To był koszmarny,trudny dzień.Jeden z tych,które wystawiają Twoją cierpliwość na wielką próbę.Nic nie szło po mojej myśli,ręce trzęsły mi się już od rana,a ból głowy nie pozwalał mi racjonalnie myśleć.Dodatkowo tyle rzeczy trzeba było zrobić i załatwić.Dzieciaki wyczuwały chyba moje poddenerwowanie,bo jakby diabeł w nie wstąpił-jedno się darło,drugie pyskowało a trzecie kręciło się coraz szybciej w kółko.I to ciągłe"daj,pomóż,mamo,a wiesz..."itp.Znajomi także wszyscy naraz przypomnieli sobie,że czegoś ode mnie chcą.,ten potrzebuje pomocy,inny chce się wyżalić.A ja?Ja też chcę się wyżalić,walnąć pięścią w stół i powiedzieć dość,chcę zatrzymać czas,choćby na minutę,minutę spokoju i ciszy.Na moment chcę przestać myśleć,uciszyć ten mętlik jaki mam w głowie,na moment nic nie czuć,nie bać się,nie kochać i nie słyszeć.Na jedną maleńką chwilkę.Albo stanąć na balkonie i krzyczeć,krzyczeć i krzyczeć.Wykrzyczeć światu swój żal,strach i gniew.Nie cierpię takich dni,kiedy nie umiem poradzić sobie sama z sobą,nazywam to"kołomyją".Mąż już nauczył się,że wtedy lepiej zejść mi z drogi.Już dawno nie ogarniał mnie ten stan,lecz już od kilku dni czułam,że coś się szykuje.Czułam to ale nie reagowałam,nie zapobiegłam.Bardzo,ale to bardzo dużo kosztowało mnie dziś,żeby niczego nie rozbić(bo były już czasy,że kubki latały po mieszkaniu),nie szarpnąć lub nie rzucić się z pazurami.Uroniłam tylko kilka łez,takich,które nie przynoszą ulgi.Może jutro zaświeci dla mnie słońce,może będzie lepiej...
Gorąca kąpiel zapachowa...a pózniej grzane winko i fajny film lub książka...mi pomaga niesamowicie. Ale co tam mogę wiedzieć :) Pozdrawiam serdecznie !!
OdpowiedzUsuńDziękuję za radę,niestety te sposoby tym razem zawiodły.To musi samo przejść,tak jak przyszło.
Usuń