piątek, 2 listopada 2018

CZTERDZIESTY TRZECI DZIEŃ BEZ CIEBIE...


Zakwasy, zakwasy i jeszcze raz zakwasy... Trzeba przyznać, że moja kondycja leży na całego. Po wczorajszym spacerku na cmentarz i dwugodzinnym staniu przy grobie w butach na wysokim obcasie, moje nogi i plecy wołają o masaż, albo przynajmniej o spora dawkę środka przeciwbólowego ;).



Nie ma Ciebie, więc na masaż nie mam co liczyć, więc pozostają mi środki przeciwbólowe. Iruś bardzo chętnie próbował mnie masować, ale jego rączki są tak delikatne, że nawet nie czułam ich dotyku ;). W każdym razie udawałam, że pomogło. Dzisiejszy dzień był bardzo intensywny, ale to bardzo dobrze, bo myślałam, że zwariuję w domu. Rano przyjechała Ola z Patrykiem i pojechałyśmy do Ciebie na cmentarz, a tam spotkałyśmy Beatkę i umówiłyśmy się za kilka chwil u nas na kawie. Po południu zabrałam dzieci do Cieszyna. Ja i Aga odwiedziłyśmy Waszego dziadka na cmentarzu, a Iruś bawił się z Kubą w domu. To nie do uwierzenia jak miesiąc w nowym przedszkolu go zmienił, i to nie cały miesiąc, bo przecież chorował. Nie było żadnych awantur i złości i chłopaki bawili się super. Codziennie szukam możliwości wyjścia z domu, bo siedząc w czterech ścianach moja psychika mocno cierpi i dziękuję Boku, że jest wokół mnie tyle życzliwych osób. Już wczoraj wieczorem dopadł mnie taki dół, że gdybym piła, to upiłabym się w trupa. Niestety nie piję i musiałam liczyć na to, że samo przejdzie. Nie też napiszę dziś wiele, bo niedawno wróciliśmy i muszę jeszcze ogarnąć dom, umyć Irusia i położyć do łóżka, a potem sama chce pójść spać, by przespać podły nastrój i tęsknotę, a może jutrzejszy dzień będzie weselszy? 

Życie cudem jest, lecz niczym chwila mija więc
Słowa "kocham" serce pełne miej
Ono w życiu jest najważniejsze
Nigdy już nikt z nas nie będzie drugiej szansy miał
Póki bije serce życie trwa
Śpieszmy się, to czas aby kochać

Rozmawiałam dziś z Beatką o tym, że wcale nie pamiętam Ciebie z dwóch tygodni przed śmiercią. Pamiętam co się działo, ale twarzy nie, nawet jak zamknę oczy i próbuję wywołać Twój obraz z tego czasu po prostu się nie da. Wyparłam to - nawet nie robiłam wtedy zdjęć, bo chciałam mieć w głowie tylko obraz Ciebie jako przystojnego i silnego mężczyzny i taki też mam. Cieszę się z tego bardzo, bo nie zniosłabym takiego widoku po tylu dniach. Dla mnie zawsze pozostaniesz taki, jak na dzisiejszym zdjęciu.

Wiesz, dzwonili dziś do mnie z Uwaga TVN. Gdzieś wygrzebali artykuł sprzed dwóch lat o Tobie na portalu Ziemi Cieszyńskiej. Pytali mnie czy chciałabym opowiedzieć o leczeniu naturalnym jakie stosowałeś i co ogólnie sądzę o takim leczeniu. Nie chcę o tym opowiadać, bo jestem zdania, że powinno się łączyć leczenie alternatywne ze szpitalnym. Ty byłeś zmuszony wtedy leczyć się tylko naturalnie, bo nie było innych możliwości do czasu opdivo. W każdym razie zapowiedziałam, że jeśli będą planowali program o błędach lekarskich, to chętnie dostarczę materiału nawet na dwa reportaże.

To tyle Kochanie moje na dziś - mam nadzieję, że mi to wybaczysz. W sumie powinieneś być zadowolony, bo nie "truję Ci" za bardzo ;).

Bardzo Cię kocham.

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz

Cieszę się, że tu jesteś. Twoja obecność jest moją motywacją. Zapraszam.

Szablon dla Bloggera stworzony przez Blokotka