Mężczyźni to temat rzeka, a jeżeli do tego ten mężczyzna jest naszym mężem, to wręcz ocean tematów. Zawsze zastanawiam się skąd to się bierze, że faceci, którzy przed
ślubem byli czarujący, pachnący i zadbani, po ślubie stają się zdziadziałymi dziećmi, tak dziećmi, bo inaczej nazwać się tego nie da. Nawet brzuchy rosną im takie, jakie mają dwuletnie dzieci.
Dlaczego dziś akurat taki temat? Ano dlatego, że jak rano się obudziłam, to zobaczyłam górę prania do poskładania. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie to, że wczoraj mąż obiecał, że rano tego prania nie będzie. Od dwóch dni coś pomnie"łaziło" - kaszel i łamanie w kościach. Po dwóch dniach mąż to zauważył, i stwierdził -"połóż się Perło, weź lekarstwa, a ja poskładam pranie...". No dobra - położyłam się z postanowieniem, że dam mu szansę na wykazanie się. Efekt tego był taki, że w telewizji akurat puszczali program o Lechu Wałęsie i aferze związanej z Bolkiem, co męża wyjątkowo zainteresowało, potem jak się domyślam, zdrzemnęło mu się i pranie leży jak leżało, no ale za to jest w temacie polityki ;) Szkoda tylko, że w temacie domu nie jest. Wygląda na to, że muszę zacząć się z nim umawiać przez sekretarkę żeby znalazł czas na rozmowę o sprawach codziennych. Kiedy dzwonię do niego do pracy słyszę zawsze "szybko kochanie bo robotę mam". Kiedy wróci, całą jego uwagę absorbuje synek. Kiedy synek zaśnie, to mąż godzinę pławi się w wannie ze słuchawkami na uszach, potem idzie jeść (o 23ciej), a ja mam czekać do nie wiadomo której, żeby łaskawie znalazł chwilę czasu dla mnie. Na dodatek jeszcze ma pretensje, że o 23,30 już spałam, a on przecież chciał porozmawiać. No powiedzcie co z nim zrobić? Są dni, że nie przejmuję się tym, ale kiedy dopada mnie gorsze samopoczucie, i mam obniżoną tolerancję na głupotę, mogłabym go udusić gołymi rękami.
Tak było wczoraj, a dziś? Niewiele lepiej. Umówiłam się z mężem, że wróci godzinę wcześniej z pracy, żebym mogła o normalnej godzinie (a nie w nocy) pojechać po córkę. Dzwonię do niego o 14, 30 (od pół godziny miał być w domu), a on sobie zapomniał. To kompletny brak wyobraźni, i narażanie mnie na ryzyko. Śnieżyca, 38 stopni gorączki i noc to nie jest dobre połączenie. Pojechałam jednak, ale nie omieszkałam najpierw wygarnąć mu wszystkiego, co od dłuższego czasu we mnie narastało. Na miejscu okazało się, że córka akurat robi sobie paznokcie i ja mam czekać. Żadnego"jak się czujesz mamo","to ja wrócę autobusem", nic, zero, tylko "bo ja mam ciężką torbę, bo jak to może być, że pomnie nie przyjedziesz później"... Tego już było za wiele. Wróciłam do domu i nie zamierzam wyjść z łóżka, aż całkiem nie wydobrzeję. Nie dam się kolejny raz wykorzystywać. Tak sobie myślę, po jaką cholerę, ja wożę leki swojej rodzinie, kiedy są chorzy, staram się, jeżdżę po lekarzach, a kiedy chora jestem ja, muszę głośno krzyczeć, żeby ktoś to zauważył?
