Pamiętasz? Marzyłeś o tym, by mieć łazienkę z prawdziwego zdarzenia i planowałeś ją wyremontować... nie zdążyłeś. Spełniam właśnie to nasze wspólne marzenie i jak widać na załączonym zdjęciu, prace idą pełną parą.
Na początku wytłumaczę się może z braku listu w dniu wczorajszym. Iruś jest chory, więc w ciągu dnia, jak to przy facecie walczącym o życie, na brak zajęć narzekać nie mogłam, a wieczorem tak się złożyło, że miałam kilka PIT - ów do rozliczenia. W wolnych chwilach wynosiłam też kosmetyki i całą resztę z łazienki - i tak zleciał dzień. Na list zabrakło mi i czasu i sił. Mówiąc szczerze nie było też co opisywać, bo kiedy siedzisz w domu z chorym dzieckiem, to żadne ciekawostki się nie dzieją. Może oprócz jednej rzeczy. Iruś narysował ostatnio swoją rodzinę, Ty wiesz, że on nienawidzi pisania i rysowania, dlatego musiał mi wytłumaczyć co przedstawia malunek. Narysował mnie, Sandrę, Olę, nasze pieski i Ciebie również, bo "tata jest przecież z nami, lata albo stoi kolo nas"... Domyślasz się jaki potok łez to we mnie wywołało? I cieszę się, że tak to wszystko sobie tłumaczy - czuje że go przytulasz, czuje, że jesteś obok - wasza więź nie rozerwała się nawet po Twojej śmierci.
Dziś młody także został w domu, tak na wszelki wypadek, aczkolwiek czuje się już lepiej. Jego choroby zawsze są intensywne, ale krótkie i jutro już jedzie do przedszkola. Nie chce, jednak kiedy usłyszał, że remont łazienki będzie głośny, to wyraził zgodę na uczestnictwo w zajęciach. Czasem nadwrażliwość dźwiękowa ma swoje plusy ;). Sam remont szczególnie go nie zachwyca, ale to, że może brać kąpiel w wannie u dziadka na dole sprawia mu frajdę i wynagradza niedogodności. W sumie oprócz tego, że nie mamy chwilowo swojej łazienki, to chyba jedyny minus, bo firma, która w niej pracuje nie robi bałaganu, a nawet jeśli coś się przytrafi, to przed pójściem do domu sprzątają. Jestem zadowolona po pierwszym dniu. Widzę, że jest fachowo i tak, jak należy. Może nie znam się na tym wszystkim, ale kiedy rzucam pomysły i nie słyszę, że "to się nie da", to czuję, że znają się na rzeczy, a wiesz, że ja potrafię mieć różne pomysły, czasem ciężkie do realizacji. I wiesz co najbardziej mnie cieszy? To, że wszystko jest kompleksowo. Nie muszę zatrudniać do każdej pierdoły kogoś innego, bo Ci zrobią wszystko, łącznie ze zrywaniem tapety, paneli, demontażem starych mebli i tym podobnych. Jak ktoś będzie pytał o sprawdzoną firmę, to polecę ją z czystym sumieniem.
Jak widzisz, na nudę nie narzekam. Ciągle coś się dzieje. Ola jutro ma studniówkę i też podsyła co jakiś czas zdjęcia fryzur, bo do końca nie może się zdecydować, a innym razem paznokci. Przeboje miałyśmy też z sukienką, ale już sytuacja zażegnana i mam nadzieję, że do jutra znów się coś nie wydarzy, a Ola będzie się rewelacyjnie bawiła i podbije salę. I okazuje się, że ma studniówkę w tym samym dniu, w którym ja miałam. Zastanawiam się co to będzie, jak przyjdzie jej szykować się do wesela, skoro przy studniówce tyle zachodu jest ;).
Zmęczona dziś jestem psychicznie. W sumie nie wiem nawet dlaczego, ale dopada mnie jakiś dół. To minie, jak zawsze. Od kilku dni non stop dopadają mnie wspomnienia o Tobie, ale nie te wspaniałe, tylko te złe - ze szpitala, Twoje opuchnięte nogi, wyraz bólu na Twojej twarzy, duszności - wszystko to, co tak bardzo sprawiało ból także mnie. Tak, mnie też bolało... serce, kiedy widziałam Twoje cierpienie. I te słowa... ciągle mam je w głowie... "Asiu, ja już się kończę...". Irek, Kochany mój, dlaczego to wszystko się tak cholernie popierniczyło? Nie tak miało być. Mieliśmy mieć mały domek, taki tylko dla nas dwoje i tam mieliśmy razem się zestarzeć... Irek...
Bardzo Cię kocham...
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz
Cieszę się, że tu jesteś. Twoja obecność jest moją motywacją. Zapraszam.