wtorek, 8 stycznia 2019

STO DZIEWIĄTY I STO DZIESIĄTY DZIEŃ BEZ CIEBIE...AŻ NIE WIEM CO POWIEDZIEĆ...

Kiedy zaczynam pisać, piszę jak w transie, to co myślę i to, co czuję. Nie zastanawiam się nad słowami i dlatego wczoraj nie napisałam listu do Ciebie. Byłam bardzo, bardzo zdenerwowana i w związku z tym nie chciałam pisać, by przypadkowo nie zranić kogoś, bo takich słów nie można już później cofnąć.




Nie będę Ci pisała co i kto mnie tak zdenerwował, ale wiedz, że tym razem nie zostawiłam tego bez odpowiedzi. Już nigdy nie pozwolę się zaszczuć i stłamsić oraz odebrać sobie wiary w siebie. Nigdy!
Jednak nie cały wczorajszy dzień był kiepski. Był nudny, ale nie kiepski. Rano przeprowadziłam rozmowę z Panią opiekunką, która zajmuje się między innymi Irusiem w busie wożącym go do przedszkola. Pani trochę zapomniała jakie ma obowiązki, ale na szczęście udało nam się wyjaśnić wszystko kulturalnym dialogiem. Jednak powiem Ci, że zanim doszło do konfrontacji, myślałam do trzeciej rano nad najlepszym rozwiązaniem. Jestem wybuchowa i kiedyś od razu robiłam aferę, ale teraz, po tym, co przeszłam podczas Twej choroby, nauczyłam się, że lepiej jednak przemyśleć wszystko, bo złość nie jest dobrym doradcą. Wiesz jak to jest - często w nerwach nie myślimy obiektywnie, a po chwili zastanowienia i kilku głębokich oddechach, okazuje się, że często wszystko wygląda inaczej, a i druga strona też ma czasami rację.

Później zabrałam się za gruntowne sprzątanie, łącznie z praniem pokrowców na kanapach itd. bo jakoś musiałam przetrwać do czasu, kiedy dzieci wrócą z przedszkola i szkoły i znów będzie gwarnie. Wszystko więc błyszczało, a jak wrócili... jak oni to robią, że pięć minut po powrocie wszystko znów było nie tam gdzie trzeba? Jak to robią nawet nie ruszając się z miejsca? Tej zagadki nigdy nie uda mi się rozwiązać.

Oprócz tego musiałam złożyć dwie reklamacje (coś ostatnio sporo tych reklamacji) dotyczących przesyłki i schodów. Wszystko byłoby ok, gdyby udało mi się spisać protokół szkody, ale muszę na to poczekać, bo firmie DPD zabrakło druków i czekają na dostawę nowych ;). Nieźle. Widać sporo mają "wadliwych" przesyłek, ale nie ma się co dziwić po szaleństwie z zamówieniami w okresie przedświątecznym. Jeśli o schody chodzi, tu problemu nie było i pan na dniach przyjedzie to obejrzeć.

Nauczona doświadczeniami z pobytu w Zakopanem w ubiegłym roku, rozglądam się też za odpowiednim obuwiem na wyjazd dla mnie  dzieci oraz bielizną termiczną. Pamiętam, że kilka razy wtedy zmarzliśmy na kość, a co to za przyjemność podziwiać tę cudowną miejscowość zmarzniętym na kość? Sandra tradycyjnie niczego nie chce, ale ja już wiem, że nie chce, bo wie, że będzie mogła standardowo pożyczać ode mnie, więc przy zamówieniach mam to też na uwadze ;). Jak to zawsze mówiłam - sposobem Kochany, sposobem.

A dziś? Dziś prawie cały dzień oglądałam transmitowaną na żywo pewna debatę, a potem jej powtórki, bo nie mogłam uwierzyć, że za pierwszym razem się nie przesłyszałam. Głównymi gośćmi byli tam naukowcy (zagraniczni), którzy obszernie przedstawili wyniki długoletnich badań. Pokazali czarno na białym dowody na to, co mówili. A polscy "naukowcy" jedyne co potrafili odpowiedzieć na prośbę o podanie badań naukowych odpowiadali "bo tak się robi", albo, "bo tak zawsze było", nie mówiąc już o tym, że Pani, która miała być "atutem" dostawała instrukcja na telefon o tym, co ma odpowiadać...To jakaś kpina. Co jest z tym naszym krajem, że patrząc na obojętnie jaką dziedzinę, spotykamy ludzi kompletnie niekompetentnych? Czy pieniądz rzeczywiście potrafi aż tak bardzo rządzić, że nie liczy się człowiek, tylko kasa? Znamy to Kochany z autopsji prawda? Przekręty, brak wiedzy, kompetencji i po prostu ludzka znieczulica osób mających ratować ludzkie życie...ech!

Bardzo Cię kocham.

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz

Cieszę się, że tu jesteś. Twoja obecność jest moją motywacją. Zapraszam.

Szablon dla Bloggera stworzony przez Blokotka