Dziwny to był dzień. Niby był, a jakby go nie było. Wstałam, wypiłam kawę, a potem wegetowałam. Wszystko działo się jakby obok mnie. Sporo spraw mam ostatnio na głowie, i sporo problemów...wszystko jest do rozwiązania i zrobienia, ale czas mnie goni. Ciągle ten czas, a raczej jego"niedoczas". Nawet gdybym chciała coś przyspieszyć, to synek nie pozwala, on żyje swoim rytmem, a ja chcąc nie chcąc muszę się dostosować.
Wygląda to wszystko tak. Wstajemy o siódmej rano, robię sobie kawę i małemu śniadanie . Potem przez godzinę on robi przegląd bajek, a ja internetu. Kolejna rzecz to trzydziesto-minutowe podchody żeby zgodził się ubrać, potem kolejne trzydzieści żeby zechciał wyjść na spacer. Jak już wyjdziemy, to godzinę robimy wyścigi, czyli on pcha wózek, ja jego rowerek i ścigamy się. A później znów trzydzieści minut kombinowania żeby wrócić do domu. I tak cały dzień. Pochwalę się jaki piękny
karmik dla ptaków dziś zamontowaliśmy na miejsce starego, już rozlatującego się :)
Jak już udało mi się wrócić do domu, trzeba było zjeść obiad. Ja mówię, że jemy w kuchni, Iruś, że w sypialni... i kolejne minuty "walki". To się chyba nazywa bunt( już )trzylatka.
Co do trzech latek, to w sobotę mieliśmy imprezkę, i nawet nie zdążyłam wrzucić kilku fotek z tej , jakże ważnej uroczystości.
Wieczorem zaliczyłam jeszcze zebranie Rady Rodziców, którego tematem był bal rodzicielski. Co roku klasa trzecia organizuje taki bal. Ja miałam tą przyjemność robić go już dwa razy, i szczerze współczuję kolejnym pokoleniom. Opracowałam system, który daje wielki utarg z balu, a dzieci mają w ten sposób więcej pieniędzy na wyjazd na zieloną szkołę, i zaproszono mnie dziś, żebym podzieliła się swoim doświadczeniem. Zrobiłabym to chętnie, ale nieciekawie się dzieli takimi rzeczami, jak osoba, która chce pomocy jest ciągle na nie, robi miny i przewraca oczami, pomijając to, że wie oczywiście lepiej. Wyszłam więc z założenia, że prosić nikogo nie będę. Zostawiłam numer telefonu, maila i sajonara. Będą chcieli to przyjdą sami. Fakt jest taki, że zaczęli za późno ze wszystkim, nie mają sponsorów, fantów i na razie są w d..ie. W tym momencie cieszę się, że zrezygnowałam ze skarbnika RR i mam w ten sposób święty spokój. Mogę , ale nie muszę, i oto chodzi.
Kilka lat robiłam wszystko, żeby w szkole niczego nie brakowało, starałam się, żyły wypruwałam, ale oczywiście jak ktoś robi coś dla innych , to od razu jest podejrzany, bo to przecież dziwne, że robi się coś za darmo...więc już tego nie robię, i nie będę. Chcę jednak mieć jakiś cel, robić coś dobrego, i postanowiłam, że każdą sumę jaką uda mi się wygrać przekażę fundacji SIEPOMAGA. Nie wygrywam cudów, ale ja bez tych pieniędzy dam radę, a te biedne, chore dzieci potrzebują każdej kwoty. Nawet nie wyobrażacie sobie mojej radości, kiedy dziś w nocy dostałam maila, że udało się zebrać potrzebne pieniądze dla Kubusia, który stracił mamę, potem rączkę. W krótkim czasie potrzebna była ogromna kwota, i udało się w kilka dni. Ludzie jednak mają dobre serca, a ja na nowo wierzę w dobro. Kiedy wchodzę na stronę SIĘPOMAGA zawsze lecą mi łzy, zawsze, i tak strasznie mi żal, że nie mam tyle, żeby każdemu z tych dzieci pomóc, czasem nie wiem, którego wesprzeć(co miesiąc przelewam drobną kwotę), ale wpłacam, bo takie drobne kwoty od wielu osób dają ogromną sumę, a okazane dobro dwa razy do nas wraca...
Eee nie martw się niedługo Iruś pójdzie do przedszkola-szkoły i będzie już trochę luzu ;)
OdpowiedzUsuńAle pokój ustrojony na imprezkę super :)
Do przedszkola najwcześniej za dwa lata. Nie przeszkadza mi jego"mamo i mamo" zazwyczaj,ale jak mnie czas goni to robi si,ę to irytujące.
Usuńsynusia masz ślicznego!:D
OdpowiedzUsuńDziękuję :) to po mamusi ;)
UsuńWszystkiego dobrego dla synka :)
OdpowiedzUsuńTen bunt to może kwestia charakteru (pisałyśmy o tym, że to skorpiony).. u mnie w różnym natężeniu jest cały czas (czyli 6 lat ;) ) Dobre masz serducho, mam nadzieje, że całe dobro do Ciebie wróci..
OdpowiedzUsuńNa to wygląda,bo charakterek to on ma,no i najmłodszy czyli rozpieszczony.
UsuńWszystkiego cudownego! Piękne obrazki. :-)
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
Usuńtakie bunty to chyba u Ciebie na porządku dziennym,. u mnie na szczęście tylko kiedy coś wisi w powietrzu. tak jest spoko.
OdpowiedzUsuńdobrze CI mówiłam, żebyś zrezygnowała. teraz byś pewnie siwa chodziła ;)
Cała trójka zbuntowana,najstarsza wrzaszczek,mały to samo,tylko Sandra cichutka ale swoje za uszami ma,tylko po cichutku tak żeby nikt nie widział.
UsuńOj ciężki ten Twój dzień, ale pewnie uśmiech Twojego dziecka gdy kładziesz go spać wynagradza Ci wszystkie trudy. Tort urodzinowy przepiękny. A co do Rady Rodziców to moja mam kiedyś również do jednej należała. Zawsze wracała poirytowana ze spotkań ;)
OdpowiedzUsuńNajpierw się drze bo nie chce spać,ale potem jak się wtuli we mnie i powie"kocham Cię całym serduszkiem" wtedy zapominam o wszystkim co było nie tak :)
UsuńŚlicznego masz synka! :)
OdpowiedzUsuńAle ładnie ustrojony pokój, ile balonów :)
OdpowiedzUsuńMiało być 100 ale różowych nie chciał :)
UsuńŚliczny dzieciaczek. Fajnie, że pomagasz i czasem tak jest, że ludzie niedocenianą naszych starań.
OdpowiedzUsuńStaram się pomagać od czasu choroby męża czuję ,zę muszę w życiu zrobić coś dobrego. Takie przewartościowanie życia.
UsuńWidzę, że impreza była udana :) U nas dzień wygląda podobnie :) tylko rano musimy zaprowadzić starszego synka do szkoły :) a po tym już leci z górki, czas ucieka jak nie wiem :) Karmnik przepiękny :)
OdpowiedzUsuń