Wieczoru w stylu Greya nie było (bo strach nie pozwalałby mi się wyluzować), a i dzień upłynął pod znakiem stresu przed jutrzejszym zabiegiem. Od męża usłyszałam "przeżyjesz - urodziłaś trójkę dzieci, a takiego czegoś się boisz?". No właśnie chyba dlatego się boję. W życiu zastałam tyle bólu, że normalnie się boję.
I nie ma znaczenia czy ma boleć pierwszy, drugi czy trzeci raz, ból to ból. Ponad to nigdy nie działało mi znieczulenie przy usuwaniu zębów, a w przypadku tego zabiegu będzie chyba podobne, więc aż strach się bać :(
Dam jednak radę, jak zawsze, sama. Jutro o tej porze będę już dawno po zabiegu i sporej dawce tabletek przeciwbólowych :)
Przez to wszystko nie mogłam znaleźć sobie miejsca, czego się chwyciłam to leciało z rąk. Do tego synek ma katar, więc do najszczęśliwszych nie należy, dlatego dziękuję za wynalazek jakim jest internet, bo małemu włączyłam Peppę, a ja oddałam się konwersacji na facebooku z pewną miłą psiapsiółą :) dzięki czemu udało mi się przynajmniej na moment zapomnieć ;) Magda ty wiesz, że o Tobie piszę :) Ogólnie rawie cały dzień spędziłam w necie, już nawet tyłek od tego siedzenia zaczął mnie boleć :). Nie no, na targu też jeszcze byłam, sadzonki pomidorów kupić. Strasznie mnie cieszy takie sadzenie, kopanie i zrywanie tego co urośnie. Już za miesiąc będą czereśnie i truskawki, więc będę robiła kompoty :). W ubiegłym roku miałam w sumie 250 litrów kompotów. Pomijając fakt, że mąż jak małpa miesiąc na drzewie siedzi i obiera, to samo zagotowywanie jest bardzo przyjemne. Chętnych na czereśnie i jabłka zapraszam :)
Po za tym moje najmłodsze dziecko zaczyna iść w ślady sióstr. Siedzę sobie w kuchni i słyszę łomot, patrzę, a mały rzuca autkami i krzyczy"kulwa mać". Rany boskie, mówić to jeszcze nie umie, pampersa na noc zakłada, a kląć potrafi. Były też przyjemne rzeczy, np. otrzymałam informację, że będę testować chłodniki Winiary (rekomenduj. to), coś orzeźwiającego (jeszcze nie wiem co) od TestMeToo i otrzymam i upominek od Unimil SKYN, za udział w konkursie, więc nie jest źle.
Przemyśleń dziś nie będzie, bo kompletnie nie mogę się skupić. Mąż zamiast mnie podtrzymać na duchu, przytulić i pocieszyć, omija mnie szerokim łukiem jakbym parzyła (chyba sam nie wie co robić), dzieciaki zajęte swoimi problemami, więc pozostaje mi tylko zająć się czytaniem, żeby zająć myśli.
Czytajac twoj wpis od razu pomyslalam o sobie ;) wiem wiem skromna jestem. Poszlam za twoja rada i jest lepiej! I wakacje wstepnie obgadane i ogolnie znow milo spedzony czas. Tak wlasnie leze obok mego spiocha i mysle ze chetnie zostalabym posiadaczka twojego komorkowego numeru telefonu. Bo nie wiem czy ty jutro przezyjesz ;) wolalabym wiedziec wczesniej niz czekac na znak od Ciebie. Fajnie jest miec taka Ciebie :*
OdpowiedzUsuńO kurcze,z Twoich ust takie słowa to zaszczyt :) dziękuję.A numer telefonu wyślę na priv,bo tutaj miałabym zbyt dużo wielbicieli :) Co do moich rad to wiesz...nie dac się :)
UsuńBez przesadyzmu kimze ja jestem? Straszna zolza nikim szczegolnym ;)
UsuńDzieki za nr :) a teraz spij spokojnie,noł stres!
Kochana jestem z Tobą, będzie dobrze, przecież obie to wiemy. A na czereśnie chętnie bym wpadła, bo uwielbiam, tylko troszkę daleko.
OdpowiedzUsuń