MOja droga, pocieszę Cię, że nie tylko Ty masz "ciekawie" ze swoim mężem.... ;-)
OdpowiedzUsuńI tym się ciągle pocieszam, bo gdybym tylko ja tak miała to byłby to powód do zmartwienia;)
UsuńWiesz ja nie narzekam prawie nigdy na męża ale ostatnio...kiedy byłam chora na antybiotyku musiałam zrobić dwa obiady bo jeden na teraz a na drugi na dni kiedy wyjadę z synem. On sobie siedział i gapił się w tv a ja zamiast leżeć zapieprzałam z tymi cholernymi obiadami. Dobrze, że jechałam do mamy przynajmniej się nie pokłóciliśmy zbytnio ;)
OdpowiedzUsuńWiem, że praktycznie na męża nie narzekasz, ale oni sami się o to czasem prosza.Ja już dziś nie wytrzymałam, wydarłam się i jak nie miałam chrypki to teraz już mam. Przynajmniej dzięki temu na jakoś czas będzie ok :) Co do obiadów, to ja bym wcale nie ugotowała,najwyżej zostawiła produkty, bo jak to mówią"dała bozia rączki..."
UsuńAj ci mężowie. Faktycznie jak dzieci :) Zdrówka dla Ciebie :)
OdpowiedzUsuńMój akurat teraz stanął na wysokości zadania - jestem zagrypiona, na antybiotyku, czuję się naprawdę paskudnie, więc wziął w pracy kilka dni wolnego, żeby mnie trochę odciążyć i pomóc przy dziecku.
OdpowiedzUsuńZ moim to jest tak, że wszystko zrobi, ale trzeba mu tłuc drukowanymi literami, to mnie wkurza, że sam się nie domyśli. I nie wiem czy on tak już ma, czy robi to z lenistwa. Jak dostanie opiernicz to od razu w lot wszystko mu się przypomina.
UsuńZdrówka a mężowie no cóż ja na szczęście męża nie mam i na razie nie zamierzam mieć, niech się P. postara jak mu zależy, mi jest dobrze jak jest ;)
OdpowiedzUsuńDziękuję :) Myślisz, ze jest różnica między mężem, a partnerem długoletnim? Pytam bo serio nie wiem. Mi to się wydaje, że oni wszyscy tacy sami. Potrafią być kochani itd, a potem nagle jakby z choinki się urwali.
UsuńTak to jest z tymi chłopami, mój ostanio też strasznie mnie wkurza, nie rozmawiamy prawie i nie mam dla mnie czasu i nigdy nie potrafi przeprosić za co jestem jeszcze bardziej wkurzony i dobita :-( Faceci są okropni i tyle:@ . Trzymaj się kochana i nie daj się :-)
OdpowiedzUsuńWłaśnie tak, obracają kota ogonem i nie potrafią przyznać się do błędu :( Mój przeprosi ale dopiero jak będzie widział, że mi złość minęła, a ja chcę teraz .
UsuńEh no tak to jest, jeszcze się taki ideał nie urodził co by zawsze kobiecie dogodził xD
OdpowiedzUsuńJak w reklamie mamy nie dostają zwolnienia ;) U mnie też tak jest. Ja myślę, że tak właśnie nauczyłam, że zawsze sobie poradzę a teraz mam :(
OdpowiedzUsuńczasami dobrze jest pogadać znaleźć wspólnie jakieś wyjście, rozmowa ważna sprawa, ale sen to sprawa święta;)
OdpowiedzUsuńUśmiałam się jak przeczytałam o tych wspólnych cechach: brzuchy jak u dwuletnich dzieci :) Oj coś w tym jest :D
OdpowiedzUsuńhehe skąd ja to znam..;-)
OdpowiedzUsuńJejku jakie mądre i prawdziwe;).
OdpowiedzUsuńDoskonale Cię rozumiem, już taki nasz los kobiet, matek i żon :). Mnie też dopadło choróbsko i tak samo na mojej głowie sprzątanie, pranie, gotowanie, dzięki Bogu mieszkam z moją mamą, więc przynajmniej mi dziecko popilnuje teraz w czasie ferii :)
OdpowiedzUsuńŁączę się w bólu ;)
OdpowiedzUsuńKurcze, moj jak jestem chora to traktuje mnie jak dziecko, nic mi nie wolno tylko mam lezec, a tego akurat nie lubie. Przez to, ze widujemy sie w weekendy i to nie wszystkie to nie mamy mozliwosci sie poklocic, czasem jakaś mala sprzeczka o glupstwo sie trafi ale zaraz przychodzi i mnie przytula a ja miekne i po gniewie :-)
OdpowiedzUsuń