Nieco dziwne były ostatnie dni. Czułam się jak widz, obserwujący swoje własne życie z boku. Sceny przewijały się jak w filmie. Niby byłam, niby coś tam działałam, ale wszystko działo się jakby obok...jakby mnie nie było. Niewiele też pamiętam. Podejrzewam, że to sprawka wirusa (chyba wirusa), który mną zawładnął. Osłabienie, z dnia na dzień większe, gorączka, ból głowy i kości, to jedyne objawy. Żadnego kaszlu, kataru czy czerwonego gardła. Gdybym przynajmniej kaszlała, to mogłabym podejrzewać przyczynę. Dziś jest środa, wszystko ciągnie się od ubiegłej środy. Łykam jakieś proszki, przepisane przez lekarza metodą prób i błędów, i nic.
Jedyne co zauważyłam dzisiaj, to poprawę koncentracji. Jestem już w swoim ciele. Najgorsze, że nawet okład z młodej, męskiej piersi nie pomógł. Może dlatego, że pierś mojego męża do najmłodszych nie należy ;) i jest trochę przeterminowana. Doceniam jednak fakt, że się starał, tylko nie wiem czy bardziej dla mnie czy dla siebie - raczej to drugie. Trzeba jednak przyznać, że coś tam chyba do niego dotarło, po tym jak doprowadził mnie ostatnio do szału. Nawet wziął jeden dzień urlopu żebym do lekarza mogła pójść. I prezent w ramach przeprosin otrzymałam :)
Jedyne co zauważyłam dzisiaj, to poprawę koncentracji. Jestem już w swoim ciele. Najgorsze, że nawet okład z młodej, męskiej piersi nie pomógł. Może dlatego, że pierś mojego męża do najmłodszych nie należy ;) i jest trochę przeterminowana. Doceniam jednak fakt, że się starał, tylko nie wiem czy bardziej dla mnie czy dla siebie - raczej to drugie. Trzeba jednak przyznać, że coś tam chyba do niego dotarło, po tym jak doprowadził mnie ostatnio do szału. Nawet wziął jeden dzień urlopu żebym do lekarza mogła pójść. I prezent w ramach przeprosin otrzymałam :)
Leżeć w sumie też mogłam, ale w praktyce nie dałam rady, bo dziwnym zbiegiem okoliczności wszyscy odczuwali niebywała ochotę przebywania w tym samym pomieszczeniu co ja. Do tego uznali, że czym głośniejsza zabawa, tym lepsza.
Sama choroba nie robiła na mnie większego wrażenia, ale ten stan niebytu...to coś okropnego...zero kontroli nad własnym życiem...brrr. W każdym razie mam się w piątek znów pojawić u lekarza. Eksperymenty na mnie robią, jak za czasów wojny :(
Mój laptop też chyba się pochorował, bo pewnego dnia, wyskoczył komunikat"podłączony,nie ładuje". Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że chwilę wcześniej bateria działała bez ładowania trzy godziny. Dodatkowym problemem okazało się to, że bateria jest w środku laptopa. Jest jego integralną częścią. No i pojechał sobie kurierem do serwisu HP, drugi raz w ciągu czterech miesięcy. Jakiś felerny egzemplarz mi się trafił, bo komputer stacjonarny firmy HP, mający już ponad 10 lat działa bez zarzutu, i nigdy nie był jeszcze naprawiany. Mam w domu trzy laptopy, Acer - pięcioletni , naprawiany był już dwa razy, bo najpierw zużyły się jakieś szczotki, a potem zawias zwyczajnie sobie pękł. Drugi to Lenovo - dziewięcioletni, nie do zdarcia. Przeżył już wiele i nigdy nic nie trzeba było naprawiać, no i HP. HP jest ze mną pięć miesięcy. Niby wypasiony,ultra cienki, z dotykowym ekranem, na dodatek obrotowym, ale cóż z tego, jak wadliwy :( . W tym zestawieniu zdecydowanie wygrywa Lenovo, i jeżeli kiedykolwiek miałabym kupować laptopa, to na pewno będzie z tej własnie firmy. Na nim też piszę dzisiejszego posta, bo moje najstarsze dziecko, które otrzymało go ode mnie w spadku, zostawiło swój sprzęt mamusi, żebym nie musiała zwalczać się na telefonie. Taki sobie powrót do przeszłości. Mam jednak mały problem z nim, bo zainstalowane tu jest inne oprogramowanie i na nowo muszę się go uczyć. Nawet zdjęć nie potrafię wgrać. Kto by pomyślał, że pamięć jest taka krótka.
