Jest 24.05.2004 r. Od dwóch tygodni przebywam na sali przedporodowej. Zaaplikowano mi już serię zastrzyków wywołujących poród, niestety bezskutecznych. Dwa dni temu miałam podaną kroplówkę z oxytocyną, która również nie zadziałała. Moje dziecko chyba nie chce wychodzić na ten świat mimo, że jest już sporo po terminie porodu. Dziś podano mi kolejną kroplówkę i pozostawiono samą sobie na korytarzu.
Panie położne nie raczyły nawet spojrzeć czy wszystko jest ok. Na szczęście na oddziale pracuje bardzo wiekowa lekarka, która już dawno powinna być na emeryturze, ale tak jak pisałam,na szczęście jest. To ona podeszła do mnie i wysłuchała, że znów chyba nic z tego nie będzie. Zabrała mnie ze sobą do gabinetu, dała lekarstwa, zastosowała masaż i siedziała ze mną, bardzo długo, tak długo aż urodziłam. Ciężki to był poród, mimo,że córka ważyła tylko 3300 i miała 51 cm. dała mi w kość bardziej niż poprzednia ważąca 5 kilogramów. Na sam koniec porodu dotarł mój mąż i kiedy za głową poczułam zapach piwa, od razu wiedziałam, że już jest. Rok później mąż przestał pić i tak już jest od dziesięciu lat:). Kiedy doszłam do siebie po Dolargamie, który mi podano nie wiadomo po co, powiedziałam sobie "nigdy więcej seksu i nigdy więcej dzieci". Nie do końca wyszło mi to postanowienie, chociaż jeżeli chodzi o dzieci, to przez kolejne dziewięć lat nieźle się trzymałam. Z seksem, jak to z seksem, księdzem nie jestem więc ciężko by było dotrzymać tego "nigdy więcej". Ale to już inna historia.
Dziś moja córka skończyła jedenaście lat. Zaczyna dorastać, dojrzewać, czasem zdarzy jej się tupnąć nogą czy odpyskować. Z natury jest grzecznym dzieckiem, teraz już nastolatką, ale jak już zacznie rozrabiać to końca nie widać. Jest moim środkowym dzieckiem, więc szybko musiała nauczyć się samodzielności i... walki o przetrwanie z najstarszym i najmłodszym rodzeństwem :) A teraz jest już małą kobietką i za jakiś czas to ja będę musiała walczyć żeby poświęciła mi trochę czasu.
A dziś? jak to mówią "w czasie deszczu dzieci się nudzą",a u nas pada już trzeci dzień. Pamiętam jak w 2010 roku o tej samej porze padało i padało, aż z tego powódź się zrobiła. Najpierw jedna fala powodziowa potem druga .Masakra jakaś wtedy była. Koło mnie wszystkie domy były pozalewane. Mój na szczęście ominęło, może dlatego, że nie mamy piwnicy i rodzice przezornie zrobili wysokie fundamenty.
Dziś nie ma powodzi, a mój synek nawet w deszczu się nie nudzi i ja też przebierając go kilkakrotnie przy tej zabawie :)
I tak sobie bawiliśmy się w błocie, oglądaliśmy te nasze indyki jak już urosły i ile będzie mięska, wyrywaliśmy rzodkiewki, które wychodzą nam już bokiem, że zapomniałam o tym, że dziś dzień wyborów.
Mąż mi nie przypomniał, bo myślał, że pamiętam tylko mi się nie chce (gdzie doskonale wie, że nie opuściłam jeszcze żadnych wyborów odkąd ukończyłam 18cie lat), potem uznał, że nie ma na kogo głosować, ale jednak wybraliśmy i zagłosowaliśmy, bo mój niezastąpiony tata spytał, czy już byliśmy. Kolejny raz spełniłam swój obowiązek i głosowałam zgodnie z sumieniem. Później planowaliśmy z mężem siąść spokojnie i wypić kawę, ale tata przypomniał sobie ,że musi zajechać z zegarem (taki komputerek, który zapisuje o której gołąb wrócił z lotu) do sąsiedniej wioski, a że tylko ja mam prawo jazdy, to zrozumiałam aluzję i go zawiozłam. Naczekałam się w samochodzie na niego za wszystkie czasy, ale miałam przynajmniej czas nadrobić zaległości na blogu i w ankietach, no i towarzysko się poudzielać też:)
Dla tych co nie wiedzą, w CROPP, SINSAY, RESERVED, HM I CUBUS są wyprzedaże i ja głupia się dziś tam chciałam wybrać,w ZIELONE ŚWIĄTKI. Na szczęście pewna osóbka uświadomiła mnie w porę, bo inaczej pocałowałabym klamkę galerii.
No i tyle na dziś, same nudy albo jak kto woli... życie :) A teraz jeszcze kilka ankiet przede mną i... słodki,małżeński wieczór we dwoje:)
Dla tych co nie wiedzą, w CROPP, SINSAY, RESERVED, HM I CUBUS są wyprzedaże i ja głupia się dziś tam chciałam wybrać,w ZIELONE ŚWIĄTKI. Na szczęście pewna osóbka uświadomiła mnie w porę, bo inaczej pocałowałabym klamkę galerii.
No i tyle na dziś, same nudy albo jak kto woli... życie :) A teraz jeszcze kilka ankiet przede mną i... słodki,małżeński wieczór we dwoje:)
nie wiem co Cię dzisiaj tak na wspomnienia wzięło ;) najpierw wspominałaś poród, później ulewy i powodzie. wspominaj te dobre a nie te złe chwile, więc fragment o powodzi do skasowania!
OdpowiedzUsuńa tak na serio. nie wyspałam się, właśnie kończe kawe i lece budzić paskudy. Mam nadzieje że Amelia mi glowy nie rozszarpie jak ją obudzę 15 minut wcześniej ;) a to wszystko za sprawą LIDLA. Tam wiecznie mase ludzi jak sie promocje zaczynają. większość się pewnie rzuci na sandały. Ja wczoraj sprawdziła, o sandały się dzisiaj bić nie muszę, coś zostało, a nie lubie kupować jak nie potrzebuje :)
wiesz ten cały jazgoot na temat wyborów w necie już mnie drażni, jedni oburzeni, drudzy uradowani. najbardziej irytują mnie ludzie którzy byli za tym co przegrał. jadą po każdym do suchej nitki za jego poglądy. nic z tym nie zrobimy, ale tak dziwnie.
kto Cie mógł uświadomić jak nie ja? lece, bo sie corce tosty spalą ;)
Strasznie się zdenerwowałam na wieczór tym jak ludzie oceniają Dudę.Czy ocenia się przed czy po?Pojęcia nie mają o niczym a syczą jak żmije.Zasnąć przez to nie mogłam.A co do wspomnień to zawsze tak mam w dniu urodzin dzieci 😃
Usuńchyba od zawsze wiadome, że dzieci+kałuże=wielka zabawa. Pamiętam siebie jako dziecko,bawiłam się w tych najbrudniejszych, a teraz? Nie wiem czy pozwoliłabym się swoim dzieciom w takich bawić ;). Pozdrawiam
OdpowiedzUsuń