wtorek, 28 kwietnia 2015

DZIEŃ 24 - DÓŁ...



Czy można jednego dnia kochać, a drugiego nienawidzić? Czy rzeczywiście ta granica między jednym, a drugim jest aż tak płynna?A może to miesięczny cykl kobiecy funduje mi takie huśtawki nastrojów? Sama nie wiem. W ostatnim czasie wiele się działo, wiele skrajnych emocji mną szarpało - od stresu związanego z operacją Sandry i wynikami męża do euforycznego wprost zachwytu nad kwitnąca miłością.





Aż tu nagle bum! W ciągu jednej godziny, zmieniłam się z silnej i pewnej siebie, roześmianej kobiety w malutkiego, smutnego człowieczka, płaczącego na każdym kroku. Gdybym mogła przynajmniej coś zjeść, ale mój żołądek (zaciśnięty jak kamień) niczego nie przyjmuje. W mojej głowie kolejny raz wielka burza, co doskonale odzwierciedla pogoda za oknem - jeden huk w mojej głowie, a drugi na zewnątrz. Moja psychika jest mocno nadszarpnięta mimo, że jestem niesamowicie silną osobą i raczej trudno mnie złamać.
Może dlatego cały dzień na ustach mam te słowa?

Ten jeden raz zatrzymaj się
Ten jeden raz stań tuż obok mnie
Dziś czuję, że brak mi sił
Ten jeden raz bądź blisko mnie
Poczuć mi daj, że to wszystko ma sens
Dziś wiem, że brak mi sił...

Najbardziej jednak boli, że mąż mnie nie wspiera. Ja wiem, że nie robi tego złośliwie. On po prostu nie wie co ma zrobić. Z jednej strony chciałabym żeby coś zrobił, a z drugiej nie chcę żeby się zbliżał bliżej niż na odległość jednego metra, bo działa na mnie jak płachta na byka. Z jednej strony chcę, a z drugiej nie. Może gdyby był bardziej zdecydowany, a nie czekał... kiedy mi przejdzie.. nie, jednak wolę sama przez to przejść, bo widok jego niezdarności w zrozumieniu kobiety, tylko pogorszyłby sytuację. Syn chyba wyczuwa moje samopoczucie, bo był dziś wyjątkowo niespokojny, co wcale sytuacji nie poprawiało, wiadomo mały zalążek na "prawdziwego"faceta :(



A niebo płakało razem ze mną. W normalnym stanie uwielbiam deszcz, bo wtedy nie bolą mnie nogi (co dzieje się jak jest upał.), siedzimy w domu, nie mamy wyrzutów sumienia, że robota koło domu stoi w miejscu, ale dziś nic optymistycznego w tym nie widziałam.

Żeby trochę się odreagować, po powrocie męża z pracy pojechałam kupić jedzenie dla indyków, które będą lada moment. Nigdy nie interesowałam się tym jak tata hodował te ptaszyska, więc wszystkiego muszę się nauczyć, o ile tata mi na to pozwoli. Ojciec należy do tego typu osób, gdzie wszystko musie być "na wczoraj". Kiedy idę podlać warzywa w ogródku, on woła, że już je podlał. Co bym nie chciała zrobić, jest już zrobione. Z jednej strony dobrze, a z drugiej w ten sposób niczego się nie nauczę .Pamiętam jak wyjechał do sanatorium i trzeba było kosić trawę jego kosiarką, której nigdy nie pozwalał nam tknąć. No i co? oczywiście kosiarka się zepsuła, bo z niewiedzy nalaliśmy za dużo oleju. Dobrze, że mam sąsiada, który zawsze wszystko wie i wszystko ma, więc mnie uratował. Coś tam porobił i było ok. Tak sobie wtedy pomyślałam, że znam się na samochodach, a głupia kosiarka mnie zaskoczyła.

Wieczorem nikt nie pamiętał, że jest wtorek kiedy to oglądam ulubiony serial, a ja już nie mam siły walczyć...

9 komentarzy :

  1. Głowa do góry. Wiem łatwo się mówi ale doskonale wiem o czym piszesz. U nas też bywają takie chwile niestety czasem zbyt często. Widać czasem mężowie tacy muszą być. Za jakiś czas może nie dziś czy jutro ale napewno wyjdzie słońce. Dobrze mieć takiego sąsiada ;) Dobrej nocy życzę

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem czy muszą czy chcą tacy być.Nie ogarniam tego.

      Usuń
  2. Z mężczyznami tak jest jak nie powiesz podejdź przytul mnie to będzie się błąkał jak we mgle...Kiedyś dużo płakałam ale teraz już nie!
    I pamiętaj po burzy przychodzi zawsze słońce :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tylko jak tu powiedzieć"chodź i przytul"jeżeli się tego kompletnie nie czuje w danej chwili?Jak przerwać to błędne koło?Kolejny raz być tą pierwszą?Nie wiem,po prostu nie wiem :(

      Usuń
  3. Moze wydrukuj i daj mu przeczytac to,co napisalas? Ja kiedys robilam tak,ze gdy mialam doła to pisałam do męża list.... Czasem pomagalo... a czasem musialam sie porządnie wydrzeć-wyżyć, wyryczeć. I wtedy chociaz było mi lżej. Teraz też ciągły dół,ale to z powodu sterty wysłanego CV i marnych efektów :/ ale my damy radę Asiulka,bo kto jak nie my-kobiety?! Facet,ktory umiera bo termometr pokazuje AŻ 37*? Jestes wielka, dasz rade... może już jutro zobaczysz tęczę ;) ♡

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Damy radę :) Zobaczysz,że praca się znajdzie w najmniej spodziewanym momencie :) Zawsze tak jest.

      Usuń
  4. strasznie smutno się u Ciebie zrobiło z dniem 24tym.
    Myślę że wybuchłaś, bo kumulowałaś w sobie to co Cie boli i Cie martwi. Wiesz że tak do końca to się nie znamy, dlatego ciężko mi mówić o Twojej osobie. Sama po sobie wiem, że muszę wszystko co boli i niepokoi mówić na bieżąco, bo jak się nazbiera, to ciężko to później poskładać.
    Mam nadzieje że wiesz, że możesz zawsze na mnie liczyć, czy to z ekspresem, czy tak po prostu się wygadać - jestem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Magda Ty to zawsze trafiasz w sedno :) dziękuję za te słowa :)

      Usuń
    2. moje standardowe 5zł na rozładowanie energii ;D

      Usuń

Cieszę się, że tu jesteś. Twoja obecność jest moją motywacją. Zapraszam.

Szablon dla Bloggera stworzony przez Blokotka