Pogoda tez nie nastraja optymistycznie, niestety. rano słońce, potem deszcz, jeszcze chwile później śnieg, tylko jakoś do gradu podobny, potem znów słońce. Pomieszanie z poplątaniem.
Mimo to, wyszliśmy z synkiem na dwór, bo przez moje niedomaganie i on w domu musiał siedzieć. Po chwili musieliśmy wracać, z racji nadciągającej kolejnej zawieruchy. I tak zleciało te kilka dni, mi na chorowaniu, a mężowi na skręcaniu instalacji wodnej, po wymianie bojlera w naszym domu. W myśl powiedzenia"szewc bez butów chodzi", mąż w tym wypadku chodzi bez części zapasowych, i dlatego tyle to trwa. A co tam części zapasowe, przecież jak kolejny zawór pęknie, to po co mieć przy sobie zapasowy, jak można pojechać siedem kilometrów po nowy...i tak kilka razy...
A co u Was? Też szaro, buro?
Z koncentracją chyba jeszcze nie do końca dobrze bo zgubiłaś jeden dzień ;) Dziś już mamy środę :) U mnie też szaro, buro i tak ni jak. W końcu trochę odpoczynku po remoncie.
OdpowiedzUsuńA ze zdrowiem lepiej idź wcześniej do lekarza, bo to coś nie tak :(
Poprawione i dziękuję za cynk :) Faktycznie jeszcze mi daleko do pełnej formy :)
UsuńKurcze to Twoje zdrowie mnie martwi :-( najgorsze, ze nie wiedza jak Cie leczyc :-( co do laptopa to mam takie samo zdanie, Lenovo jest najlepsze.
OdpowiedzUsuńSpoko, złego diabli nie biorą :)
UsuńZdecydowanie popieram Sylwię, może spróbuj do innego lekarza a te badania robiłaś?
OdpowiedzUsuńPogoda faktycznie dobija i nie pomaga, szczególnie podczas choroby, trzymaj się cieplutko i nie daj się temu chorubsku! :*
Wzięłam antybiotyk na własną rękę i zobaczę co będzie rano:)
UsuńOj Ty ryzykantko ;)
UsuńZdrowiej szybko! U mnie też szaro, a czas leci jak oszalały :(
OdpowiedzUsuńJuż wolałabym tony śniegu niż to co teraz dzieje się za oknem.
UsuńPo każdym Wielkim piątku jest wielka nadzieja, wiem, że wszystko dobrze się skończy, ale nie trać wiary ducha :) Obyś szybko wróciła do zdrowia! A jeżeli to Cię pocieszy, co drugiej osobie jest ciężko, ale nie można się poddawać :)
OdpowiedzUsuńHmmm, raczej fakt, że innym jest źle mnie nie pociesza ;) Wolałabym żeby wszystkim było dobrze.
UsuńU mnie wczoraj deszcz padał, a dziś śnieg. Pogoda szaleje. Może na święta wielkanocne będzie śnieg :D
OdpowiedzUsuńPewnie będzie bo na Boże narodzenie nie było :)
UsuńFaktycznie nieciekawie z tym zdrówkiem :( Niech ten wirus nie wiadomo jaki szybko Cię opuści! :*
OdpowiedzUsuńTo taka nowa odmiana wirusa o nazwie"nie wiadomo jaki" ;)
UsuńPogoda do kitu, a wirus zbiera żniwo. Do lekarza nawet wydłużyły się kolejki. Córkę rejestrowałam w niedzielę (rejestracja on -line) termin dopiero na jutro. Także zdrowiej :)
OdpowiedzUsuńŁadnie pozmieniałaś - ja też dziś się do tego zabrałam , ale nic mi z tego nie wyszło, bo jak zrobiłam jedno, to drugie mi nie grało i tak w kółko :(
Sama bym tego nie zmieniła :) zajmuje się tym profesjonalista :)
Usuńczy młoda czy przeterminowana pierś to nie istotne ważne że sie stara to doceniż należy bezwzględnie gorzej jakby w ogóle przestał.... oj a są tacy są....
