowe" :-)

    OdpowiedzUsuń
  4. Marzy mi się taki ogródek, taki tylko mój :) z huśtawką :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Aj ta pogoda. Raz ciepło i słońce świeci, a raz zimno i pada deszcz :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Pogoda faktycznie nastraja optymistycznie i popycha do prac ogrodowych :) Oby Wam promyki słońca przynosiły też dobre wieści zdrowotne.

    OdpowiedzUsuń
  7. jak to mówią - bezpieczeństwo zawsze najważniejsze! my mamy dość młode opony, ale jakby było trzeba, to pewnie tez byśmy zmieniali.
    fajnie mieć ogródek przy domu

    OdpowiedzUsuń
  8. U mnie na szczęście piękna pogoda, a jutro ma być 18 stopni!

    OdpowiedzUsuń
  9. U mnie też dziś pięknie i słonecznie, też muszę się wziąć w końcu za grządki

    OdpowiedzUsuń
  10. Stwierdzam jednak,że u Ciebie jest: szybciej cieplej, bardziej cieplej i w ogóle cieplej ;) Ja ogródek miałam przekopany już jesienią. Czosnek już rośnie, cebula posadzona a później reszta :)

    OdpowiedzUsuń

Cieszę się, że tu jesteś. Twoja obecność jest moją motywacją. Zapraszam.

Szablon dla Bloggera stworzony przez Blokotka