Pierwsza Wigilia i pierwsze święta bez Ciebie... Nie napisałam do Ciebie wczoraj listu, wybacz Kochany, ale dopiero dziś wróciłam do żywych. Uwierzysz w to, że przespałam z małymi przerwami całą dobę? Zupełnie jak podczas naszych pierwszych wspólnych świąt.
Nie wiem co mnie tak rozłożyło, czy wirus, czy jakieś zatrucie, ale jest tego plus, bo po pierwsze nie było mi smutno, a po drugie straciłam dwa kilogramy wagi. Jeszcze trzy takie zatrucia i moja figura będzie niczym u modelki ;). I tyle mogę napisać o wczorajszym dniu, bo nic więcej nie pamiętam. Tylko tak sobie pomyślałam, jak bardzo musiałeś cierpieć, kiedy leżałeś praktycznie non stop i wszystko już Cię bolało, skoro ja po jednej dobie myślałam, że zwariuję. Kiedy to sobie przypominam to łzy same lecą mi po twarzy.
Dziś rano ostrożnie otworzyłam najpierw jedno oko i wyczekiwałam bólu żołądka, a kiedy nic się nie działo, dopiero wtedy otworzyłam drugie oko. Wiedziałam, że najgorsze za mną, ale normalny posiłek zjadłam dopiero wieczorem. Byliśmy dziś na obiedzie w restauracji wielką paczką, bo aż dziesięć osób, z czego polowa to dzieci ;), ale tam tylko dziabnęłam coś od Irusia, bo chyba nie był to jeszcze dobry czas na jedzenie. Powiem Ci, że było super, gwarnie, wesoło i rodzinnie. Uwielbiam takie spotkania w super gronie. Potem wszyscy pojechaliśmy do nas, a po południu dołączyli jeszcze Krzysiu i Agnieszka. Mogę śmiało powiedzieć, że nasz dom tętnił dziś życiem i na smuteczki nie było czasu. Irek, przeżyłam te święta, święta, których tak bardzo się bałam, a wszystko za sprawą bliskich, którzy byli obok.
Jedna rzecz tylko sprawiła, że zrobiło mi się przykro, a mianowicie komentarz, że czym bardziej wspomina się zmarłych, to tym bardziej im jest źle. No cholera jasna, skąd takie wiadomości? Czyżby prosto z nieba? Nie sądzę. Rozmawiałam o moich listach i z księdzem i z psychologiem i oboje stwierdzili "pisz". No i Ty powiedziałeś mi kiedyś "ja umrę, ale Ty żyj dalej" i żyję Kochany jak umiem najlepiej i staram sobie to życie poukładać bez Ciebie. Może nie najlepiej mi to wychodzi, bo tęsknota potrafi mnie bardzo boleć i obedrzeć z sił, ale staram się dla siebie, Ciebie i dzieci i nikt mi nie zabroni o Tobie pamiętać i Ciebie wspominać.
Bardzo Cię kocham.
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz
Cieszę się, że tu jesteś. Twoja obecność jest moją motywacją. Zapraszam.