sobota, 21 stycznia 2017

JAK SIĘ MŁODZI BAWIĄ...



Jak już wiecie z poprzedniego postu,moje dziecko skończyło niedawno osiemnaście lat. Nie napiszę, że jest dorosła, bo do tego jeszcze jej trochę brakuje, ale osiągnęła pełnoletność. W związku z taką okazją musiała się odbyć impreza. I o tej imprezie dziś będzie kilka słów.




Jako dobra matka postarałam się na tą okazję o sporą ilość jedzenia i przekąsek. Wiedząc, że młodzieży zejdzie się ponad piętnaście osób, wszystkiego zakupiłam dużo.  Jak się potem okazała, za dużo, bo jedyne czego im było trzeba w sporej ilości to alkoholu, ale to za moment. Młodzież nie chciała żadnych mięs na ciepło, życzyli sobie tylko pizzę. Ok, były pizze - 60 tki. Jedyne czego z mojej strony było mniej to właśnie alkoholu. Jednak z tym sobie poradzili już sami, bo moje dziecko wiedząc jakim jestem przeciwnikiem picia, zażyczyło sobie od gości w ramach prezentu dodatkowo "flaszkę".  Impreza zaczęła się na całego o osiemnastej, a o 19, 30 już były zwroty (jedzenia) na ścianie. Tylko zastanawiam się jakiego jedzenia, skoro nie zdążyli jeszcze nic zjeść? Chyba z dnia poprzedniego. Sprytna młodzież zorganizowała sobie na dodatek głośniki, którymi nie pogardziłaby żadna dyskoteka. Kiedy usłyszałam pierwsze takty zaczęłam się obawiać o mury domu. Na szczęście szklane rzeczy córka wyniosła już wcześniej do innego pokoju. Nie będę tu opowiadać wszystkiego, co się działo, lepiej nie ;), powiem tylko, że musiałam założyć bramkę na schody, na których poręcz jest ale na ścianie, po tym jak jeden z młodzieńców zleciał z nich na głowę :). Teraz to śmieszne, ale kiedy słyszałam ten huk miałam w głowie tylko jedno pytanie, a nawet dwa - czy młody jest cały i czy ma osiemnaście lat, bo wolałabym nie odpowiadać za kontuzję przed jego rodzicami. Mąż podpięty do kroplówki również musiał uczestniczyć w akcji ratunkowej dotyczącej zalanej łazienki i zapchanej ubikacji. Wyobraźcie sobie ten widok, w jednej ręce kroplówka, a w drugiej "przetykaczka do wc ".  W tym momencie ukazał się jasny obraz tych, którzy bawią się z kulturą i tych, którzy przeginają. Albo inaczej, na tych, co mają słaba głowę i żołądek i tych, co głowę mają twardą. Na szczęście tych pierwszych było bardzo mało. Miło było patrzeć jak dziewczyny, które znam od przedszkola wyrosły na piękne pannice, a jeszcze niedawno urządzały bal księżniczek. I są księżniczkami, a ja mam nadzieję, że w ich życiu pojawią się też godni ich ręki książęta.

Nie wiem jak to zrobili mój mąż i synek, ale w tym huku spali jak zabici. Mnie nie dane było zażyć tej przyjemności. I wiecie kiedy skończyła się impreza? Na drugi dzień o 11 tej.  Jak to jednak mówią - "żyje się raz", a i osiemnaście lat też ma się raz. Uznałam, że tym razem odpuszczę, mając jeszcze w głowie obraz mojej osiemnastki. Teraz wiem czemu moja zapobiegawcza mama urządziła mi ją w nowo wybudowanym domu, w którym jeszcze nie mieszkaliśmy. Mama urządziła mi właśnie w ramach prezentu urodzinowego tam pokój i tym oto sposobem zaoszczędziła sobie tego, co przeżyłam ja. Jednak, jeśli miałabym podejmować drugi raz decyzję o tym, czy zostać w domu w tym szczególnym dniu i pilnować młodzieży, to zrobiłabym tak samo, ale na szczęście taka decyzja czeka mnie dopiero za pięć lat, kiedy to kolejne dziecię wkroczy w wiek pełnoletni.

Były też chwile wzruszeń, kiedy młodzież śpiewała o czwartej rano "Whisky moja żono" i kilka innych przebojów z moich młodzieńczych lat. I tak mi się smutno wtedy zrobiło, że życie przeciekło mi gdzieś między palcami. Dwadzieścia lat minęło i nawet ich nie pamiętam. Wiek osiemnastu lat, był u mnie chyba ostatnim bez problemów, bo rok później już tak pięknie nie było i pozostało tak do dziś. Czy żałuję? Nie wiem, chciałabym cofnąć czas, zmienić kilka decyzji, które podjęłam, może wtedy byłoby inaczej? Tylko to też nie dałoby mi gwarancji, że inaczej, znaczy lepiej. Kurcze, że człowiek nie może mieć w wieku nastu lat rozumu o dwadzieścia lat starszego. Nie, jednak nie, bo wtedy nie byłoby się tak beztroskim, musi to wszystko zostać tak jak jest ! Bardzo podziwiam męża, który przecież ciężko choruje, a stwierdził, że on niczego nie żałuje, bo się w życiu dość wybawił. Ile w tym prawdy tego nie wiem, ale zazdroszczę mu tego podejścia do życia.

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz

Cieszę się, że tu jesteś. Twoja obecność jest moją motywacją. Zapraszam.

Szablon dla Bloggera stworzony przez Blokotka