wtorek, 16 października 2018

DWUDZIESTY SZÓSTY DZIEŃ BEZ CIEBIE





Kochany mój! Mam już prawie całą dokumentację medyczną. Odebrałam dziś papiery z oddziału... Wszystko opisane dzień po dniu. Wróciły obrazy Ciebie siedzącego przez trzy doby na łóżku szpitalnym. Wrócił obraz jak ostatniego dnia próbowałeś mrugnąć do mnie okiem... Boże, jak mi Ciebie brakuje.



Życie toczy się dalej i w moim też sporo się dzieje, ale tęsknota za Tobą jest niezmienna. Nie ma już tych drobnych i większych gestów. Nie ma serc wycinanych z sera, kiedy robiłeś mi kolację... nie ma Ciebie całego. Chciałabym wziąć Cię za rękę i ucałować. Miałeś takie silne, męskie dłonie, na których widoczne były ślady wielu lat ciężkiej pracy. Uwielbiałam je, i oczy z długimi rzęsami, włosy. Całego Cię uwielbiałam i nadal uwielbiam. Może ból i tęsknota nie są już tak bardzo depresyjne, ale są i będą zawsze. 

Aniele śmierci, zadam ci pytanie. 
Wiem, nie jestem godzien, lecz odpowiedz mi na nie.
Jak tam jest, gdzie dusze zabierasz? 
Czy bliscy czekają? Czy ktoś nas wspiera?
Czy zmarli widzą nasz trud życia? 
Czy wiedzą, ile drogi do przebycia?
Kiedy się spotkamy? Kiedy przywitamy 
Z ludźmi których nie ma już z nami?
Nie ma granic, które chcę przekroczyć. 
Aniele, nie patrz mi tylko w oczy.
Powiedz, którymi ścieżkami śmierć kroczy. 
Pozwól bym miał po prostu głos proroczy. 
Kiedy staniemy ze sobą twarzą w twarz 
I odpowiesz na pytanie, ze me życie znasz. 
Bo taki jest mój staż jako człowieka. 
Jedno wiem, że śmierć na nas czeka. 
Wtedy spytasz, jakim człowiekiem byłem, 
Co zrobiłem, odkąd się urodziłem. 
Chciałbym by tych slow było mnóstwo,
Że me życie to nie było głupstwo. 
Byle nie szybko poznałbym odpowiedź.
Aniele śmierci, to była moja spowiedź. Amen!

Wiesz czego brakuje mi jednak najbardziej? Tego, żebym mogła usiąść, popatrzeć Ci w oczy i opowiedzieć o całym dniu. Wygadać się z tego, co mnie nurtuje czy trapi, wykrzyczeć złość i porozmawiać, tak normalnie, jak dorośli ludzie. Ty nigdy nie traktowałeś mnie przedmiotowo, czułam się przy Tobie ważna, kochana i piękna. Byliśmy rodziną, szczęśliwą, a teraz... jestem tylko ja i dzieci. Źle jest żyć samemu... źle jest żyć bez Ciebie! Znaliśmy każdą swoją słabość, rozumieliśmy się bez słów (no dobra, ja Ciebie rozumiałam, bo Tobie trzeba było mówić drukowanymi literami, jak każdemu facetowi), uzupełnialiśmy się wzajemnie zawsze i pod każdym względem. Nie ma drugiego takiego, jak Ty i nigdy nie będzie. 

Ok, wygadałam się, już chyba dość marudzenia prawda? A może jednak jeszcze troszkę? Powiedz mi gdzie się udało "uchować" takiego faceta jak Ty? Przystojnego, silnego, męskiego, a na dodatek romantycznego i szanującego kobiety? Teraz doceniam  to, co miałam - Ciebie doceniam. Ech, tak mi się jakoś smutno zrobiło i mała łezka nawet poleciała, ale już zbieram się w garść. Taki, jakiś depresyjny ten dzisiejszy dzień, a na dodatek martwi mnie kilka spraw.

Jestem już przy końcówce załatwiania spraw urzędowych. Trochę to trwało, ale się udało. Dziś załatwiłam Skoczów i Bielsko, a jutro mam dzień dla siebie. Po pierwsze rano pędzę do fryzjera, a potem nic nie będę robiła. Miałam dziś nic nie robić, bo złapała mnie potworna chrypa i rozmawiając ze mną można odnieść wrażenie jakbym ostatni tydzień spędziła w barze, ale niestety wyskoczyły mi sprawy niecierpiące zwłoki, ale jutro to sobie odbiję. Dzisiejsza noc też okazała się nieciekawa. Budziłam się co kilkanaście minut, miałam niespokojne sny i ciągle chciało mi się pić. Może to przez tę chrypkę? Sama już nie wiem, ale efekt tego jest taki, że padam dziś na całego i noc zacznie się pewnie dla mnie wraz z zaśnięciem Irusia.

Ostatnio niewiele piszę o przedszkolu, bo nie ma w sumie co pisać. radzi sobie chłopak świetnie, rano czasem marudzi, że chce zostać w domu, ale wraca zadowolony. Jestem dumna z niego. Jutro musi ubrać się w wojskowych barwach, bo odwiedzają z występami inne przedszkole. To dla małego dziecka prawdziwa atrakcja. Szkoda tylko, że nie chce niczego tknąć w przedszkolu do jedzenia. Daję mu jedzenie z domu, ale w momencie, kiedy i mi nie uda się trafić w jego gust, to przyjeżdża do domu głodny.

Kończę już Kochany, bo zmęczona jestem tym dniem, psychicznie i fizycznie.

Bardzo Cię kocham.

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz

Cieszę się, że tu jesteś. Twoja obecność jest moją motywacją. Zapraszam.

Szablon dla Bloggera stworzony przez Blokotka