OdpowiedzUsuńNie no, mój nie jest taki zły, tylko czasem trzeba nim potrząsnąć :)
UsuńJa dzisiaj spałam do 15 też mnie coś złapało. Głowa boli jakby mnie ktoś w nią całą noc bił, osłabienie, senność, a najgorsze jest to, że połowy leków które zawsze działały na takie dolegliwości nie mogę brać ze względu na fasolkę. Nurofen femina ulotka- w okresie trzech ostatnich miesięcy nie należy stosować tabletek nurofen, nie zaleca się też przyjmowania w pierwszych sześciu miesiącach ciąży, chyba , że pozwoli na to lekarz. Nooo ludzie :)).
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że Ci szybko przejdzie, odpoczywaj i śpij dużo . A jak Cie coś zaniepokoi to szybko zmieniaj lekarza. Nie ma co się męczyć.
zwariowanamamaa@blogspot.com
Wiem, że są antybiotyki, które można brac w ciązy - AMOTAX, sama je brałam,
Usuńładniejszy szablon i układ bloga o wiele:) u mnie w domu grypa
OdpowiedzUsuńBędzie jeszcze lepiej, na razie pracujemy nad tym.
UsuńZdrówka.
OdpowiedzUsuńwracaj do zdrowia!
OdpowiedzUsuńja już prawie wyleczona, został tylko drażniący kaszel.
Tu się nie ma co zastanawiać, to jakiś dziwny wirus i tyle. Sama leżeć nie potrafię za długo i w zasadzie wolę leżeć tam gdzie są wszyscy ;)
zmiany są super!
Wracam :) Ja wcale nie poleżałam, tylko raz mnie tak zmogło, że padłam nawet nie wiem kiedy.
UsuńDużo zdrówka!
OdpowiedzUsuńU nas dziś słonecznie...wreszcie zaczynamy wychodzić na dwór po chorobie :)
U nas paskudnie zimno :( dziękuje :)
Usuńszybkiego powrotu do zdrowia
OdpowiedzUsuńja też mam Hp i też czasem mi wyskakuje podłączony nie ładuje ale na chwilę odłączam ładowarkę i podłączam spowrotem i działa
Dziekuję :) Na mojego HP nic nie pomogło.
UsuńNo to mogę Ci zdrowia pożyczyć, jak najwięcej. Ta zima co zimą nie była wirusów nie zabiła i teraz bum, chwila moment człowiek pada od zarazków... Zdrowiej!
OdpowiedzUsuńJuż dawno nie było prawdziwej zimy, a szkoda.
UsuńMy też życzymy zdrówka :) Nasze ostatnie dni mijają bardzo przyjemnie i mamy nadzieję, że nadal tak będzie :D
OdpowiedzUsuńCieszę się,że u Was ok😃
UsuńDobrze znam po sobie to eksperymentowanie lekarzy, bardzo męczące dla pacjenta:/ Dużo zdrówka i sił!:)
OdpowiedzUsuńDziękuję. Bardzo trudno o dobrego lekarza. Czasem aptekarka jest bardziej doświadczona niż lekarz.
UsuńWiem o czym mówisz z tą chorobą. Sama byłam chora w zeszłym tygodniu na grypę, ale okazało się, że musiałam chodzić do pracy, bo byłam "niezbędna"... Nikt się nie przejął, że chodzenie z grypą może się dla mnie skończyć tragicznie, a co tam...
OdpowiedzUsuńTo życzę dużo zdrówka!
OdpowiedzUsuńTrochę jestem do tyłu z postami... ale wszystko nadrobię ;))) Mam nadzieję, że zdrówko już ok.
OdpowiedzUsuń