poniedziałek, 15 czerwca 2015

DZIEŃ 72,73 - PKP INTERCITY...

 
Nie pisałam wczoraj bo i nie było o czym. Cały dzień spędziłam zagotowując czereśnie i próbując przetrwać upał. No i przygotowując się psychicznie na walkę o bilety na nocny pociąg w lipcu do Koszalina. Oczywiście kiedy tylko pomyślałam, że w nocy mam jechać dwadzieścia kilometrów do Bielska po bilety, to od razu chciało mi się spać, ale pojechałam, dzięki mężowi, który wszelkimi znanymi sobie sposobami starał się żebym nie zasnęła ;)
O dwudziestej trzeciej trzydzieści wyjechałam, na miejscu byłam o dwudziestej czwartej i co się okazało? Kasy biletowe są czynne od piątej rano. Myślałam, że mnie coś trafi. Wsiadłam szybko do samochodu i pędem do domu, bo może uda mi się jednak przez internet kupić te cholerne bilety (sprzedaż ruszyła o pierwszej) i od razu wyskakiwał komunikat, że wszystkie miejsca sprzedane.
Jak widzicie na stronie PKP INTERCITY jest możliwość wyboru miejsc: siedzące, leżące bez pościeli i sypialne. Ja chciałam leżące bez pościeli. Zadzwoniłam nawet w nocy na infolinię, a tam poinformowano mnie, że "nie możemy Pani pomóc, widocznie sprzedaż nie jest jeszcze odblokowana, proszę spróbować w kasie". Nie pozostało mi nic innego jak zdrzemnąć się dwie godziny i o czwartej rano kolejny raz "śmigać"do Bielska. A tam miła Pani poinformowała mnie, że w tym pociągu nie ma już takich miejsc, że miesiąc temu je zlikwidowali. Powiedzcie mi czy to nie jest jawne wprowadzanie w błąd? Skąd ja to miałam wiedzieć, jeżeli nawet konsultanci nie wiedzieli? I najlepsze jest to, że takich ludzi "niewiedzących" było o piątej rano przy kasie kilkanaście. Bilety mam, droższe o 120 zł, ale są, tylko szkoda moich nerwów było i nieprzespanej nocy. Cały dzisiejszy dzień przedrzemałam, oczywiście jak synek chociaż na chwilkę zajął się oglądaniem bajek. Czuję się jak za starych dobrych czasów po imprezie do rana. Żyć nie umierać. A za dwa tygodnie czeka mnie kupno biletów powrotnych, teraz jednak już wiem, że nie muszę jechać o północy żeby je kupić :) I pomyśleć,że ostatnio narzekałam na nudę :)
Dobre rzeczy tez mnie dziś spotkały :)bo dostałam takiego oto maila:
 
Normalnie cieszę się jak dziecko.To jest płyta blu ray "50 twarzy Greya" z alternatywnym zakończeniem i z dodatkami. Nie mogę się już doczekać. A we wrześniu wejdzie do księgarni książka"GREY"pisana przez tą samą autorkę co trylogię, tylko z perspektywy Christiana a nie Any. Oj nie dam Wam zapomnieć o tym filmie :)
Dla przypomnienia, zapraszam na najlepsze teledyski z "50 twarzy Greya"(Sylwia to głównie dla Ciebie :) )


Ta muzyka towarzyszy mi ostatnio wszędzie. Jest moim natchnieniem, ukojeniem i... inspiracją. Pomijając fakt, że to muzyka z tego filmu, to trzeba przyznać, że utwory są rewelacyjne i ich wykonawcy również. Teraz uciekam już w objęcia mojego prywatnego Greya, a jutro, kiedy będę już w lepszej formie napiszę "szczęśliwy" post, taki z samymi dobrymi rzeczami, dla pewnej osoby, która uwielbia czytać o szczęściu. Wy też lubicie takie "szczęśliwe" posty? Gdzieś przeczytałam, że ludzie nie lubią czytać dobrych rzeczy i że, szczęście źle się sprzedaje. Powiedzcie czy to prawda?




4 komentarze :

  1. Och czuję się dziś szczególnie wyróżniona u Ciebie. Piosenka cały czas mi towarzyszy ale tylko ta jedna reszta jakoś do mnie nie trafia. Muszę w końcu przeczytać książkę albo obejrzeć film, chociaż wolę sobie wyobrażać czytając ;)
    Jakoś tak mam, że sprawia mi przyjemność szczęście innych. Nie jestem tą wredną babą, która cieszy się z nieszczęścia innych.
    Chociaż mówią, że ze mnie jędza ale to pewnie dlatego, że mówię co myślę nawet jeśli ktoś się obraża.
    Ale się dziś rozpisałam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lepiej mówić prawdę niż kłamać.Ja tez mówię co myślę,albo nie mówię nic.Jedni mnie kochają a inni nienawidzą ;) Co do filmu to ja lubię obejrzeć a potem czytać i wyobrażac sobie tych aktorów.Ogólnie to dziwnie czytam bo zaczynam od zakończenia :)

      Usuń
  2. nie zazdroszczę Ci tej nieprzespanej doby, czasem tak jest, że się staramy a tu dupa. ludzie ludzi w błąd wprowadzają i tak to wychodzi.
    sama też z miłą chęcią przeczytam książkę z perspektywy Pana ;) jeśli będzie równie ciekawa jak poprzednie to zjem ją w kilka chwil.

    OdpowiedzUsuń
  3. No to niezła historia z tymi biletami, kiedyś jeździłam tymi pociągami do Warszawy, ale dziennymi, to nie miałam takich problemów z biletami :).

    OdpowiedzUsuń

Cieszę się, że tu jesteś. Twoja obecność jest moją motywacją. Zapraszam.

Szablon dla Bloggera stworzony przez Blokotka