niedziela, 24 września 2017

"NAJTWARDSZA STAL" - SCARLETT COLE...



Tatuaże, namiętność, uczucie, a w tle przeszłość, o której nie można zapomnieć, przeszłość, która odcisnęła piętno zarówno na psychice jak i na ciele... Patrząc na okładkę zapewne niejednej osobie "najtwardsza stal" skojarzy się nie tak, jak powinna, lecz coś w tym chyba jest...



Harper to młoda, piękna i niezwykle tajemnicza dziewczyna. Kilka lat wcześniej została bardzo z zraniona psychicznie i fizycznie przez swojego chłopaka, który wyrył, dosłownie wyrył na jej plecach napis "moja suka". Od tej chwili dziewczyna ukrywa się przed skorumpowaną policją i byłym chłopakiem, który po czteroletnim pobycie w więzieniu ma wielkie szanse na wcześniejsze wyjście. Aby pożegnać się z przeszłością dziewczyna potrzebuje jeszcze jednej rzeczy - ukrycia blizn na plecach i w związku z tym postanawia zrobić tatuaż, a kiedy przekroczy progi studia tatuażu, jej życie kolejny raz wywróci się do góry nogami - czy będzie to pozytywna zmiana?

Trent należy do tych mega przystojnych i mega pewnych siebie facetów. Ma własne studio tatuażu, stoi też na progu kariery telewizyjnej, a dziewczyny... chyba nie ma takiej, która nie chciałaby zobaczyć go nago. Jednak Trent to nie tylko piękny wygląd, ale i piękno wewnętrzne, które ukazuje się w całej krasie po poznaniu ślicznej Harper. Tyc dwoje czeka wiele godzin wspólnej pracy nad tatuażem, który ma być dziełem życia bohatera, a zarazem ma być nowym życiem Harper. Czy tych dwoje znajdzie wspólny język?

Jak się domyślacie, fabuła jest całkiem przewidywalna i na elementy wielkiego zaskoczenia nie mamy tu co liczyć, jednak wciąga nas w świat pełen bólu demonów przeszłości ale i nadziei na nowe jutro. Znajdziemy tu świetne dialogi, czasem mądre, a czasem pełne ciętych ripost i poczucia humoru. Nie zabraknie też szczerych wyznać i scen seksu, które autorka świetnie wyważyła, dzięki czemu powieść nie stała się tanim pornosem, dopełnieniem tego jest też subtelność ich zapisu. Sama treść również napisana jest nienagannie. Widać, że Scarlett Cole ma lekkie pióro, a pisanie nie sprawia jej trudności. Słowa, które wkłada w usta bohaterów i narratora płyną ze strony na stronę, wciągając czytelnika w swoją historię. 

Mimo wszędobylskiego romantyzmu powieść nie jest przesłodzona, no może trochę główny bohater jest zbyt idealny jak na faceta, ale autorka przełamała tę słodycz scenami grozy, a zrobiła to w sposób prosty i konkretny. Mimo, że zdania nie zawierają w sobie miliona słów, to i tak jest ich wystarczająco dużo, aby poznać dogłębnie myśli i uczucia bohaterów, zarówno głównych jak i drugoplanowych. Jak dla mnie rewelacja :).

Książkę polecam głównie kobietom, bo panowie mogliby nabawić się kompleksów przy głównym bohaterze. A tak na poważnie - książka jest rewelacyjną odskocznią od ponurej jesiennej pogody i kłopotów dnia codziennego.




Brak komentarzy :

Prześlij komentarz

Cieszę się, że tu jesteś. Twoja obecność jest moją motywacją. Zapraszam.

Szablon dla Bloggera stworzony przez Blokotka