Zawsze w życiu kierowałam się mottem, że musi być sprawiedliwie. Zarówno tu na ziemi, jak i tam u góry. Może moje myślenie jest błędne i są zapewne osoby bardziej kompetentne ode mnie, aby o takich rzeczach mówić, ale ja uważam, że każdy człowiek musi odkupić swoje winy. Starałam się też i nadal staram żyć zgodnie z zasadą, że nie ma lepszych i gorszych.
Do czego zmierzam - jaki wiesz, nigdy nie dawaliśmy łapówek, abyś mógł być leczony lepiej i z większą skrupulatnością. Wszystko, co udało nam się zrobić, w tym, wywalczyć refundację dla wszystkich chorych, robiłam bez taryfy ulgowej. Nie wychodziliśmy przed szereg, bo przecież jeśli ja załatwię coś po znajomości, to ktoś inny może stracić swa szansę. Skąd te dylematy. Ano z takiego powodu, że nawet po śmierci okazuje się, że jedni mogą dostać się szybciej do nieba, a inni później, za sprawą modlitwy (to rozumiem, bo za zmarłych modlimy się szczególnie żarliwie), ale... są też specjalne msze, odprawiane trzydzieści dni, dzień po dniu, które podobno sprawiają, że dusza wychodzi na czołówkę w zbawieniu. Msza ma moc, w to nie wątpię, ale trzydzieści mszy niestety kosztuje i tu też się nie dziwię, bo przecież ogrzanie kościoła, prąd, obsługa itd to są koszty. Dziwię się jednak czemuś innemu - mianowicie co z biednymi ludźmi, których nie stać na zapłatę prawie dwóch tysięcy złotych za "komplet" mszy? Co z samotnymi, za których nikt nie wykupi mszy? Czyżby oni byli gorsi? Czy to znaczy, że bogaci szybciej będą w niebie? Na ziemi rządzi pieniądz, ale żeby w niebie także? Chyba jednak nie. Pan Bóg jest sprawiedliwy i moim zdaniem doceni bardziej szczerą modlitwę naszego synka, moją, czy naszych bliskich niż modlitwę za pieniądze. Gorąco wierzę w siłę modlitwy, ale nie takiej za pieniądze.
W każdym razie mimo wcześniejszych chęci, aby pomóc Tobie w szybszym dostaniu się do nieba przy pomocy wyżej wspomnianych mszy, nie skorzystam, bo... wolę te pieniądze wpłacić komuś choremu, tu na ziemi. Jeżeli pójście do nieba miałoby zależeć od statusu majtkowego, to... ja nie chcę takiego nieba. Jeżeli Ty jeszcze nie dostałeś się do nieba (w co wątpię, bo małżeństwo ze mną z pewnością odkupiło wszystkie Twoje winy i wręcz powinieneś zostać świętym) to będziesz musiał odkupić swe winy w normalny sposób, jak wszyscy. Nigdy nie byliśmy "lepsi" i teraz też tak nie będzie. A ja? Po mojej śmierci również chciałabym, aby pieniądze, które miałyby być przeznaczone na moje "odkupienie" zostały przeznaczone na kogoś potrzebującego, tu na ziemi. Wiem, że tym co napisałam mogę narazić się wielu osobom, czego w żadnym wypadku pragnęłabym uniknąć, ale po prawie miesiącu przemyśleń, takie jest właśnie moje zdanie i myślę Kochany, że to zrozumiesz.
Po za tym śniłeś się dziś Oli. To chyba pierwszy sen, w którym zwracałeś się bezpośrednio do kogoś. Mówiłeś "w niebie jest drogo i musiałem zapłacić 30 zł. aby ukazać się we śnie, ale za granicę byłoby jeszcze drożej". Mówiłeś też "że jesteś w niebie i jest Ci dobrze, oraz ostrzegałeś Olę by uważała na siebie, ale równocześnie była szczęśliwa". Nie miałeś siwych włosów :). Zastanawia mnie to, że w tym śnie (tak opowiadała Ola) wielokrotnie pojawiała się cyfra 30? Co to mogło znaczyć? Strasznie się cieszę, że pokazujesz się co jakiś czas różnym osobom, bo dzięki temu mam uczucie, że czuwasz,, tylko jeśli za każdym razem płacisz 30 zł. to skąd Ty masz taka kasę? ;) ;) ;) .
Po za tym śniłeś się dziś Oli. To chyba pierwszy sen, w którym zwracałeś się bezpośrednio do kogoś. Mówiłeś "w niebie jest drogo i musiałem zapłacić 30 zł. aby ukazać się we śnie, ale za granicę byłoby jeszcze drożej". Mówiłeś też "że jesteś w niebie i jest Ci dobrze, oraz ostrzegałeś Olę by uważała na siebie, ale równocześnie była szczęśliwa". Nie miałeś siwych włosów :). Zastanawia mnie to, że w tym śnie (tak opowiadała Ola) wielokrotnie pojawiała się cyfra 30? Co to mogło znaczyć? Strasznie się cieszę, że pokazujesz się co jakiś czas różnym osobom, bo dzięki temu mam uczucie, że czuwasz,, tylko jeśli za każdym razem płacisz 30 zł. to skąd Ty masz taka kasę? ;) ;) ;) .
Dziś sobota, bardzo śnieżna i pochmurna. Niestety śnieg był tak mokry, że nawet nie wychodziłam z Irusiem na dwór, bo byłby przemoczony w kilka minut. Z tego co się orientuję, to wszędzie są kiepskie warunki drogowe, a w Szczyrku ogłoszono nawet stan klęski żywiołowej. Czekamy więc z dziećmi na jutro i trzymamy kciuki, żeby było ciut mroźniej, co pozwoli nam na wyjazd na górkę i na obiad tam, gdzie byliśmy w święta. Dzieciakom najwyraźniej podobał się lokal, bo już nie marudzą o wyjeździe do McDonald, tylko właśnie tam. Ja tez jestem zachwycona owym miejscem, bo daje mi ono trochę zakopiańskiego klimatu tutaj, u nas na miejscu. Spędziliśmy więc spokojny dzień. Posprzątaliśmy (w głównej mierze ja), pograliśmy, a teraz szukamy ciekawego programu w telewizji. Cieszę się, bo powoli zgłaszają się do mnie osoby w sprawie rozliczeń PIT, a jak wiesz, robię to w zamian za 1% podatku dla Irusia. Kiedyś rozliczałam dla Ciebie, a teraz dla niego. Do rzeczy jednak - dzięki rozliczeniom, znów mam zajęty czas i myśli. I o to właśnie chodziło.
Bardzo Cię kocham.
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz
Cieszę się, że tu jesteś. Twoja obecność jest moją motywacją. Zapraszam.