niedziela, 2 grudnia 2018

SIEDEMDZIESIĄTY TRZECI DZIEŃ BEZ CIEBIE...WSPOMNIENIA...



Ty wiesz, jak bardzo nienawidzę i nie rozumiem kłamstwa. Wolę najgorszą prawdę niż oszustwo. Niestety nie da się ustrzec całkowicie przed tym paskudztwem. Owszem, można systematycznie oddzielać ziarno od plew, ale każdy dzień przynosi nowe znajomości, które z czasem okazują się plewami...




Czas weryfikuje wiele rzeczy i wiele osób i dobrze, ale zanim nastąpi ostateczna weryfikacja, często już wcześniej można się zawieść, a później... pozostaje już tylko niesmak. Ty wiesz, jakie mam podejście do tego, bo sam się kiedyś o tym przekonałeś, z tym, że Ciebie kochałam i dostałeś drugą szansę. No i ranga Twojego kłamstwa nie należała do tych najtrudniejszych do przełknięcia. Nie mogę często zrozumieć sytuacji, w której ktoś udaje, mówi miłe słowa, a połowa z tych słów, to jedno wielkie oszustwo. Po co to? Po co robić komuś przykrość, a i samemu męczyć się potem z własnym sumieniem? A może nie każdy ma sumienie? Nie wiem, po prostu nie wiem.

Wracam powoli do rzeczywistości po powrocie z Wrocławia. Walizki rozpakowane, ubrania wyprane. Męczy mnie strasznie jedna rzecz - we Wrocławiu nie miałam duszności, ani zawrotów głowa, a wystarczyło, że wróciłam do domu i wszystko wróciło. Krzyś przywiózł mi strzykawkę CBD do Wrocławia i chyba zacznę kolejną kurację. Kurcze, po ostatnim razie przytyłam kilka kilogramów, bo tak chciało mi się jeść i jeszcze ich nie zrzuciłam i tylko to blokuje mnie w tej chwili przed kuracją, ale chyba lepiej przytyć niż mieć zawroty głowy prawda? No i jak bardzo przytyję, to będziesz spokojny o to, że nikomu się nie spodobam 😏

Wspominam dziś nasze wspólne chwile. Te wspomnienia są dla mnie bolesne, ale również piękne. Nie płaczę już (no dobra, czasem płaczę), ale bardzo tęsknię. Brakuje mi tych słów "kocham Cię" wypowiedzianych przez Ciebie, wydeptanych na śniegu lub wydrapanych na zamarzniętej szybie samochodu zanim poszedłeś do pracy, ułożonych ze stokrotek czy zwyczajnie napisanych ketchupem na kanapce. Cholera jasna dlaczego to się skończyło? Czuję się strasznie samotna. Nie ma Twojego mrugnięcia do mnie okiem, nie ma czułego dotyku czy uśmiechu. Nie ma, nie ma, nie ma! Niczego już nie ma. I mimo tego, że potrafię cieszyć się chwilą, o ile jest czym i potrafię już żyć bez Ciebie, to tej pustki w sercu nie umiem zapełnić. Są dzieci, kocham je, ale to nie to samo. One zaczynają już mieć powoli własne życie, a ja to życie, które tak skrupulatnie sobie układałam, straciłam wraz z Twoją śmiercią. 

Mam czterdzieści lat i jestem wdową - strasznie to brzmi. Chyba wolę określenie "singiel z odzysku", bo to przynajmniej jest żartobliwe, a wdowa... nie jest fajnie być wdową. Boję się co będzie dalej. Dlatego tak często wyjeżdżamy ostatnio - ja/my uciekamy przed wspomnieniami i samotnością, która potrafi wyssać z człowieka całą radość i siły. Zazdroszczę Ci, że to Ty zmarłeś pierwszy i może to egoistyczne, ale wolałabym, żebyś to Ty został wdowcem zamiast ja wdową. Ten kto umiera ma zdecydowanie łatwiej od tego, który zostaje tu na ziemi i tęskni. Tak Kochany, śmierć jest łatwiejsza!

Nostalgiczny jest dzisiejszy dzień prawda? Oprócz tego zastanawiam się co kupić Irusiowi na Mikołaja. Z racji tego, że od zawsze panicznie boi się Mikołaja, do przedszkola w tym dniu nie pójdzie. Myślałam, że z wiekiem mu przejdzie, ale niestety, jego lęk przed Mikołajem z roku na rok się potęguje, więc to ja muszę "odwalić" robotę za Mikołaja i w nocy podłożyć prezent. Tylko co mu dać? Zabawki są u niego na chwilę, więc chyba znów postawię na książki i słodycze, bo te dwie rzeczy sprawdzają się zawsze. A z resztą podjadę we wtorek do sklepu i zobaczę co tam można dostać. Jutro nie dam rady, bo mam kilka spraw urzędowych do załatwienia do południa, a po południu mamy z Sandra dentystę. Tym razem już się nie boję jak ostatnio, bo akurat ta dentystka jest rewelacyjna. Nawet Sandra się nie boi, więc moc jest z nami.

Nostalgiczna, spokojna i leniwa niedziela dobiega końca i weekend nareszcie się kończy. To był dzień pełen przemyśleń, takich mądrych i głupich. Nocny sen (a może to Ty) poukładał mi w głowie wczorajsze dylematy, a dzisiejsza niedziela pozwoliła na utwierdzenie się w pewnych decyzjach. Pamiętasz? Zawsze jak sobie nie radziłam z czymś, to mówiłam "pozwól mi się z tym przespać", a Ty mówiłeś "a nie wolałabyś ze mną?". 😂😂😂 Dobra, już nic nie piszę, bo napiszę za dużo.

Bardzo Cię kocham.

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz

Cieszę się, że tu jesteś. Twoja obecność jest moją motywacją. Zapraszam.

Szablon dla Bloggera stworzony przez Blokotka