sobota, 3 listopada 2018

CZTERDZIESTY CZWARTY DZIEŃ BEZ CIEBIE...



Czy to musi tak boleć? Tak cholernie i bez ustanku? Czy każdy dzień musi sprowadzać coraz większą tęsknotę? Wiesz, siedziałam dziś w samochodzie i dosłownie wyłam z bezsilności, bo wiem, że brak Ciebie będzie już uczuciem na zawsze. Już nigdy nie złapiesz mnie za rękę, nie pocałujesz i nie przytulisz...



Czytałam wczoraj bloga pewnej blogerki, która straciła męża cztery lata temu. Teraz, po czasie radzi innym wdowom jak przeżyć żałobę. Jak sama pisze, zaraz po śmierci ukochanego zarzucała sobie wiele rzeczy i wielu odmawiała - zupełnie tak, jak ja. Teraz, z biegiem czasu chce swoimi doświadczeniami podzielić się z innymi. Niestety, mi to nie pomaga. Łatwo radzić, kiedy minęło tyle lat i ten najgorszy czas ma się już za sobą. Te rady... one są jak najbardziej dobre, ale dla mnie w chwili obecnej niewykonalne - no może oprócz pisania listów do Ciebie, ale to akurat przyszło samo z siebie, bez niczyjej rady. Może i ja, za kilka lat będę potrafiła napisać "zwiąż się z innym mężczyzną, bo to wcale nie znaczy, że nie kochałaś męża". Może i jest to takie proste, dla mnie jednak teraz jeszcze niewyobrażalne. Jak miałbym się z kimś związać, kiedy w mojej głowie są setki obrazów... Twoich obrazów. Zamykam oczy i czuję jak nachylasz się nade mną i całujesz. Przytulam głowę do poduszki i czuję Twe ręce obejmujące mnie czule. Otwieram oczy, a przed nimi mam Twój obraz. Myślę, że na tym etapie związek z innym mężczyzną byłby krzywdzący dla niego, bo zwyczajnie byłby "klinem" na samotność i nie miałby nic wspólnego z miłością, a we mnie wzbudziłby tylko poczucie winy. Są jeszcze ludzie, którzy bardzo lubią oceniać, ale tymi to już od jakiegoś czasu się nie przejmuję, bo nikt nie przeżyje życia za mnie, a ja sama wiem co jest dla mnie najlepsze.

Muszę Kochany coś zrobić ze sobą, bo podupadam ostatnio psychicznie. Jeszcze nie wiem co to będzie. Może kiedy ruszy lawina walki i pomszczenie Twej śmierci, to wtedy wreszcie spadnie na mnie spokój? A może rzeczywiście potrzeba czasu? W każdym razie jesienna pogoda sama w sobie jest dołująca, więc zanim upłynie "odpowiedni czas" chcę znaleźć substytut szczęścia i spokoju, co chyba łatwe nie będzie.

Wiesz, mam nieodpartą ochotę skontaktować się z Tobą. Mam na to realne szanse, ale... chyba tego nie zrobię. Po pierwsze moja wiara jasno i wyraźnie mówi na ten temat, a po drugie - nie chciałabym Ci zaszkodzić. Nie wiem co dzieje się teraz z Twoją duszą - może cierpisz, może osiągasz już wieczny spokój? Nie chcę moimi czynami wyrywać Cię z rzeczywistości, do której poszedłeś i w której zapewne próbujesz się odnaleźć. Irek, wierzę, że się spotkamy po tamtej stronie i że wtedy będę mogła paść Ci w ramiona, a do tej pory będę cierpliwie czekała na tę chwilę. Nawet nie wiesz, że to Ty nauczyłeś mnie tej cierpliwości. Kiedyś robiłam od razu to, co przyszło mi do głowy, a teraz zazwyczaj, aczkolwiek nie zawsze,  staram się przemyśleć każdy mój czyn tak, jak Ty to robiłeś.  Co nie znaczy, że czasem nie "odbija mi palma" i nie stawiam na spontaniczność. Dziękuję Ci za to Kochany. 

Upływa szybko życie, 
Jak potok płynie czas, 
Za rok, za dzień, za chwilę, 
Razem nie będzie nas.

Dużo ostatnio rozmyślam, no bo co innego mi pozostało? Wczoraj w nocy, kiedy nie mogłam zasnąć, myślałam nad tym, co dało mi małżeństwo z Tobą. Okazuje się, że całkiem sporo. Przede wszystkim pokazałeś mi, że mężczyzna powinien szanować kobietę zawsze i wszędzie. Widzisz, ja to wiedziałam z teorii, ale w praktyce różnie bywało. Dzięki temu poznałam też swoją wartość, tę prawdziwą, a nie na pokaz. Nauczyłeś mnie kochać miłością szczerą i jedyną. W tym względzie też kiedyś różnie bywało, bo wcześniej mężczyźni nie byli dla mnie kimś, dla kogo mogłabym poświęcić życie. Cierpliwość, o której wcześniej Ci pisałam, to również rzecz, której mnie nauczyłeś. nawet Twoja choroba pokazała mi inny świat, bo ten, w którym żyłam przed Twoją diagnoza musiałam przewartościować. Szacunek do ludzi, do choroby, pokora... to pokazał mi rak i Ty. Dziś jestem zupełnie inną osobą. Odsunęłam od siebie ludzi toksycznych i fałszywych, a koło mnie zostały tylko osoby mi bliskie i na których zawsze mogę polegać i one na mnie również. Wiem też, że życie nie polega tylko na tym, by nie robić źle, ale by również robić dobrze. Bo jaki sens ma życie, które przeżyje się byle jak. W życiu trzeba zrobić coś, z czego będziemy dumni u kresu naszej drogi. Każdy to potrafi, tylko trzeba w to uwierzyć tak, jak ja uwierzyłam dzięki Tobie. Mogłabym tak wymieniać i wymieniać i wymieniać. Tak sobie teraz myślę, że Ty również zmieniłeś się przy mnie o dojrzałeś. Uczyliśmy się siebie wzajemnie, co zaowocowało pięknym i mądrym uczuciem w myśl przysięgi "dopóki śmierć nas nie rozłączy".

Bardzo Cię kocham.



Brak komentarzy :

Prześlij komentarz

Cieszę się, że tu jesteś. Twoja obecność jest moją motywacją. Zapraszam.

Szablon dla Bloggera stworzony przez Blokotka