sobota, 13 października 2018

DZWUDZIESTY TRZECI DZIEŃ BEZ CIEBIE



Drugi dzień w Warszawie. Mieliśmy przedłużyć pobyt, ale postanowiłam jednak wrócić jutro, bo w poniedziałek są Twoje urodziny i chcę złożyć na Twym grobie kwiaty, a po za tym znalazła się Twoja dokumentacja medyczna i muszę ją odebrać. Gdyby nie to, z całą pewnością jeszcze bym nie wracała.



Zapomniałam Ci wczoraj napisać, że w Instytucie Lotnictwa były prawdziwe tłumy. Wiesz jakim jestem obserwatorem ludzi. Nie patrzę na ich ubiór, makijaż czy paznokcie, tylko na sposób zachowania się i wzajemne relacje. Widziałam kilka par/małżeństw i jakbym widziała kiedyś siebie, zanim przewartościowałam swoje życie. Ona obrażona, nic jej się nie podoba, z ciągłymi pretensjami, on przytakuje i pochyla głowę w dół... Ona nie zastanawiała się wtedy, że kiedyś może jej go zabraknąć, myśli, że wszystko trwa wiecznie, że na wszystko ma czas... A tego czasu nie ma i tyle. Wiem, bo sama przez to przechodzę, z tą tylko różnicą, że ja w porę się opamiętałam i udało mi się w pewnym stopniu odkupić moje winy. Mimo to do dziś mam żal do siebie, że przecież mogłam inaczej, mogłam doceniać to, co mam i mogłam kochać Cię bardziej. Ludzie nie rozumieją, że największa wartością w życiu jest miłość do drugiego człowieka...

Tak iść znów ulicą i nie wierzyć w nic
Bez blasku oczu Twych niełatwo jest żyć
choć kieszeń pełna snów, to krtań ściska ból
wybacz mi

Kto podniósł dłoń, kto ją podać chciał
ten czas wyzłaca Cię
a Ciemność-to ja
kolejny dzień telefon śpi
wybacz mi
oglądam znów Twe zdjęcie zza szkła
pamiętam jak się krew burzyła wciąż w nas
kolejny dzień telefon śpi
wybacz mi

Mam nadzieję, że się nie obrazisz, ale muszę Ci coś powiedzieć. Usłyszałam dziś coś, co w pierwszej chwili mną wstrząsnęło, ale po namyśle, stwierdziłam, że rzeczywiście tak chyba jest - usłyszałam, że uzależniłam się od Ciebie. Irek, to prawda! Zawsze było tak, że albo dzieci, albo Ty. Jechałam gdzieś i szybko wracałam do domu, do Was. Nigdy nie rozwijałam pasji, nie myślałam o sobie, bo zawsze ważniejsze było coś innego... Ty miałeś kiedyś swój zespół, a ja w tym wieku wychowywałam już dziecko. Wiem, przecież nikt mi nie kazał zachodzić w ciąże, ale tak było i tyle. Potem poznałam Ciebie i tak się to potoczyło. Uchodzę za osobę, która zawsze sobie poradzi,  która ma siłę przebicia, a w gruncie rzeczy jedyne co potrafię, to pomagać innym. Wyjazd do Warszawy był dla mnie trudny, ale pozwolił mi zrozumieć kilka spraw, a nad innymi mocno się zastanowić.

Ostatnie dwa dni były bardzo intensywne, a dziś to już nogi wysiadają zwłaszcza Irusiowi. Zwiedziliśmy Centrum Nauk Kopernik, byliśmy w Muzeum Powstania Warszawskiego, zjedliśmy obiad w Złotych Tarasach z koleżanką, a potem jeszcze podreptaliśmy do Pałacu Kultury. Iruś marudził na końcu już strasznie, ale dał radę. Najbardziej przypadło mu do gustu Muzeum - wiadomo, wojskowe sprawy. Dziękuję Ci za to, że nauczyłeś go historii i wierz mi, że dorośli ludzie otwierali buzie ze zdumienia, kiedy sypał jak z rękawa nazwami dział, czołgów i znał te wszystkie wojskowe sprawy. Czytałam mu, tłumaczyłam, ale po cichu myślałam sobie, że to Ty powinieneś tam być. Wiem też, że nie pojechalibyśmy tutaj z Tobą... bo sam wiesz jak było - nasze życie skupiało się w większej mierze na chorobie, leczeniu, lekarzach itd. Już teraz wiem, że wrócimy tu niedługo  zwiedzić więcej rzeczy, ale nie tylko dlatego. Chcemy tu wrócić, bo jesteśmy w Warszawie anonimowi. Nikt nie zagląda nam tutaj do koszyka, nikt nie szturcha się łokciem kiedy widzi mnie w sklepie i nikt ciekawski nie zagląda  przez szybę cukierni, kiedy jem z córką ciastko. Być może zostaniemy tu na dłużej, ale tego jeszcze pewna nie jestem, w każdym razie rozważam taką ewentualność, bo chyba już najwyższy czas rzeczywiście pomyśleć o sobie i wiem, że Ty pomożesz mi podjąć właściwą decyzję.

Bardzo Cię kocham.

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz

Cieszę się, że tu jesteś. Twoja obecność jest moją motywacją. Zapraszam.

Szablon dla Bloggera stworzony przez Blokotka